Maryja pomogła mi przejść Camino

(fot. Szymon Pilarz)
Piotr Kosiarski / Szymon Pilarz

Opieki Maryi doświadczam codziennie. Natomiast na Camino było to o tyle bardziej widoczne, ponieważ nieustannie zmagałem się z trudem fizycznym i duchowym. Wtedy modlitwa i opieka Matki Bożej dawały siłę, pozwalały wykaraskać się z sytuacji trudnych i dodawały otuchy w drodze - mówi Szymon Pilarz, wielokrotny pielgrzym do Santiago de Compostela i autor przewodników.

Piotr Kosiarski: Podobno na Camino stary człowiek umiera i rodzi się nowy.

Szymon Pilarz: Wszystko zależy od osoby, od jej potrzeb, oczekiwań i nastawienia. Są ludzie, którzy na Camino, albo po nim, przeżywają wewnętrzną przemianę. Ale są również tacy, którzy nie doświadczają niczego szczególnego.

Camino można porównać do wyjścia na pustynię w wersji "light" i spędzenia tam trochę czasu. Jeśli ktoś ma wolę, aby poznać siebie, doświadczyć twórczo zaaplikowanego sobie trudu, zderzyć się ze swoimi słabościami, to ma szansę doznać wewnętrznej przemiany. Jeśli nie ma takiej woli, to - wracając do obrazu pustyni - znajdzie tam tylko piasek.

Na Camino łatwiej spotkać Boga?

Bóg ciągle jest obok nas, ale to, czy chcemy poczuć Jego bliskość, zależy w dużej mierze od nas samych. Jeżeli zamkniemy nasze wnętrze na spotkanie z Nim, Camino nam nie pomoże.

A czy Tobie się udało?

Swoją przygodę z Camino rozpocząłem w 2007 roku i wtedy była to bardziej wyprawa, niż pielgrzymka. Chciałem sprawdzić, czy dam radę. Podobnie było podczas kolejnego Camino. Dopiero następne lata były prawdziwymi pielgrzymkami.

Odejście od turystycznego aspektu na rzecz pielgrzymowania było zatem procesem. Procesem niewątpliwie związanym z moim nawróceniem.

A zatem turystyczne przejście Camino też może być dobre.

Na pewno nie oceniałbym, że coś jest lepsze, a coś gorsze. Nie każdy przecież musi być na starcie religijny. Turystyczne pokonanie Camino może przecież stać się drogą do większej religijności, do pogłębiania wiary.

Chcę jednak zaznaczyć, że pielgrzymowanie na pewno jest pełniejsze. Ta droga jest wtedy tym, czym rzeczywiście ma być.

Czy szlak św. Jakuba pokonują ludzie szczególnie religijni?

Pielgrzymi zmierzający do Santiago de Compostela to w większości mieszkańcy Europy Zachodniej. Są to ludzie często mający w głowach swoisty duchowy miszmasz, albo wyznający jakiś własny synkretyzm religijny.

Pielgrzymują też osoby, poszukujące czegoś duchowego w swoim życiu, ale często przy tym antykościelne i mające jakiś uraz do Kościoła instytucjonalnego.

Ale do Santiago nie pielgrzymują wyłącznie osoby z Francji i Niemiec?

Bardziej religijni są mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej, ale jest ich znacznie mniej na trasach caminowych. Innymi grupami, dość licznymi, są również Azjaci oraz pielgrzymi z obu Ameryk.

Religijność, albo jej brak, najlepiej zaobserwować na przykładzie frekwencji podczas Eucharystii. A to wygląda tak, że jeśli w jakimś miasteczku na noc gromadzi się 100 pielgrzymów, to na wieczornej Mszy spotka się od 10 do 25 osób.

Jakie myśli towarzyszą, kiedy wstajesz rano, zakładasz buty i bierzesz plecak?

W tym kontekście Camino kojarzy mi się trochę z filmem "Dzień świstaka", w którym główny bohater doświadcza co rano tego, że nowy dzień jest dokładnie taki sam jak poprzedni. Oczywiście na Camino nie jest codziennie tak samo, ale schematy kolejnych dni są bardzo podobne. Może to być nużące i irytujące tym bardziej, że wiąże się to z wysiłkiem fizycznym. Ale czy w życiu codziennym także nie mamy schematów?

"Dzień świstaka"? Myślałem, że powiesz "Droga życia".

Widziałem ten film i uważam, że jest całkiem udany. Choć mnie nie zainspirował, bo swoją przygodę z Camino rozpocząłem, zanim powstał. Gdy pierwszy raz poszedłem Camino w 2007 roku, kierowała mną raczej ciekawość. Gdy doszedłem do celu byłem zawiedziony i fizycznie rozbity. Dopiero kolejne wyprawy były coraz bardziej udane i przynosiły radość.

Kiedy pojawiają się największe trudności?

Kryzysy fizyczne przychodzą najczęściej w trzecim, czwartym dniu. Natomiast znużenie drogą pojawia się po jakichś dwudziestu dniach. Poza tym, na porządku dziennym są drobne dolegliwości typu otarcia, bąble.

Twój sposób na bolące nogi?

Nie ma tu cudownych rozwiązań. Najlepiej odpocząć. A jak nie można, to... iść dalej z bolącymi nogami. Może krótsze etapy? Może wolniejsze tempo? Przynajmniej dopóki organizm się nie wyleczy i nie przyzwyczai do trudu drogi.

Nie ma uniwersalnego sposobu na kryzysy, po prostu trzeba je przetrwać.

Treki, czy sandały?

W lecie można przejść Camino w solidnych sandałach. W pozostałych miesiącach lepiej iść w butach trekkingowych. Ale to kwestia indywidualna i zależy również od trasy.

Najczęściej wybieranym szlakiem przez Polaków jest Camino Portugues. Dlaczego?

Podejrzewam, że przyczyna jest dość prozaiczna. Mianowicie trasa biegnie przez Porto i Lizbonę, a oba te miasta mają aktualnie bardzo dobre połączenia lotnicze z kilkoma miastami w Polsce. To zdecydowanie ułatwia dostanie się na miejsce startu Camino. O wiele trudniej jest na przykład dostać się do Saint-Jean-Pied-de-Port na Camino Frances niż do Porto, łatwiej też wrócić z Santiago de Compostela do Polski via Porto niż na przykład przez Madryt czy Barcelonę. Ponadto można maszerować przez dwa kraje, także wybierając opcję drogi przy oceanie.

Jest kilka wariantów szlaku.

Możemy wybrać wariant Camino Centralnego, które do niedawna było najpopularniejsze i najlepiej wyposażone w infrastrukturę przede wszystkim od Porto. Aktualnie sytuacja jest dynamiczna i Camino Centralne możemy spokojnie zaczynać w Lizbonie, choć schronisk na odcinku do Porto jest mniej niż za nim, jednakże wystarczająco. Pomiędzy Lizboną a Porto mamy też Fatimę, która jest połączona dwoma wariantami drogi z pierwotnym szlakiem Camino Portugues. Natomiast za Porto, poza Camino Centralnym, można wybrać Camino Costa biegnące około 5 km od brzegu i oceanu oraz Camino Litoral biegnące bezpośrednio nadbrzeżem. Obie trasy często się łączą i mają wspólną infrastrukturę pielgrzymią. Costa i Litoral łączą się z Camino Centralnym albo jeszcze w Portugalii w Valença do Minho, albo w już w Hiszpanii w Redondeli. Ponadto w Hiszpanii za miastem Pontevedra mamy do wyboru opcję Camino Espiritual, która wydłuża nieco drogę, lecz daje w zamian ładniejsze walory krajobrazowe niż klasyczne Camino Centralne. W samej Portugalii mamy jeszcze między innymi bardziej niszowe drogi, jak Camino Interior czy Camino Torres albo Camino Centralne pomiędzy Faro a Lizboną.

Jakie najciekawsze zabytki można spotkać na szlaku?

W Portugalii i Hiszpanii jest bardzo wiele zabytków i miejsc wartych zobaczenia oraz wiele urzekających miejscowości. Mnie osobiście bardzo podobał się Tomar ze wspaniałym zamkiem templariuszy, ponadto warto zwrócić uwagę na wiele zabytków w Lizbonie, Coimbrze, Porto. Z mniejszych miast warte zobaczenia są Barcelos, Ponte de Lima, Valença do Minho, Tui, Ponteverda i małe Padron, gdzie spotkamy mnóstwo miejsc związanych ze św. Jakubem. Historia wielu z tych miejscowości jest od średniowiecza ściśle związana z pielgrzymim szlakiem, na co wskazują poszczególne zabytki, jak słynny krzyż z Barcelos, który przywołuje historię pielgrzymiego cudu, Santuario de Peregrina - świątynia w Ponteverdrze zbudowana na planie... przegrzebkowej muszli, jakubowa pustelnia w Padron czy po prostu średniowieczne mosty, które wybudowano, by ułatwić ludziom odbywanie pielgrzymek do Jakuba, a na koniec oczywiście Santiago de Compostela. Jeśli mamy czas i chęci, warto, będąc w Barcelos, wybrać się na dwa dni zwiedzania do Bragi i Guimarães. Więcej o poszczególnych miejscach i zabytkach można znaleźć w moim przewodniku.

Czy doświadczyłeś szczególnej opieki Matki Bożej na Camino?

Codziennie jej doświadczam. Natomiast na Camino było to o tyle bardziej widoczne, ponieważ nieustannie zmagałem się z trudem, czy to fizycznym, czy duchowym, doświadczałem niedogodności, byłem zaskakiwany przez różne, czasem niezbyt pozytywne, okoliczności. Wtedy modlitwa i opieka Matki Bożej dawały siłę, pozwalały wykaraskać się z sytuacji trudnych i dodawały otuchy w drodze. A na trasie z Fatimy do Santiago możliwość uciekania się pod opiekę Matki Bożej nasuwała się sama, ponieważ co chwilę natykałem się na niebieskie strzałki oznaczające szlak prowadzący do sanktuarium fatimskiego (wskazujące kierunek odwrotny do jakubowego), przypominające, skąd wyruszyłem.

Szymon Pilarz - historyk, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, z pochodzenia szczyrkowianin, wielokrotny pielgrzym do Santiago de Compostela. Autor przewodników dla pielgrzymów.

Piotr Kosiarski - redaktor portalu DEON.pl. Zajmuje się działem Po godzinach. Autor cyklu Film na weekend i Ojcostwo. Sport ekstremalny. Prowadzi bloga Mapa bezdroży

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maryja pomogła mi przejść Camino
Komentarze (1)
Zbigniew Ściubak
1 maja 2018, 11:27
Super wywiad. Każdy może spróbować pójść i samemu doświadczyć, jak to jest na drodze do Santiago de Compostela :) Też szedłem. Tutaj na ten temat: {<a href="http://camino.zbyszeks.pl/mapa-i-trasa-pielgrzymki/">LINK</a>}