Władze Izaela dystansują się od wypowiedzi eksperta odnośnie skuteczności pierwszej dawki szczepionki na Covid-19

fot. depositphotos.com

„Podanie pierwszej dawki szczepionki jest mniej skuteczne niż zakładaliśmy” - twierdzi Nachman Ash, najwyższy doradca rządu Izraela w sprawie walki z pandemią. Jednak władze kraju dystansują się od opinii eksperta i twierdzą, że "nie odnotowano jeszcze pełnego ochronnego wpływu szczepionki".

Izraelski ekspert: skuteczność mniejsza, niż zakładaliśmy

Izrael stawiany jest za wzór w organizacji państwa pod kątem szczepień. W rekordowym czasie zaszczepił pierwszą dawką szczepionki 2,3 mln ludzi, a 800 tys. przyjęło już obie dawki preparatu. Do połowy marca państwo chce zaszczepić większą część dorosłej populacji.

Pomimo spadków w ilości przypadków, które zostały odnotowane jeszcze kilka tygodni temu, teraz dobowa liczba zakażeń rośnie, a odsetek wyników pozytywnych po raz pierwszy od kilku miesięcy jest bliski 10 tys. zakażonych.

W sprawie wypowiedział się Nachman Ash, który został powołany jako najwyższy doradca rządu w sprawie walki z pandemią. Jego zdaniem podanie pierwszej dawki szczepionki jest mniej skuteczne niż zapowiedział to Pfizer. Co więcej, ekspert uważa, że dane, które są przedstawiane przez firmę opisują inną skuteczność efektu ochronnego preparatu.

Władze Izraela dystansują się jednak od tego zdania i twierdzą, że nie ma wystarczających badań i dowodów, by udowodnić tezę, którą stawia Ash. Odnosząc się do medialnych wypowiedzi eksperta, izraelskie Ministerstwo Zdrowia wydało oświadczenie w którym stwierdziło, że „nie odnotowano jeszcze pełnego ochronnego wpływu szczepionki”.

„Komentarze izraelskiego komisarza ds. Covid-19 [Nachmana Asha - red.] dotyczące wpływu pierwszej dawki szczepionki były wyrwane z kontekstu, a zatem niedokładne” - powiedział rzecznik ministerstwa.

Władze i producent uspokajają

Zdaniem producenta szczepionki, pierwsza dawka to za mało, żeby nabyć odporność na koronawirusa. Szacuje, że jej efektywność to ok. 52 proc., jednak pojawia się dopiero po ok. 10 dniach od podania.

„Kwestia mniejszej skuteczności niektórych szczepionek po podaniu jednej dawki zamiast dwóch jest dobrze znana, tak samo jak fakt, że ochrona nie jest natychmiastowa. Podczas gdy pierwsza dawka może potrzebować kilku tygodni, aby wywołać skuteczną odpowiedź przeciwciał, drugie szczepienie może wywołać kolejne odpowiedzi organizmu sprawiając, że ochrona staje się jeszcze mocniejsza” - zauważa Financial Times.

Wadze Izraela uspokajają i twierdzą, że większość przypadków zakażenia wirusem po podaniu szczepionki miało miejsce na krótko po jej zaaplikowaniu, nie doszło więc do nabycia nawet części odporności, która gwarantuje preparat.

Podobnego zdania jest Centrum Medyczne Sheba w Tel Hashomer z danych którego wynika, że podanie drugiej dawki szczepień sprawia, że liczba przeciwciał gwałtownie rośnie (średnio jest ich więcej sześć do dwunastu razy).

Polityka i brytyjska odmiana wirusa

Sprawa ma jednak drugie oblicze, bo brak spodziewanej efektywności po pierwszej dawce nie jest na rękę rządowi, który chwali się swoim programem szczepień.

„To wyścig między szczepieniami a wysoką liczbą zakażeń na świecie spowodowaną nową odmianą wirusa” - przyznał w tym tygodniu premier Izraela, Beniamin Netanjahu.

Rządy innych państw obserwują to, co dzieje się w Izraelu. Same są bowiem świadome, jak trudną logistycznie operacją jest podanie populacji dwóch dawek szczepionki w krótkim odstępie czasu. Większość państw wychodzi z założenia, że pierwsza dawka szczepionki powinna być podana jak najszybciej. Głosy o mniejszej niż oczekiwano skuteczności jej działania w Izraelu sprawiają, że sytuacja staje się napięta.

A wszystko to w cieniu "brytyjskiej mutacji" wirusa, która odnotowywana jest w kolejnych krajach. Izraelczycy informują, że spora część notowanych ostatnio przypadków zakażeń spowodowanych jest właśnie wariantem B.1.1.7.

Ash podsumowuje, że w niedalekiej przyszłości 30 do 40 proc. zakażeń może być spowodowanych właśnie tą odmianą, a nieco później, będzie ona głównym źródłem rozprzestrzeniania się Covid-19 w Izraelu. Zmieniła się także sytuacja pacjentów, którzy docierają do szpitali. Lekarze coraz częściej mówią o stanie ciężkim, a nawet krytycznym nowych hospitalizowanych.

„To wierzchołek góry lodowej. Wyraźnie widać, że coś się zmieniło” – tłumaczy cytowany w „Financial Times" dyrektor jednego ze szpitali, Michael Halberthal.

To wierzchołek góry lodowej. Wyraźnie widać, że coś się zmieniło.

Jak donosi „The Guardian” w centrum uwagi politycznej i społecznej uwagi pozostaje ultraortodoksyjna społeczność Izraela i luźne egzekwowanie przez nią zasad nałożonych przez państwo w związku z wirusem (w tym dystansu społecznego).

W czwartek serwis informacyjny Ynet poinformował, że kilku przywódców z ultraortodoksyjnej społeczności Mea Shearim w Jerozolimie zagroziło wezwaniem swoich zwolenników do buntu, jeśli policja spróbuje wyegzekwować ograniczenia dotyczące koronawirusa.

Źródła: Gazeta Wyborcza, The Guardian, Financial Times

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Władze Izaela dystansują się od wypowiedzi eksperta odnośnie skuteczności pierwszej dawki szczepionki na Covid-19
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.