Pierwsze w historii lądowanie na komecie
Lądownik automatycznego próbnika międzyplanetarnego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) osiadł w środę na powierzchni jądra komety, co jest pierwszym takim przypadkiem w dziejach astronautyki - poinformowała ESA.
Stukilogramowy lądownik Philae oddzielił się od próbnika Rosetta wcześniej w środę i jak potwierdzili naukowcy ESA, po siedmiogodzinnym samodzielnym locie osiadł bezpiecznie na powierzchni jądra komety 67P/Churyumov-Gerasimenko tuż po godzinie 17 czasu polskiego.
Lądowanie nastąpiło w 10 lat po starcie Rosetty z Ziemi i było związane z ryzykiem, gdyż konfiguracja powierzchni mającego rozmiary 3 na 5 kilometrów jądra komety nie była wcześniej znana. Kierownictwo lotu wykryło również, że silnik rakietowy lądownika, który miał mu pomóc przytwierdzić się do powierzchni, nie funkcjonował we właściwy sposób. Dlatego główna rola w zapobieżeniu odbiciu się lądownika przypadła jego harpunom.
Naukowcy mają nadzieję, że pobrane z powierzchni jądra próbki pomogą poszerzyć wiedzę na temat powstania planet oraz życia, gdyż tworzące materię komet lód i skały przechowują cząsteczki organiczne z zamierzchłej przeszłości.
Trójnożny lądownik musiał się oddzielić od Rosetty w ściśle określonym momencie z dokładnie wyznaczoną prędkością, gdyż manewry korekcyjne były niemożliwe ze względu na długi czas docierania do niego fal radiowych z centrum kontroli. Odkryta w 1969 roku kometa 67P/Churyumov-Gerasimenko znajduje się obecnie około pół miliarda kilometrów od Ziemi.
Rosetta wystartowała 2 marca 2004 roku z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. By dotrzeć do komety, próbnik wykorzystywał do zwiększenia swej prędkości pola grawitacyjne planet, zbliżając się w tym celu w latach 2005-2009 trzykrotnie do Ziemi i raz do Marsa. Dlatego w odniesieniu do Słońca jego trajektoria ma kształt rozszerzającej się spirali.
Ponieważ spirala ta sięgała niemal orbity Jowisza, Rosetta przez dłuższy czas znajdowała się w strefie o znacznie obniżonej w porównaniu z Ziemią intensywności promieniowania słonecznego. Dlatego w lipcu 2011 roku aparaturę pokładową trzytonowego próbnika wprowadzono w stan uśpienia, by zaktywizować ją w styczniu bieżącego roku, gdy baterie słoneczne mogły znów osiągnąć wymaganą moc.
10 września, po wykonaniu szeregu manewrów w pobliżu jądra komety, Rosetta weszła na orbitę wokół niego, czego w lotach kosmicznych nigdy dotąd nie praktykowano. Promień tej orbity ma około 30 kilometrów.
Na powierzchni jądra zalega więcej pyłu niż się spodziewano, co ogranicza ilość światła do wywarzania prądu w bateriach słonecznych. Lądownik ma w akumulatorach zapas energii na dwa i pół dnia pracy.
Swój udział w misji Rosetty mają również Polacy. W lądowniku znajduje się przyrząd Mupus skonstruowany przez naukowców z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Mupus ma się wbić w powierzchnię jądra, by badać m.in. jego temperaturę. Z kolei film popularyzujący wiedzę o misji Rosetta zrealizował na zlecenie ESA polski reżyser Tomasz Bagiński.
Skomentuj artykuł