Nobel za wiersze bez słów

(fot. EPA/MAJA SUSLIN)
Wojciech Żmudziński SJ / Być dla innych

Tegoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla Tomas Tranströmer został wyróżniony za zwięzłe, przejrzyste obrazy, które dają nam świeży dostęp do rzeczywistości. Tymi obrazami komunikuje się ze światem, nimi otwiera nam drogę do swojego wnętrza. Częściowo sparaliżowany od ponad dwudziestu lat, nie wypowiada się publicznie w innej formie niż tylko w poezji czytanej ustami żony.

We wnętrzu ogromnego kościoła romańskiego cisnęli się turyści.
Rozpościerało się sklepienie za sklepieniem bez prześwitu.
Drgało kilka płomyków świec.
Objął mnie anioł bez twarzy
i zaszeptał przez całe ciało:
"Nie wstydź się tego, że jesteś człowiekiem, bądź dumny!
W twoim wnętrzu otwiera się sklepienie za sklepieniem bez końca (…)"

Ten fragment wiersza, w przekładzie Leonarda Neugera, zatytułowanego Łuki romańskie, może być dobrym przykładem obrazu, któremu słowa i kształty nie są potrzebne. Poeta maluje niczym surrealistyczny artysta anioła bez twarzy i wnętrze, które otwiera się ale którego nie sposób dostrzec. To obraz bez materii, bez faktury, bez prześwitu; obraz w którym szept jest dreszczem a nie dźwiękiem, płomień zaś drganiem a nie światłem.

Podsłuchany horyzont - najobszerniejszy dotąd wybór wierszy Tranströmera, jaki ukazał się w języku polskim, jest już u wydawcy niedostępny. Na stronie Wydawnictwa Archidiecezji Lubelskiej GAUDIUM pojawił się następujący wpis:

Nakład książki został wyczerpany w związku z ogłoszeniem Tomasa Tranströmera laureatem literackiej Nagrody Nobla. Czekamy na nową umowę z wydawcami skandynawskimi, żeby móc wznowić nakład.

Warto czekać na te wiersze bez słów, by zasmakować ciszy poetyckich obrazów, którym nie potrzebne są kształty i kolory by napełnić ducha. Warto czekać na poezję malowaną muzyką, by odmieniła naszą codzienność, przynajmniej na chwilę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nobel za wiersze bez słów
Komentarze (1)
D
Debil
9 października 2011, 18:16
A w końcu za siódmym sklepieniem wpadłem w studnię głęboką, Kopnął mnie tam Pan Jezus swoją nogą, To dla mojego dobra i jeszcze paru dzieci, które nawet jako turyści tego kościoła nie mogły zwiedzić. Anioły tam nie miały przystępu więc w ciemnym tym odmęcie zrobiłem dom publiczny z piekła patrosząc każdą kurę na zakręcie. W końcu spłonęły one wszystkie ku radości dzieci i aniołów ..., w tem na swym ramieniu poczułem szturchnięcie, To stróż budząc wygonił mnie z kościoła do domu.