Możemy mieć barwną i godną podziwu opowieść o polskiej historii

Fot. depositphotos.com

- Mamy ogromne zaniedbania, sięgające właściwie początku Trzeciej Rzeczypospolitej. Zabrakło pomysłu na "polską opowieść", nie wymyśliliśmy strategii dla skutecznej polityki historycznej - mówi Piotr Legutko, redaktor naczelny TVP Historia.

Kamil Babuśka: Czy budowanie własnej polityki historycznej to po prostu budowanie dobrego PR?

Piotr Legutko: - Myślę, że to jest coś więcej niż PR. Każdy z nas powinien mieć własną opowieść, świadomość własnych korzeni. To są oczywistości. PR nie zawsze jest prawdziwy. Reklama generalnie próbuje budować nastawienie na pewne potrzeby, których nawet czasem nie ma. Kształtuje inny obraz rzeczywistości, niż on naprawdę jest. Natomiast narracja, opowieść o historii, o tożsamości, o dziedzictwie musi być oparta na prawdzie historycznej.

DEON.PL POLECA

Z narracją historyczną wiąże się umiejętne stosowanie soft power. Jak ważne ono jest w dzisiejszych czasach?

- XXI wiek generalnie jest wiekiem softower, to znaczy budowania siły, która niekoniecznie albo w ogóle nie jest oparta o potęgę militarną, atomowe zasoby, liczbę czołgów, samolotów. To jest bardziej kwestia siły kulturowej i gospodarczej - to są dwa filary soft power.

Oczywiście trudno jest budować soft power, jeśli jest się ubogim, chociaż historia zna i takie przypadki. Generalnie chodzi o to, żeby tworzyć pozytywny wizerunek danego kraju, a zarazem skutecznie oddziaływać na inne.

Historia Imperium Brytyjskiego jest tak naprawdę w dużej mierze historią skutecznego budowania soft power. Oczywiście oprócz całych wieków dominacji, wynikającej z gospodarczej potęgi tego kraju, to przecież po dziś dzień Brytyjczycy są mistrzami budowania właśnie kulturowego soft power. Język angielski stał się nową łaciną współczesności, to pokazuje jak ważna i skuteczna jest ta siła.

To samo dotyczy Stanów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że jest to potęga przede wszystkim militarna, żandarm światowy, ale przecież w znacznym stopniu oddziaływanie USA oparte jest dziś bardziej na pop kulturze, sile przemysłu filmowego czy nowych mediów, niż na polityce zagranicznej, ponoszącej ostatnio same porażki.

A jak wygląda to w Polsce? Czy my stosujemy soft power?

- Mamy ogromne zaniedbania, sięgające właściwie początku Trzeciej Rzeczypospolitej. Zabrakło pomysłu na "polską opowieść", nie wymyśliliśmy strategii dla skutecznej polityki historycznej. Nie zbudowaliśmy jej niestety na Solidarności, która mogłaby być fundamentem polskiej soft power. Toczyliśmy wewnętrzne spory na jej temat i właściwie jedynym pomysłem na Polskę było to, żeby jak najszybciej wejść w struktury Unii Europejskiej i NATO, co oczywiście było pomysłem zasadnym, łączyło wszystkich Polaków.

Niestety, od momentu kiedy ten cel został spełniony, Polska weszła w epokę ostrej wewnętrznej polaryzacji, a trudno opowiadać siebie, budować tę soft power, jeśli sami nie jesteśmy zgodni nie tylko jak to robić, ale co w naszej historii było dobre, a co złe. Polaryzacja ogarnia dziś praktycznie wszystkie sfery życia, z historią włącznie.

Czyli mamy problem, z którymi wydarzeniami z historii chcemy być utożsamiani.

- Tak. W sposób dla mnie kompletnie niepojęty przez pierwsze dwie dekady Trzeciej Rzeczpospolitej panowało takie przekonanie, że najpierw powinniśmy się „wyspowiadać”, rozliczyć ze wszystkich swoich win i wad. Cytując Żeromskiego: „rozdrapywać rany, by nie zarosły błoną podłości". Tak silny był ten trend w opowiadaniu o sobie, że kompletnie zagubiliśmy to, na czym każda wspólnota i każde państwo powinno budować swoją przyszłość, fundament wspólnie wyznawanych wartości, które odbijają się w dziejach.

My takich momentów naszej historii mamy wiele m.in. walkę w dobrej sprawie na wszystkich frontach II wojny światowej, czy ideę „Solidarności”. Myślę, że słowo „wolność” to jest odpowiedni klucz do opowiadania polskiej historii, trudny do zakwestionowania przy odrobinie dobrej woli.

Poprzez ten „filtr wolności” możemy mieć absolutnie ekskluzywną, barwną i godną podziwu opowieść o polskiej historii. Wszyscy powinniśmy się do jej upowszechniania przyłączyć.

Ogromny potencjał, także niewykorzystywany, jest także w opowieści o Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Narracja historyczna, soft power zawsze powinna mieć odniesienie do współczesności. Trudno sobie wyobrazić piękniejszą opowieść na dzisiejsze czasy, niż ta czym była unia polsko-litewska, wielonarodowa wspólnota budowana na zasadach tolerancji i szacunku. Przetrwała cztery wieki, będąc wzorcem dla wielu europejskich narodów. Jest to opowieść absolutnie do „sprzedania”, uniwersalna, zrozumiała dla wielu kultur i języków.

Obecnie jednak Polska i Litwa to suwerenne kraje. Stosunki dyplomatyczne w XXI wieku najlepsze nie były, co ma oczywiście podłoże m.in. w wydarzeniach z pierwszej połowy XX wieku. Czy obecnie jesteśmy w stanie nawiązać w jakimś stopniu do unii polsko-litewskiej?

- To już się dzieje, to kwestia ostatnich miesięcy. Pewnie trochę pomogła w tym sytuacja międzynarodowa i zagrożenie rosyjskim imperializmem, które na nowo się objawiło. Sami Litwini też przeszli drogę która jest dość naturalna. Oni odbudowując własną państwowość oparli się o bardzo silny pierwiastek etniczny, litewski. Stąd też dla nich Polska a nawet i cała I Rzeczpospolita była pewnego rodzaju przestrogą rozpłynięcia się w polskiej kulturze, a nie powodem do dumy. Myślę, że w tej chwili Litwini zaczynają wreszcie dostrzegać w I Rzeczypospolitej ogromny, własny potencjał. Wielkie Księstwo Litewskie było równoprawnym członkiem Rzeczypospolitej i ma swój udział we wszystkich sukcesach, we wszystkich jej pięknych kartach.

3 Maja to nasze wspólne święto, ono znów jest obchodzone w Warszawie i Wilnie. Np. ustawa o języku, która została przyjęta niedawno na Litwie, pokazuje że znów się do siebie zbliżamy, że uda się prawdopodobnie przełamać ten problem etniczny, który położył się cieniem, także jeśli chodzi o odbudowę obu państw po I Wojnie Światowej.

Historia jednak nie zamyka się na XX wieku, warto budować ją z szerszej perspektywy, patrzeć dalej w przeszłość, choćby właśnie na te cztery wieki budowania wspaniałej i wspólnej państwowości.

Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja jest z Izraelem. W rankingach sympatii wśród obywateli tego kraju jesteśmy jako Polska nisko. Dla porównania Niemcy są bardzo wysoko, choć odpowiadają za tragedie II wojny światowej, Holokaust. Jak oni to robią?

- To jak Niemcy są odbierani w Izraelu jest podręcznikowym przykładem bardzo skutecznej soft power, budowania własnej opowieści. Świat uwierzył w to, że Niemcy rozliczyli się ze swoją przeszłością, że mają całkowicie czystą kartę, bo byli - niemal jak inne narody - skrzywdzeni przez "nazistów".

Niedawno obchodziliśmy 80. rocznicę słynnego śniadania w Wannsee, gdzie tak naprawdę podjęto konkretne działania dotyczące tak zwanego ostatecznego rozwiązania, czyli całkowitej eksterminacji narodu żydowskiego. W dużej mierze udało się to zrealizować, społeczność żydowska została zniszczona przez konkretne państwo, które dzisiaj jest odbierane bardzo pozytywnie w Izraelu. To jest trudne do pojęcia na płaszczyźnie faktów historycznych. Jest to z pewnością efekt budowania dobrego wizerunku, w dużym stopniu na płaszczyźnie gospodarczej.

A co my możemy zrobić by odmienić naszą pozycję w Izraelu?

- Nie ma innej drogi jak tylko ta, którą właśnie przeszliśmy z Litwinami, czyli budowania opowieści o naszych wzajemnych relacjach w dużo dłuższej perspektywie, niezamykanie jej tylko na II wojnie światowej, na okresie Holokaustu czy też II Rzeczypospolitej.

Relacje polsko-żydowskie trzeba budować poczynając od konfederacji warszawskiej. To jest prawdziwa, pełna historia naszych relacji i naszych bardzo silnych związków, które są praktycznie nierozerwalne.

Opowiadanie historii Europy bez polskich Żydów jest po prostu niemożliwe, więc to jest jedyny sposób, żeby przełamać obecny impas.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Możemy mieć barwną i godną podziwu opowieść o polskiej historii
Komentarze (1)
MG
~Małgorzata Godlewska
21 lutego 2022, 18:29
Na początek proponowała bym abyśmy wewnętrznie mieli zgodę które momenty naszej historii są akceptowalne dla wszystkich. Zniszczylismy mit Solidarności , budujemy kontrowersyjna historię Burego i jemu podobnych, mamy jedną oficjalna wizję Powstania Warszawskiego. Z Litwinami też nie ma zgody co do Unii, szczególnie w perspektywie wpływu magnaterii litewskiej na rozbiór Polski. Mamy więc w artykule chciejstwo a nie realny plan