Pierwsza "szczepionka" w historii świata

WielkaHistoria.pl/tkb

Szczepionki to jedna ze zdobyczy ludzkości, która sprawiła, że wciąż istniejemy. Techniki ich wykonywania ewoluowały, dzisiaj możemy korzystać z dobrodziejstw technologii mRNA, kiedyś było jednak zupełnie inaczej. Wręcz przerażająco - informuje portal WielkaHistoria.pl.

Każdy postęp wiąże się z pewnym ryzykiem i nieprzewidywalnymi odczynami, jednakże nie nastąpiłby bez odwagi i pomysłowości człowieka. Ospa prawdziwa, która jeszcze w XX wieku zabiła 500 milionów ludzi była pionierką w dziedzinie produkcji szczepionek, choć już w Imperium Osmańskim skutecznie działał protoplasta szczepionki - zabieg dzisiaj zwany wariolizacją.

Czym była wariolizacja?

Do wykonania tej czynności wystarczyło znaleźć kogoś chorującego na ospę, następnie należało pobrać od niego krew bądź wydzielinę z krosty i zwyczajnie wstrzyknąć ją osobie, która jeszcze choroby nie przeszła. Czasem zdarzało się kaleczyć skórę i wcierać w nią zakażone tkanki albo wciągać nosem złuszczone krosty osoby, która była w ostatnim etapie chorowania na ospę. Pomysł wydaje się być szalony, był jednak skuteczny. Osoba, której dokonano wariolizacji chorowała, ale znacznie lżej, niż w przypadku zapadnięcia na nią "zwyczajnie".

Ospa piękności i oczom szkodzi.

Ospa zwyczajna zazwyczaj atakowała nie tylko skórę ale także i tkanki gałek ocznych oraz narządów wewnętrznych. Medycyna w Imperium Osmańskim, które jako pierwsze zaczęło stosować wariolizację nie była w stanie zapobiec powikłaniom związanym z przechorowaniem ospy. Zazwyczaj osoby, które na nią zapadały były oszpecone i wykluczone ze społeczeństwa. Szczególnie kobiety, które wówczas, aby ułożyć sobie należycie własny byt trafiały do haremu.

DEON.PL POLECA

Co prawda wariolizacja nie gwarantowała braku jakiejkolwiek skazy na urodzie czy zdrowiu, jednakże zapewniała znacznie mniejszą "skalę rażenia" choroby, choć zdarzało się wiele przypadków zakażenia krwi osoby, której wariolizację czyniono. Najczęściej można było zarazić się syfilisem. Zdarzały się także silne i ostre reakcje organizmu na próbkę ospy, które zwyczajnie kończyły się śmiercią.

Jaka była skuteczność wariolizacji?

Niestety, wymysł tamtejszej myśli medycznej nie był zbyt bezpieczny. Po wariolizacji na około 50-ciu pacjentów jeden umierał w ogromnych cierpieniach. Choć, jak wypowiadają się historycy i naukowcy, było to o wiele lepsze, niż śmierć z powodu choroby właściwej, która zbierała swoje żniwo nie tylko w Europie. Wiemy to z pamiętnika Lady Mary Wortley Montagu, której mąż był ambasadorem w Imperium Osmańskim w 1716 roku, Lady Mary opisywała także sam zabieg następująco:

Przychodzi starsza kobieta z łupiną orzecha wypchaną wrzodami chorych na ospę. Pyta, którą żyłę ma otworzyć. Natychmiast otwiera ją z pomocą zwykłej dużej igły (boli to tyle, co zwyczajne zadrapanie) i wpycha do żyły tyle materiału, ile zmieści główka igły, a potem przyciska ranę wydrążoną stroną skorupki.

W ten sposób otwiera cztery albo pięć żył. Grecy mają popularny przesąd, by otwierać jedną na czole, jedną na każdym ramieniu i jedną na piersiach, co razem daje krzyż. Ale efekty są bardzo niedobre, bo każda z ran zostawia małe blizny.

Ci, którzy nie są przesądni, wybierają więc nogi lub niewidoczne miejsca na rękach. Dzieci i mali pacjenci bawią się razem przez resztę dnia i aż do ósmej są całkiem zdrowe. Później zaczyna chwytać je gorączka i kładą się do łóżek na dwa, bardzo rzadko trzy dni.

Z rzadka mają więcej niż dwadzieścia lub trzydzieści krost na twarzach, które nigdy nie zostawiają śladów. Po ośmiu dniach są tak zdrowe jak wcześniej.


Pierwsza prawdziwa szczepionka.

Edward Jenner - angielski lekarz i naukowiec jako dziecko sam został poddany wariolizacji, kiedy jednak zaczął dorastać zaintrygowała go pewna mleczarka, która stwierdziła, że zabiegu nie potrzebuje gdyż kiedyś przeszła "krowiankę" czyli lżejszą odmianę ospy objawiającą się małymi krostkami na dłoniach.

W 1796 roku Jenner postanowił podjąć się eksperymentu naukowego. Znalazł chorującą na "krowiankę" osobę, pobrał płyn z jednej z krost i wstrzyknął go... 8-letniemu chłopcowi, który o dziwo zapadł jedynie na lekką gorączkę i na kilka dni stracił apetyt. Końcowy wynik eksperymentu był fascynujący, kiedy dziesięć dni po po wstrzyknięciu chłopcu płynu z krost Edward Jenner wstrzyknął mu ospę prawdziwą chłopiec nie tylko przeżył ale także nie wykazał żadnych objawów zabójczej wówczas choroby.

Od tej pory ludzkość zyskała zabieg zwany szczepieniem bądź też "wakcynacją" - słowo pochodzi od łac. vacca (krowa), zabieg, który jest o wiele bezpieczniejszy od wariolizacji, która zabijała ludzi.

Źródło: WielkaHistoria.pl/tkb

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pierwsza "szczepionka" w historii świata
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.