"Jest jedna rzecz bezcenna: tą rzeczą jest honor"

Józef Beck wygłaszający przemówienie w Sejmie 5 maja 1939 (fot. Wikimedia Commons)
PAP / mm

5 maja 1939 r. min. Józef Beck odpowiedział w Sejmie na wypowiedzenie przez Hitlera paktu o nieagresji. Przemówienie zakończył słowami: "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor".

24 października 1938 r., mniej więcej miesiąc po zakończeniu konferencji w Monachium, minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop w rozmowie z ambasadorem polskim w Berlinie Józefem Lipskim przedstawił program "uporządkowania istniejących między obu krajami punktów spornych i ukoronowania rozpoczętego przez marszałka Piłsudskiego i Fuehrera dzieła zbliżenia".

Przedstawione przez stronę niemiecką żądania dotyczyły włączenia Gdańska do Rzeszy (z zagwarantowaniem polskich praw gospodarczych na terenie miasta), przeprowadzenia przez Pomorze eksterytorialnej linii kolejowej i autostrady oraz przystąpienia Polski do tzw. paktu antykominternowskiego.

W zamian Berlin proponował gwarancję wspólnej granicy i przedłużenie na 25 lat paktu o nieagresji.

19 listopada ambasador Lipski, działając z polecenia ministra Becka, odrzucił niemiecki projekt, proponując zamiast niego zawarcie "bilateralnego układu polsko-niemieckiego gwarantującego egzystencję Wolnego Miasta Gdańska", zastępującego kontrolę Ligi Narodów.

W ciągu następnych miesięcy naciski Berlina na Warszawę stawały się coraz silniejsze. Na początku stycznia 1939 r. przebywający w Niemczech minister Beck przeprowadził rozmowy z Hitlerem i Ribbentropem, w czasie których ponownie zdecydowanie odrzucił niemieckie żądania. Po powrocie do Warszawy 8 stycznia spotkał się na Zamku Królewskim z prezydentem Ignacym Mościckim i marszałkiem Edwardem Śmigłym-Rydzem, ostrzegając ich o niepokojącej sytuacji, która może prowadzić do wojny.

W "Ostatnim raporcie" Beck, pisząc o podjętych wówczas ustaleniach, stwierdzał: "W tym też okresie wyjaśnione zostało między nami: a) że jeśli Niemcy podtrzymywać będą nacisk w sprawach dla nich tak drugorzędnych jak Gdańsk i autostrada, to nie można mieć złudzeń, że grozi nam konflikt w wielkim stylu, a te obiekty są tylko pretekstem; b) wobec tego chwiejne stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas w sposób nieunikniony na równię pochyłą kończącą się utratą niezależności i rolą wasala".

Oceniając efekty wizyty ministra Ribbentropa w Warszawie pod koniec stycznia 1939 r. Beck pisał: "Rozmowy dały wynik całkowicie negatywny. Ribbentrop coraz uporczywiej wracał do swych postulatów gdańskich i komunikacyjnych, mimo mego ostrzeżenia, żeby zapomniał o słowie eksterytorialność, mówiąc o autostradzie, jako kontrwalor ze swej strony wspomniał o Słowacji, a ponadto podjął ostatnią próbę kombinacji antyrosyjskiej, posuwając się nawet w towarzyskiej rozmowie do powiedzenia: +Pan jest taki uparty w sprawach morskich. Czarne Morze jest także morzem+. Usłyszał odpowiedź, że nasz pakt o nieagresji z Rosją traktujemy serio jako rozwiązanie trwałe. W ostatniej najtrudniejszej rozmowie pożegnalnej, w pałacu Blanka, oświadczyłem Ribbentropowi: +Niech pan nie będzie przypadkiem optymistą relacjonując Kanclerzowi to, co pan od nas słyszał w sprawie Gdańska i autostrady. Wprowadziłby go pan w błąd; jeśli pan będzie powracał do rozmów o tych sprawach, nie biorąc pod uwagę naszych argumentów i naszego stanowiska, to idziemy ku groźnym komplikacjom. Ostrzegam pana raz jeszcze przed optymizmem+".

21 marca 1939 r., tuż po ogłoszeniu przez Słowację secesji oraz zajęciu Czech i Moraw przez Wehrmacht, minister Ribbentrop w sposób stanowczy ponowił wobec ambasadora Lipskiego dotychczasowe żądania. Udzielona pięć dni później odpowiedź strony polskiej była odmowna.

Prof. Jerzy Krasuski przedstawiając relacje Berlina i Warszawy w omawianym okresie pisał: "Od 24 października 1938 r. do końca marca 1939 r. Polska opierała się samotnie naciskowi niemieckiemu w sprawie Gdańska i +korytarza+. Atmosfera w Polsce wykluczała psychologiczną możliwość ustępstw wobec Niemiec. Niemcy jednak liczyły, że na dłuższą metę nastroje te ulegną rozładowaniu, ciężar przygotowań wojennych okaże się gospodarczo nie do zniesienia i Polska nie zdoła się oprzeć ich presji. Niewykluczone, że rachuby te okazałyby się trafne, gdyby nie nastąpiło pogorszenie sytuacji międzynarodowej Niemiec, spowodowane rozmiarami ich ekspansji". (J. Krasuski "Polska-Niemcy. Stosunki polityczne od zarania po czasy najnowsze")

31 marca 1939 r. brytyjski premier Neville Chamberlain, po wcześniejszych konsultacjach z ministrem Beckiem, przemawiając w Izbie Gmin oświadczył, że "na wypadek jakichkolwiek działań wojennych mogących wyraźnie zagrozić niepodległości Polski i które by rząd polski uznał (...) za konieczne odeprzeć przy użyciu swych narodowych sił zbrojnych, rząd Jego Królewskiej Mości będzie czuł się zobowiązany do udzielenia rządowi polskiemu natychmiastowego poparcia, będącego w jego mocy".

Na początku kwietnia w czasie wizyty ministra Becka w Londynie jednostronna gwarancja brytyjska dla Polski została przekształcona w obustronne zobowiązania. Wkrótce do brytyjskich gwarancji przyłączyła się również Francja.

Prof. Paweł Wieczorkiewicz analizując ówczesną sytuację w Europie stwierdzał: "Powstanie brytyjsko-francusko-polskiego aliansu stanowiło pierwszą dyplomatyczną porażkę Hitlera. Fuehrer nie posiadał nigdy ściśle określonego harmonogramu swoich posunięć. Nie ulega wątpliwości, że łatwość, z jaką osiągnął stawiane z początku cele, zaskoczyła go. Tym niemniej w wytycznych przedstawionych najbardziej zaufanemu gronu w listopadzie 1937 r. (tzw. protokół Hossbacha), przewidując zajęcie Austrii i Czechosłowacji, wyznaczał Polsce w wojnie, jaką miał zamiar następnie podjąć przeciwko Francji i Anglii, rolę neutralną. Dlatego też żądania przedstawione Lipskiemu w niespełna rok później stanowić miały gwarancję takiego właśnie stanowiska Warszawy w przyszłym konflikcie. Zawarcie polsko-brytyjskiego układu przekreśliło te plany". (P. Wieczorkiewicz "Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej")

28 kwietnia 1939 r. przemawiając w Reichstagu Adolf Hitler wypowiedział podpisany w 1934 r. polsko-niemiecki pakt o nieagresji, stwierdzając, że zawarte przez Polskę i Wielką Brytanię zobowiązania gwarancyjne są z nim sprzeczne.

5 maja 1939 r., w odpowiedzi na wystąpienie Hitlera, minister Józef Beck w przemówieniu wygłoszonym na posiedzeniu plenarnym Sejmu stwierdził: "Układ polsko-niemiecki z 1934 r. był układem o wzajemnym szacunku i dobrym sąsiedztwie, i jako taki wniósł pozytywną wartość do życia naszego państwa, do życia Niemiec i do życia całej Europy. Z chwilą jednak, kiedy ujawniły się tendencje, ażeby interpretować go bądź to jako ograniczenie swobody naszej polityki, bądź to jako motyw do żądania od nas jednostronnych, a niezgodnych z naszymi żywotnymi interesami koncesji stracił swój prawdziwy charakter".

Odnosząc się do faktu, że Rzesza Niemiecka uznała porozumienie zawarte przez Polskę z Wielką Brytanią za zerwanie układu z 1934 r., minister Beck mówił: "Dla najprościej rozumującego człowieka jest jasne, że nie charakter, cel i ramy układu polsko-angielskiego decydowały, tylko sam fakt, że taki układ został zawarty. A to znów jest ważne dla oceny intencji polityki Rzeszy, bo jeśli wbrew poprzednim oświadczeniom Rząd Rzeszy interpretował deklarację o nieagresji, zawartą z Polską w 1934 r., jako chęć izolacji Polski i uniemożliwienia naszemu państwu normalnej, przyjaznej współpracy z państwami zachodnimi - to interpretację taką odrzucilibyśmy zawsze sami".

Przechodząc do kwestii niemieckich żądań stwierdzał: "Z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinie, że +to prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami+, słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dnia 26 marca, wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduję się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej w Gdańsku, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe - czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!".

Swoje wystąpienie minister Beck zakończył słowami: "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor".

Przemówienie wywołało długotrwałą owację posłów. Entuzjastycznie przyjęło je również polskie społeczeństwo.

Prof. Andrzej Garlicki w książce "Historia 1815-1939. Polska i świat" podkreślał, że Beck przyjmował to podniecenie społecznych nastrojów z dystansem: "Walił się bowiem oto jeden z filarów jego polityki zagranicznej - poprawne stosunki z Niemcami. Otrzymywał wprawdzie poparcie brytyjskie dla stanowczej wobec III Rzeszy polityki, ale Wielka Brytania była daleko, a Niemcy blisko. Beck wciąż jeszcze miał nadzieję, że Hitler nie zdecyduje się na rozpętanie wojny. Pamiętał, że przed kilku laty Hitler mówił mu, że +naród niemiecki dla pomyślnego rozwoju potrzebuje na kontynencie dobrych stosunków z Polską, w skali światowej zaś dobrych stosunków z Anglią+. Nie wiedział, że decyzje już zapadły. 3 kwietnia Hitler wydał rozkaz, że przygotowania do ataku na Polskę, czyli plan noszący kryptonim +Fall Weis+, mają być zakończone do 1 września".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Jest jedna rzecz bezcenna: tą rzeczą jest honor"
Komentarze (9)
MR
Maciej Roszkowski
13 maja 2014, 17:01
Wojen i niepodległości nie wygrywa się honorem, tylko potencjałem gospodarczym. 
P
prof. T'Alent
6 maja 2014, 15:43
  Trzeba  pamiętać  o  jednym,  że  Hitler  nie  napadłby  na  Polskę,  gdyby  nie  popchnął  go  do  tego  tow. Stalin.     To  na  Kremlu  zawarto i podpisano  pakt  Ribbentrop - Mołotow.   To  Stalin  był  przy tym obecny , Hitler - nie.    Napaść  Hitlera na Polskę  to był  pierwszy  akt  napisanej przez  tow.Stalina  sztuki  pt.  " Swiat kapitalistyczny  sam się  zagryza,  ZSRR  ratuje  świat  przed  zagładą".      Stalin  zresztą  też  miał  napaść  na Polskę  wspólnie  z Hitlerem,  ale  nie  napadł.   Zrobił  to   d o p i e r o   17  IX. 
jazmig jazmig
6 maja 2014, 07:30
W efekcie tego honoru zginęło 6 mln Polaków, utraciliśmy ogromną część naszego terytorium oraz elity, czego skutki odczuwamy do dzisiaj. Do kitu z takim honorem kosztem ludzkiego życia.
T
Tomek
6 maja 2014, 10:57
Dokładnie. Przykład Czechów pokazuje, że honor nie jest najważniejszy. Poddali się bez walki i oszczędzili wiele istnień ludzkich i swoje cenne zabytki. A my jak zwykle zaczęliśmy machać szabelką i dostaliśmy ostre baty. Ale trzeba też przyznać, że nie wiadomo co stałoby się z Europą gdybyśmy bez szemrania wpuścili Hitlera.
M
megi
6 maja 2014, 15:40
Gdybyśmy postąpili inaczej to Hitler po uporaniu się z zachodnią Europą i tak zerwałby wszelkie traktaty z nami tak jak zlamał trakatat z ZSRR bo to człowiek zachowujący się bez honoru i interesownie a rząd polski pokazał klasę.
jazmig jazmig
6 maja 2014, 17:43
Czesi są Słowianami i jakoś ich Hitler nie mordował. Polaków natomiast mordowali wspólnie i w porozumieniu Niemcy, sowieci i Ukraińcy. Dlatego nie gdybaj, bo nie wiemy, jak by się to wszystko potoczyło. Bezsporne są ogromne straty w ludziach, majątku i terytorialne Polski.
L
leszek
6 maja 2014, 17:48
Zacny kolego. Naprawdę szczerze wierzysz, że Hilter napadł na Polskę, bo Józef Beck wypowiedział te słowa w Sejmie ?  Kto ci napakował do głowy te bzdety ? 
M
megi
7 maja 2014, 10:46
Nie wchodzi się w żadne układy z diabłami w ludzkiej skórze, już lepiej zginąć aniżeli żyć z piętnem i tak wszyscy wczesniej czy później umrzemy. Dla mnie wartością jest sensowne a nie wygodne życie, również aktualnie toczę codzienne bitwy na życie i śmierć.
MR
Maciej Roszkowski
5 maja 2014, 19:57
Mniej wody święconej, więcej wody z mydłem.