"Kiedy leciałam po raz pierwszy w kosmos, mój syn miał 7 lat". Takich historii nie słyszy się codziennie

(fot. depositphotos.com / Nicole Stott / facebook.com)
"Gość Niedzielny" / pk

Bierze udział w misjach kosmicznych, ale największym wyzwaniem było dla niej urodzenie syna. Poznajcie kobietę, która łączy macierzyństwo z zawodem astronauty.

Rozmowa z Nicole Stott ukazała się w "Gościu Niedzielnym".

Astronautka przyznała, że marzenia o eksplorowaniu kosmosu zaszczepili jej rodzice, a szczególnie ojciec, który kochał latać. "Wybudował nawet własny samolot. Wtedy narodziła się u mnie miłość do latania. Mam licencję pilota" - powiedziała dla "Gościa Niedzielnego".

Nicole przyznała, że dopiero po 10 latach pracy w NASA zrozumiała, że tak naprawdę niewielki procent naukowców ma szansę polecieć w kosmos. "Zaczęłam wtedy rozmawiać z ludźmi, których dzisiaj mogę nazwać moimi mentorami. Powiedzieli mi bardzo prosto: «Chcesz lecieć w kosmos? Na co czekasz? Bierz długopis i wypisuj wnioski, podania i aplikacje». I tak właśnie zrobiłam. To był pierwszy krok" - wyjaśniła.

DEON.PL POLECA

Na pytanie, czy jako kobieta natrafiła podczas swojej pracy zawodowej na sytuacje, w których musiała udowodnić, że jest lepsza od mężczyzn, odpowiedziała: "Nie miałam poczucia, że muszę robić coś więcej niż moi koledzy, aby zostać wybrana do poszczególnych grup badawczych czy misji. Po prostu zawsze dawałam z siebie wszystko, co potrafię. W NASA zasady były jednakowe dla wszystkich". Scott przyznała, że największym wyzwaniem było dla niej uwierzenie we własne możliwości.

Jak mówi astronautka, największym i najważniejszym wydarzeniem w jej życiu było urodzenie syna. "Jako matka wiedziałam, że od tego momentu będę mogła dzielić z nim wszystkie moje radości i smutki. To było niesamowite!".

"Kiedy leciałam po raz pierwszy w kosmos, mój syn miał 7 lat. Od urodzenia towarzyszył mi wszędzie. Podczas moich podróży, treningów, badań. Rodzina była ze mną w Rosji, w Europie, wszędzie tam, gdzie odbywają się szkolenia specjalistów" - powiedziała Stott "Gościowi Niedzielnemu".

Astronautka zdradziła, że w przestrzeni kosmicznej najbardziej brakowało jej rodziny. "Bardzo żałowałam, że tego, co doświadczyłam w kosmosie, nie mogę przeżywać bezpośrednio z moją rodziną. Są to emocje i uczucia, których nie da się opisać".

Kobieta poruszyła również problem przyjęcia przez swojego syna faktu, że jego mama jest astronautką i bierze udział w misjach kosmicznych. "Obojętnie, czy jesteś żołnierzem, nauczycielem, czy astronautą - dzieci akceptują pracę rodziców i nie jest ona dla nich niczym nadzwyczajnym" - powiedziała.

Stott przyznała, że lecąc w kosmos, nie martwiła się o siebie, o to, czy da radę i czy będzie niebezpieczne. Bała się o swoją rodzinę na ziemi. "Martwiłam się, że zostawię ich z poczuciem, że możemy się już nigdy nie zobaczyć" - wyznała.

Do młodych ludzi, którzy poszukują w życiu swoich pasji, powiedziała: "Najważniejsza rzecz to zastanowić się nad tym, co przynosi ci najwięcej radości. Co najbardziej lubisz robić, czym się ekscytujesz, co chcesz wiedzieć? Rozwijaj te pasje bez względu na wszystko".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Kiedy leciałam po raz pierwszy w kosmos, mój syn miał 7 lat". Takich historii nie słyszy się codziennie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.