Polski kapucyn buduje szkołę muzyczną w Afryce. "Pięciu naszych absolwentów wysłaliśmy za granicę"
Kapucyn brat Benedykt Pączka buduje w Republice Środkowoafrykańskiej szkołę muzyczną. Pierwsi absolwenci, którzy uczyli się jeszcze w murach klasztoru, rozpoczynają muzyczną karierę za granicą, także w Polsce.
Kapucyn z Polski zbudował szkołę muzyczną w Afryce
- African Music School funkcjonuje od 7 lat. Przez pierwsze pięć działała w klasztorze, bo nie mieliśmy budynku. Później moi przełożeni powiedzieli: "my kupimy ziemię - ty budujesz". Jest to super teren w centrum 40-tysięcznego miasta Buar – mówi br. Benedykt Pączka w rozmowie z portalem tygodnik.interia.pl.
- W tym budynku uczy się sto dzieciaków, które przychodzą codziennie. Nasza szkoła nie ma nigdy zamkniętych drzwi, także w wakacje. Chodzi o to, żeby to było ich miejsce. Mają dostęp do instrumentów, ale mogę też po prostu tam się spotkać, porozmawiać, naładować telefon czy obejrzeć coś w telewizji, czy internecie. I faktycznie od godz. 6.00 już się schodzą. Czują się tam jak u siebie – dodaje kapucyn.
African Music School otwarta dla wszystkich dzieci
Zakonnik przyznaje, że African Music School jest otwarta dla wszystkich dzieci, bez względu na ich wyznanie. Na pytanie o to, czy przyszli uczniowie muszą wykazywać się zdolnościami muzycznymi, br. Pączka odpowiada: Tak, na początku robimy test. Muszą wykazywać zdolności muzyczne. Wyjątek stanowią bardzo biedne dzieci. Jak wiem, że jest to sierota, które nie ma co jeść, to zapraszam do szkoły właściwie po to, żeby ją nakarmić. W szkole każdego dnia jest posiłek. Często pomagamy także ich rodzinom. To są generalnie ubogie dzieci, ale często bardzo zdolne”.
Misjonarz może być dumny ze swojego dzieła oraz uczniów szkoły muzycznej. - Pięciu naszych absolwentów wysłaliśmy za granicę – opowiada. - Trzech studiuje w Polsce. Hipolit Balay uczy się gry na perkusji w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Dwóch chłopaków jest we Wrocławiu w szkole muzycznej TONY – dodaje.
Republika Środkowoafrykańska pogrążona jest w wojnie domowej, więc jak przyznaje br. Pączka, „muzyka to antidotum, instrument pokoju, lekarstwo na blizny. Kiedy my się spotykamy, gramy i coś razem robimy, to ludzie zapominają, stają się inni - oni kochają grać, śpiewać, kochają się rozwijać, ale nie mają możliwości, żeby to robić”.
- Jedynym takim miejscem w tym kraju jest African Music School w Buar. Będziemy nadal ich kształcić, razem koncertować, jeździć po kraju i za granicę – zaznacza kapucyn.
Źródło: tygodnik.interia.pl / tk
Skomentuj artykuł