Odsiecz wiedeńska 1683 r.

Fragment obrazu Jana Matejki "Jan Sobieski pod Wiedniem". Obraz znajduje się w Muzeach Watykańskich
Konrad Bobiatyński

Zwycięstwo wojsk koalicji chrześcijańskiej nad wojskami tureckimi pod Wiedniem 12 września 1683 r., słusznie uważa się za symbol chwały polskiego oręża i powód do narodowej dumy. Rozbicie potężnej armii wezyra Kara Mustafy to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Europy drugiej połowy XVII wieku.

Wiktoria wiedeńska uratowała przed nawałą turecką nie tylko stolicę Cesarstwa, lecz również całą chrześcijańską Europę, gdyż na trwałe osłabiła potencjał militarny Imperium Osmańskiego, które na przestrzeni kilkunastu wcześniejszych lat pod rządami wezyrów z dynastii Kőprűlű przeżywało renesans swojej potęgi. Prowadząc agresywną politykę zagraniczną, po wygranych wojnach z Wenecją, Rzeczpospolitą i Rosją (w latach 1669-1681), Turcy opanowali Kretę, Podole i niemal całą położoną na prawym brzegu Dniepru część Ukrainy. Następnie zamierzali przenieść działania militarne do serca Europy. Dlatego ich kolejnym celem była stolica Cesarstwa, od lipca 1683 r. oblegana przez ogromną armię, liczącą razem z posiłkami tatarskimi, mołdawskimi i wołoskimi ponad 100 tys. żołnierzy.

Udana odsiecz Wiednia nie byłaby zapewne możliwa, gdyby na czele wojsk sprzymierzonych nie stał polski król - Jan III Sobieski, słusznie uważany za genialnego stratega i jednego z najwybitniejszych wodzów swojej epoki. Już przed bitwą wiedeńską Sobieski posiadał ogromne doświadczenie w walkach z Turkami i Tatarami, zdobyte przez kilkadziesiąt lat służby wojskowej. Po rozgromieniu armii Husseina paszy pod Chocimiem w 1673 r. zyskał u swoich przeciwników szlachetne miano "Lwa Lechistanu".

Chociaż starsza historiografia zachodnioeuropejska próbowała kontestować rolę polskiego monarchy podczas kampanii 1683 roku, to w świetle źródeł historycznych nie ulega wątpliwości, iż to właśnie on był zarówno głównym autorem planu bitwy, jak i sprawował naczelną komendę na polu walki. Było to zresztą zgodne z polsko-austriackim układem sojuszniczym z 31 marca 1683 r., który przyznawał dowództwo nad całością sił temu z monarchów, który akurat przebywał w obozie. Sytuację tę zaakceptował cesarz Leopold I, który w trakcie operacji wiedeńskiej przebywał w Linzu i nie zamierzał wziąć udziału w działaniach wojennych. 3 września oficjalnie przekazał Janowi III komendę nad swoją armią i buławę marszałkowską.

Zwierzchnictwa Sobieskiego nigdy też nie kwestionował dowodzący wojskami austriackimi książę Karol Lotaryński. Zresztą w trakcie całej kampanii zawsze bardzo lojalnie zachowywał się w stosunku do polskiego króla, a ich współpraca przebiegała właściwie bezkonfliktowo. Książę Karol wielokrotnie podkreślał zasługi Sobieskiego, m.in. trzy dni po bitwie pisał: "Król Polski zyskał sobie w tym starciu nieśmiertelną sławę, dla tak wielkiego przedsięwzięcia bowiem przybył ze swego królestwa i postąpił jak wielki król i wielki wódz", skromnie zaznaczając: "Ja zaś działałem tylko wydając dyspozycje, które były przyjmowane i wykonywane". Olbrzymi autorytet i charyzma wielokrotnego pogromcy Turków, jaką cieszył się Sobieski wśród żołnierzy, sprawiły, iż jego rozkazy sprawnie wykonywali również dowódcy kontyngentów posiłkowych, jakie wystawili na kampanię wiedeńską lennicy cesarscy z obszarów Rzeszy Niemieckiej - co ciekawe, zarówno katolicy (Bawaria), jak i protestanci (Saksonia).

Niezwykle ważną rolę w operacji wiedeńskiej odegrali także polscy żołnierze (armia litewska nie zdążyła przybyć na czas na pole walki). Armia koronna, która wzięła udział w kampanii 1683 r., liczyła w sumie około 21 tys. żołnierzy i stanowiła niemal 1/3 całości sił koalicyjnych, liczących w sumie około 67-68 tys. ludzi. Podczas samej bitwy Polacy tworzyli prawe skrzydło wojsk sprzymierzonych i około godziny 17 przeprowadzili atak, który ostatecznie przeważył szalę zwycięstwa na stronę koalicji chrześcijańskiej. Decydująca rola w tej fazie bitwy przypadła chorągwiom husarii. Po gwałtownej szarży przełamały one szyk wojsk Kara Mustafy, zmusiły przeciwnika do panicznej ucieczki i otworzyły pozostałym chorągwiom drogę do nieprzyjacielskiego obozu, co przypieczętowało klęskę Turków.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że historycy są raczej zgodni co do tego, iż decyzja Sobieskiego o udzieleniu pomocy cesarzowi w 1683 roku była słuszna i zgodna z polską racją stanu. Nie ulega bowiem wątpliwości, iż kolejnym celem Turków po zdobyciu Wiednia mógł być atak na Rzeczpospolitą, a jak w jednym ze swoich listów trafnie ocenił król "lepiej w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił Imperii [czyli Cesarstwa], nie tylko samego cesarza wojować, aniżeli samym się bronić i o swym chlebie, i kiedy nas jeszcze przyjaciele i sąsiedzi odstąpią, gdy im w takim razie prędkiego nie damy sukursu [pomocy]".

Wiktoria wiedeńska przyniosła Janowi III przede wszystkim ogromną sławę wybawiciela Wiednia przed poganami i obrońcy chrześcijaństwa, a także - zarówno jemu, jak i polskim żołnierzom - przebogate łupy, zdobyte w obozie Kara Mustafy. Niestety, monarcha nie do końca wykorzystał możliwości polityczne, jakie dawało mu odniesione zwycięstwo. Duży błąd polski monarcha popełnił już wiosną 1683 roku, kiedy to zawierając traktat sojuszniczy z cesarzem, nie wykorzystał jego dramatycznej sytuacji i nie podyktował mu zdecydowanie twardszych warunków. Nic zatem dziwnego, iż cesarz wkrótce po bitwie - gdy ustało niebezpieczeństwo ze strony Kara Mustafy - uczynił ogromny afront polskiej parze królewskiej, odmawiając wydania swojej córki za najstarszego z królewiczów, Jakuba.

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, iż Sobieski był zdecydowanie gorszym politykiem niż wojskowym, a dorobek jego rządów na tym polu jest przez starszą polską historiografię oceniany nazbyt pozytywnie. Co więcej, wiele planów politycznych polskiego monarchy należy uznać za zgoła fantastyczne, gdyż często nie miały one żadnych szans na realizację w ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Całkowitą mrzonką władcy polskiego był lansowany podczas kampanii 1683 r. pomysł osadzenia Jakuba na tronie węgierskim, jak również późniejsze plany utworzenia w Mołdawii udzielnego księstwa, w którym młody Sobieski miał sprawować samodzielne rządy, co w przyszłości miało ułatwić mu przejęcie tronu po ojcu w Rzeczypospolitej.

Większych korzyści nie przyniosło też królowi przystąpienie do antytureckiej Ligi Świętej, utworzonej w 1684 roku. Rzeczpospolita poniosła ogromne koszty finansowe i materialne, a armia dotkliwe straty w trakcie kolejnych kampanii, gdyż wojna z Turkami trwała jeszcze przez następnych 15 lat. W tym czasie nie udało się osiągnąć żadnych trwałych sukcesów militarnych, gdyż niepowodzeniem kończyły się zarówno plany opanowania Mołdawii (wielkie wyprawy w 1686 i 1691 r.), jak też próby odzyskania Kamieńca Podolskiego.

Natomiast zdecydowanie większe profity ze zwycięstwa pod Wiedniem wyniosła strona austriacka, która wykorzystując osłabienie militarne Turcji zdobyła Budę (1686) i opanowała całe Węgry z Siedmiogrodem. Ostatecznie pokój zawarty już po śmierci Jana III w Karłowicach w 1699 r., przyznawał Rzeczypospolitej jedynie terytoria utracone w 1672 roku - a więc Podole i część Ukrainy położoną na prawym brzegu Dniepru. Zwrot tych ziem Turcy proponowali Sobieskiemu w zakulisowych rozmowach - w zamian za jednostronne wycofanie się z wojny - już kilka lat wcześniej, ale zwycięzca spod Wiednia do końca życia nie zdecydował się - jak określają to historycy - na zrzucenie "jarzma" Ligi Świętej.

Wysoką cenę Rzeczpospolita zapłaciła również za przystąpienie do sojuszu antytureckiego Rosji. Na mocy pokoju wieczystego zawartego w 1686 r. (tzw. traktat Grzymułtowskiego), Sobieski ostatecznie zaakceptował poważne straty terytorialne, jakie państwo polsko-litewskie poniosło na rzecz wschodniego sąsiada znacznie wcześniej, na mocy rozejmu andruszowskiego, który zakończył przegraną wojnę w latach 1654-1667. Wielkie Księstwo Litewskie ostatecznie utraciło Smoleńsk, natomiast Polska zrzekła się lewobrzeżnej Ukrainy, Zaporoża, a przede wszystkim Kijowa. Szczególnie dotkliwa była utrata tradycyjnej duchowej stolicy Ukrainy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odsiecz wiedeńska 1683 r.
Komentarze (3)
N
nuta
13 października 2012, 21:31
 mam nadzieje, ze w Anglii bedzie mozna zobaczyc ten film ale z ta polityczna poprawnoscia to mam watpliwosci:(
M
M
12 października 2012, 14:17
 Wirtulana Polska - już zdążyła skrytykowac film, że ksenofobiczny, że ucierpały koniki, że magalmański i uwaga, że niepoprawny politycznie, bo przecież nie można urazić naszych muzełmanów europejksich - i uwaga TYM BARDZIEJ PÓJDĘ NA FILM Z CAŁĄ SWOJĄ RODZINĄ!!!!!!
W
we
12 października 2012, 11:07
oj, choć zwycięstwo, to jakoś smutno. Podobnie było z Gurnwaldem - zwyciężyć  i spocząć na lurach, to jest klęska...