Piwo i owoce morza z warzywami w tawernie w Fortalezie w Brazylii były pierwszym prawdziwym posiłkiem Aleksandra Doby po 99 dniach żywienia się jedzeniem liofilizowanym podczas rejsu przez Atlantyk.
65-letni kajakarz z Polic (Zachodniopomorskie) Aleksander Doba jako pierwszy Polak przepłynął samotnie kajakiem Atlantyk. W środę, po 99 dniach żeglugi, dopłynął do Brazylii. Na specjalnie skonstruowanym 7- metrowym kajaku, poruszanym jedynie siłą własnych mięśni pokonał 5394 km.
Tuż po dopłynięciu do Brazylii, kajak, w którym płynął Polak, przez dwie godziny wyciągano z wody na lawetę. A wszystko przez to, że w czasie prawie stu dni żeglugi, kajak był porośnięty muszlami i roślinami wodnymi.
Aleksander Doba ma teraz przez około dwa tygodnie odpoczywać w Brazylii. Później chce popłynąć wzdłuż wybrzeżem Ameryk i po sześciu tysiącach kilometrów dotrzeć do Waszyngtonu. - Olek chce wyruszyć w kolejną wyprawę od razu praktycznie po pokonaniu Atlantyku, ponieważ twierdzi, że bardzo dużo kosztowała go aklimatyzacja w tropikach. Dłuższy odpoczynek w Europie sprawiłby, że na nowo musiałby przyzwyczajać się do upałów - mówi współorganizator wyprawy Jerzy Arsoba.
Skomentuj artykuł