Modlitwy do Serca Jezusowego wybłagały Cud nad Wisłą

(fot. Patrycja Malinowska / DEON.pl)
Józef Koskowski / pk

Józef Piłsudski wyraźnie stwierdził, że w bitwie warszawskiej właściwym dowódcą był sam Bóg. Powiedział: "To Jego palec dotknął ziemi". Podobne opinie wyrazili inni dowódcy.

W wyniku zaborów Rosja zabrała Rzeczypospolitej ziemie o powierzchni 463 200 kilometrów kwadratowych. Granice Polski przed rozbiorami na wschodzie sięgały Dniepru, a na północy Dźwiny. Kiedy w listopadzie 1918 r. tereny byłego Królestwa Kongresowego po około 125-letniej niewoli rosyjskiej wywalczyły wolność, Józef Piłsudski, który stanął na czele państwa, postanowił odzyskać dawne kresy wschodnie. Nie było to zadanie łatwe. Carów rosyjskich zastąpili bolszewicy, z Leninem i z Trockim na czele, którzy zamierzali przejść przez trupa Polski, by zanieść rewolucję na zachód, tj. zawładnąć całą Europą.

DEON.PL POLECA

Józef Piłsudski w styczniu 1919 r. dysponował zaledwie stutysięczną armią, a w czerwcu Wojsko Polskie liczyło już 466 000 żołnierzy. W wyniku ofensyw w kwietniu 1919 r. odbito z rąk bolszewików m.in. Wilno. Następnie w sierpniu Mińsk, a wczesną zimą tegoż roku wojska polskie zajęły pozycje nad Dźwiną i Berezyną. Przywrócone zostały tereny, należące do Rzeczpospolitej do r. 1793, tj. do II rozbioru.

W styczniu 1920 r. gen. Edward Rydz-Śmigły przy pomocy oddziałów polskich pomógł Łotyszom wypędzić Bolszewików z ich kraju.

Natomiast na Wołyniu i na Podolu w ciągu lata 1919 r. Polacy wyparli Bolszewików poza rzekę Zbrucz, która w 1914 r. stanowiła granicę między Austrią i Rosją. Zdobyli więc m.in. Tarnopol, Ostróg i Nowogród Wołyński. Piłsudski na tym froncie zamierzał podjąć ofensywę w kierunku Dniepru i Kijowa w kwietniu 1920 r. (Rzeczpospolita i Rosja do 1772 r. graniczyły z sobą właśnie na Dnieprze).

Tymczasem Lenin, Trocki i Dzierżyński zaczęli zimą 1920 r. przerzucać z frontów południowych znaczne wojska na front antypolski, który ciągnął się na linii około 1200 km. Armia Sowiecka w tym czasie liczyła około 5 milionów żołnierzy.

21 kwietnia 1920 r. Polska oraz rząd Semena Petlury zawarty porozumienie. Ustalono, że granica między Polską, a wolną Ukrainą będzie się opierała o Zbrucz. Polacy zrezygnują z linii granicznej na rzece Dniepr i pomogą Ukraińcom wyrzucić bolszewików poza tę rzekę i wyzwolić Kijów.

25 kwietnia 1920 r. ruszyła polska ofensywa, którą początkowo wspierało tylko kilka tysięcy Ukraińców. 7-8 maja oddziały III armii polskiej gen. Rydza-Śmigłego oraz ukraińska dywizja płk. M. Bezruczki wkroczyły do Kijowa. 14 maja bolszewicy zaczęli ofensywę. Pod koniec maja zbliżyli się na odległość około 100 km od Wilna. Z kolei polska kontrofensywa, która ruszyła na początku czerwca, odrzuciła sowietów na stare pozycje. Do 15 czerwca front ustabilizował się na Berezynie.

Tymczasem pod koniec maja armie XII i XIV, wsparte kon-armią Budionnego, zaczęły ofensywę, aby zniszczyć III armię polską, operującą w rejonie Kijowa. 10 czerwca wojska polskie opuściły Kijów i wraz z Ukraińcami cofały się w kierunku Wołynia. W pościgu znajdowały się armie XII i XIV oraz kon-armia Budionnego. Wszystkie te związki operacyjne podlegały dowódcy frontu południowego, Jegorowowi. Politrukiem w sztabie frontu byt Józef Stalin. Stalin skierował kon-armię z zamiarem zajęcia Lwowa, a następnie Krakowa i Czech, a w końcu południowych Niemiec. Uważał, że czerwonoarmistom pomogą w walce lokalne rewolucje.

7 lipca bolszewicy przekroczyli rzekę Zbrucz, a nazajutrz wkroczyli do Tarnopola, oddalonego od Lwowa o około 120 km.

4 lipca Tuchaczewski na Białorusi zaczął kolejną ofensywę. Tym razem podlegało mu około 800 000 ludzi, ponad 150 000 koni, zorganizowanych w niespełna 5 armii bojowych i 1 armię rezerwową.

11 lipca bolszewicy zajęli Mińsk, 14 lipca po zaciętych walkach Wilno, a 19 lipca twierdzę w Grodnie. 28 lipca oddziały XV armii wkroczyły do Białegostoku. Wkrótce w mieście tym zaczęli urzędowanie Marchlewski, Dzierżyński i Kon, przewidziani na władców bardzo okrojonej Polski (bez Pomorza, które bolszewicy razem ze Śląskiem chcieli oddać Niemcom).

Klęski na frontach spowodowały wstrząs w społeczeństwie polskim. Nerwowo załamał się także Piłsudski, jego koncepcja powołania wolnej Ukrainy i Białorusi legła w gruzach. Szczególnie ostro atakowany byt przez komunistów oraz endecję, na czele z Dmowskim.

1 lipca 1920 r. Sejm zawiesił działalność, a swoje dotychczasowe uprawnienia przekazał powołanej przez siebie Radzie Obrony Państwa, składającej się z 19 członków. Jej przewodniczącym został Piłsudski. Zadaniem Rady było szybkie zorganizowanie społeczeństwa dla dania oporu wrogowi. Z kolei Piłsudski mianował jednym z członków Rady wybitnego generała, współorganizatora armii polskiej we Francji, wyzwoliciela spod okupacji pruskiej Pomorza Zachodniego, Józefa Hallera. Generał ten wcześniej rzucił hasło zorganizowania stutysięcznej Armii Ochotniczej. Piłsudski mianował go inspektorem, czyli głównym organizatorem tej armii. Do jej szeregów zgłosiło się około 300 000 chętnych, ze względu na wiek lub zdrowie dotąd nie służących w wojsku; wybrano zaledwie 106 000. Po krótkim przeszkoleniu młodzi ludzie wysyłani byli na front (kompanie i bataliony marszowe), gdzie zasilali wykrwawione dywizje. Przy mobilizacji do wojska ogromną rolę odegrała zarówno prawica, jak i lewica niepodległościowa (PPS i Narodowa Partia Robotnicza), ważną rolę miało także duchowieństwo; około 100 młodych kapłanów stanęło w szeregach tej armii.

18 lipca w Warszawie na Placu Saskim odbyła się uroczystość Armii Ochotniczej. W czasie Mszy św. biskup polowy, Stanisław Gall wręczył gen. Hallerowi sztandar dla sztabu armii. Na jednej jego stronie znajdowało się Serce Jezusa i wyhaftowany napis: "W tym znaku zwyciężysz!" Wkrótce podobne sztandary otrzymały samodzielne bataliony i pułki ochotnicze. Ochotnicy szli do ataku skandując: "Bóg tak chce!" bądź "Jezus i Maryja!" Identyczne okrzyki wznosili w XI stuleciu uczestnicy wypraw krzyżowych, organizowanych w celu wyzwolenia Grobu Chrystusa.

Józef Piłsudski, mimo że przez wiele lat działał w ruchu socjalistycznym, doceniał znaczenie wiary w życiu jednostek oraz całych społeczeństw. Zwrócił się więc do Episkopatu z prośbą o modły w intencji zmobilizowania społeczeństwa do walki z Bolszewikami. W tym czasie sowieci zbliżyli się na dalekie przedpola Mińska i Wilna. W tak trudnym dla Polski czasie Anglia i Francja ograniczyły pomoc dla Rzeczypospolitej, a Czesi na swojej granicy i Niemcy w porcie Gdańsk zupełnie ją blokowały. Biskupi 7 lipca skierowali trzy listy do różnych adresatów. Pierwszy do papieża Benedykta XV, drugi do Episkopatów całego świata, trzeci do Polaków. W liście do papieża polscy biskupi błagali o modlitwy i pobłogosławienie walczącego Narodu. W liście do Episkopatów świata proszono o "szturm modłów za Polskę do Boga" gdyż jej wolność ponownie została zagrożona. Tym razem to carat czerwony pragnie ją zniewolić. W liście pasterskim do Narodu przyrównano marsz i postępowanie czerwonoarmistów do marszu antychrysta, który u siebie zniszczył cywilizację chrześcijańską i to samo pragnie uczynić w Polsce i w Europie. Biskupi stwierdzili, że Polacy, aby zwyciężyć, muszą dokonać rachunku sumienia i ukorzyć się przed Bogiem. Następnie zerwać z wadami narodowymi, swarami partyjnymi itd. Biskupi wezwali tych, którzy dotąd nie służyli w WP, aby zgłaszali się do Armii Ochotniczej. Episkopat zarządził, by tego dnia po Mszy św. odmawiano Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a w piątki wystawiano do adoracji Najświętszy Sakrament, przed którym wierni mieli odmawiać akt poświęcenia się Sercu Pana Jezusa.

9 lipca kardynał A. Kakowski, metropolita warszawski wystosował list do podległych sobie kapłanów. Zabronił księżom opuszczania parafii, mimo że bolszewicy w sposób bestialski traktowali kapłanów, a z wierzących świeckich szydzili. Jednocześnie rozkazał aby w kościołach przed wystawionym Najświętszym Sakramentem śpiewać "Święty Boże" oraz "Odwróć od nas".

27 lipca biskupi zebrali się na Jasnej Górze, aby dokonać poświęcenia siebie, duchowieństwa i ludu Bożego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Biskupi zobowiązali się, do powszechnego szerzenia w Narodzie litanii do Najświętszego Serca Jezusa. Następnie, wzorem Jana Kazimierza, Matkę Bożą obrali za Królową i Panią Polski. Obiecali szerzyć Jej kult, który podczas zaborów uległ osłabieniu. Biskupi wysłali też do wiernych odezwę, w której nawoływali do całkowitego zawierzenia Sercu Jezusowemu oraz Najświętszej Maryi Pannie. Podkreślili, że w sytuacji, gdy prawie połowa kraju jest w ręku bolszewików, tylko to zawierzenie może przynieść zwrot w wojnie. Odezwę w imieniu Episkopatu podpisali prymas E. Dalbor, arcybiskup warszawski kard. A. Kakowski i biskup polowy St. Gall.

Tymczasem ofensywa sowiecka postępowała naprzód. Na północy 3 sierpnia padła bohatersko broniona Łomża, 7 sierpnia Ostrołęka, 11 sierpnia bolszewicy zbliżyli się do Wyszkowa, odległego od Warszawy o zaledwie 50 km. Komisarze bolszewiccy drwili sobie z Polaków na zajętych terenach. Ironicznie pytali: "Gdzież jest ten wasz Bóg? My wszędzie zwyciężamy!"

Z kolei na Wołyniu Polacy toczyli walki z kon-armią Budionnego, kierującą się na Lwów.

Pod koniec lipca na czele frontu północnego stanął gen. Józef Haller. Na początku sierpnia podporządkowano mu: V armię gen. Wł. Sikorskiego, osłaniającą Warszawę od północy, I armię gen. F. Latinika, broniącą tzw. przedmościa warszawskiego, oraz II armię gen. B. Roli, chroniącą stolicę od południa.

Przeciwko trzem armiom polskim wystąpiło prawie 5 armii sowieckich. 12 sierpnia bolszewicy zaatakowali Radzymin i inne miejscowości, znajdujące sie na przedmościu warszawskim. Radzymin i Ossów (obok Wołomina) stanowiły wrota, prowadzące do stolicy. Radzymin bolszewicy zdobywali i tracili. Podobnie zacięte walki trwały w okolicy Modlina i rzeki Wkry.

Gen. Haller bardzo często znajdował się na pierwszej linii walk. Przebieg działań bojowych całkowicie zawierzył Najsowitszej Maryi Pannie. Ją też uznał za faktyczną hetmankę. Jeszcze 12 sierpnia naczelnemu kapelanowi frontu, ks. płk. Sienkiewiczowi polecił, aby każdego dnia odprawiał nowennę przy ołtarzu Matki Boskiej Częstochowskiej, znajdującym się w kościele Zbawiciela w Warszawie. Sam, jeśli tylko mógł, w tej nowennie uczestniczył prywatnie. W intencji zwycięstwa modlił się ustawicznie, nawet na polu walki. Sam był przeświadczony, że 15 sierpnia ofensywa sowiecka się załamie.

W wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, tj. 14 sierpnia, do kontrofensywy ruszyła V armia, która nie została w pełni zorganizowana i składała się m. in. z wielu oddziałów ochotniczych, nie mających doświadczenia bojowego.

W godzinach rannych 203 Ochotniczy Pułk Ułanów, dowodzony przez mjr. Z. Podhorskiego, bez zgody wyższych przełożonych, wspaniałym zagonem przedarł się na tyły wroga. Wdarł sie do Ciechanowa, gdzie zniszczył sztab dowódcy IV armii Szuwajewa, a jego samego zmusił do ucieczki. Ponadto spalił radiostację armijną, co fatalnie wpłynęło na dalsze losy tej armii.

Z kolei pod Ossowem 14 sierpnia o świcie 1 batalion 236 Ochotniczego Pułku Piechoty, liczący 800 ludzi, dowodzony przez por. St. Materewicza, przystąpił do walki z bolszewikami, kierującymi się na Warszawę. Kiedy młodzi chłopcy, słabo uzbrojeni i bez doświadczenia bojowego, zachwiali sę wobec przewagi wroga, kapelan ks. Ignacy Skorupka stanął na czele tyraliery. Z krzyżem w dłoni, z okrzykiem "Jezus i Maryja" poprowadził harcerzy do kontruderzenia. Najpierw padł por. Materewicz, o godz. 5:30 pocisk ugodził śmiertelnie ks. Ignacego, w dalszych walkach poległo ponad 60 oficerów i ochotników, a ciężkie rany odniosło 300 ludzi. Wieczorem wróg został powstrzymany i odrzucony. W nocy z 14 na 15 sierpnia pod Wólką Radzymińską zginął bohaterski por. Stefan Pogonowski, dowódca 1 batalionu w 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Akcja jego pododdziału w dniu 15 sierpnia przyczyniła się do powstania paniki pośród znajdujących się w Radzyminie bolszewików. Wieczorem zostali oni ostatecznie wyparci z miasta.

16 sierpnia rano w kościele w Radzyminie, w czasie gdy dwa kilometry dalej trwał zażarty bój, kard. Kakowski odznaczył gen. Hallera papieskim orderem św. Joanny d'Arc i udzielił mu papieskiego błogosławieństwa. Haller na polu walki wyróżnił najdzielniejszych żołnierzy orderem Virtuti Militari.

Tego samego dnia Marchlewski, Dzierżyński i Kon, którzy znajdowali się w sztabie II armii i nocowali na plebanii w Wyszkowie z zamiarem rychłego wkroczenia do Warszawy, na wiadomość o klęsce wojsk III i XVI armii zbiegli do Białegostoku, a 21 sierpnia w panice to miasto opuścili.

16 sierpnia z Lubelszczyzny, z linii rzeki Wieprza do kontrofensywy ruszyła grupa manewrowo-odsieczowa dla Warszawy. Składała sie ona z pięciu i pół dywizji, a komendę nad nią sprawował Piłsudski. Grupa ta 16 i 17 sierpnia rozgromiła grupę mozyrską i zaatakowała południowe skrzydło XVI armii Sołłohuba, atakującej Warszawę. 18 sierpnia lewe skrzydło grupy manewrowej wespół z oddziałami I armii, które z kolei do ataku osobiście poprowadził gen. Haller, odbiło Mińsk Mazowiecki, mocno broniony przez bolszewików.

Wojska polskie, które do niedawna ustawicznie sie cofały, poczynając od 15 sierpnia nabrały niespotykanej odwagi i popędziły wroga na północ i wschód. Oddziały IV i XV armii czerwonej w dniach 24-25 sierpnia zbiegły do niemieckich Prus Wschodnich, a wojska III i XVI armii uszły za Bug i Niemen.

Józef Piłsudski wyraźnie stwierdził, że w bitwie warszawskiej właściwym dowódcą był sam Bóg. Powiedział: "To Jego palec dotknął ziemi". Podobne opinie wyrazili wybitni dowódcy bitwy warszawskiej, generałowie: Haller, Latinik, Sikorski i Weygand. Dowódcy ci byli przekonani, ze Bóg mieszał szyki i plany poszczególnych armii oraz naczelnego dowództwa sowieckiego, podczas gdy nawet nonsensowne rozkazy wyższych sztabów polskich przemieniał w zwycięstwa.

Pisałem, że atak 203 Ochotniczego Pułku Ułanów na Ciechanów odbył się wbrew woli dowódcy VII brygady kawalerii, któremu pułk był podporządkowany. Rezultat akcji podkomendnych mjr. Podhorskiego przerósł ich oczekiwania. Spalenie radiostacji armijnej pozbawiło dowódcę IV armii Szuwajewa łączności nie tylko z podległymi mu dywizjami, ale z dowódcą frontu Tuchaczewskim. Toteż, gdy - poczynając od 16 sierpnia - Tuchaczewski żądał od Szuwajewa, aby udał się z pomocą armiom III i XVI, zagrożonym polską kontrofensywą, ten nie reagował, gdyż rozkazy przesyłane drogą radiową nie docierały do niego. Podobnie akcja por. Pogonowskiego pod Radzyminem wynikała z bałaganu, panującego w sztabie 10 Dywizji Strzelców Kaniowskich gen. Żeligowskiego, któremu podlegał Pogonowski. Jeszcze bardziej zastanawiające jest to, że dowódca XII armii Waskanow, którego wojska atakowały na odcinku Włodawa-Hrubieszów z zamiarem zdobycia Chełma, przyjął rozkazy polskie mówiące, ze 16 sierpnia rano ruszy grupa manewrowa Piłsudskiego, jednakże ten dokument całkowicie zlekceważył. Nie poinformował też o planach polskich Tuchaczewskiego, któremu od 12 sierpnia został podporządkowany.

Z kolei kiedy w dniach 16-17 sierpnia grupa manewrowa Piłsudskiego zdruzgotała grupę mozyrską jej dowódca Chrepin ukrył ten fakt przed przebywającym w Mińsku Tuchaczewskim, który do 18 sierpnia nie zdawał sobie sprawy, ze kontrofensywa polska juz nabrała "wściekłego galopa".

Trocki, Tuchaczewski i Marchlewski wysłali jeszcze w czerwcu 1920 r. na tereny Polski liczne zastępy agentów, wyposażonych w złoto i dolary. Ich zadanie polegało na wywoływaniu "gniewu ludu przeciwko zbrodniczym rządom Piłsudskiego", a także na kupowaniu dla bolszewików sympatii mniejszości narodowych. Wierzyli oni, że za te pieniądze wybuchnie rewolucja, która od tyłu obezwładni armię polską. Tymczasem rachuby te zupełnie zawiodły. Chłopi i robotnicy, a także znaczna cześć mniejszości narodowych poparli robotniczo-chłopski rząd Wincentego Witosa. Do szeregów Armii Ochotniczej zgłosiło się wielu robociarzy, sympatyków PPS.

Zorganizowany w Warszawie 205 Ochotniczy Pułk im. Jana Kilińskiego w swoich szeregach oprócz licznych harcerzy, których przyprowadził ks. Święcicki, miał wielu socjalistów. Oddział ten na początku sierpnia w rejonie Łomży, Nowogrodu i Ostrołęki zadał oddziałom IV armii czerwonej ogromne straty, choć i sam został wykrwawiony. Oprócz wielu poległ syn socjalisty, wicemarszałka Sejmu, Jędrzeja Moraczewskiego, liczący nieco ponad 16 lat. Byt harcerzem.

***

Z dokładnej analizy działań bojowych jasno wynika, ze Polacy zwyciężyli bolszewików nad Wisłą dzięki wyraźnemu błogosławieństwu Bożemu, dzięki heroicznym modlitwom do Serca Jezusowego, a prawdziwą hetmanką w działaniach bojowych była Matka Boża. Tak Ją widział gen. Józef Haller. O Jej wodzostwie wiele razy przed swoją śmiercią mówił także ks. Ignacy Skorupka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Modlitwy do Serca Jezusowego wybłagały Cud nad Wisłą
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.