Sfotografowała XIX Kraków. Kim była Amalia Krieger?

(Fot. commons.wikimedia.org)
dm

XIX-wieczna fotografia wiązała się z bezustannym kontaktem z chemikaliami. Większość z nich fatalnie wpływała na skórę rąk, zaś ich ulatniające się składniki były toksyczne. Kiedy Ignacy Krieger otwierał swoje pierwsze krakowskie atelier, wykonywał zdjęcia w technice mokrego kolodionu. Przygotowanie kliszy było operacją z pogranicza alchemii.

Najpierw trzeba było odpowiednio przyciąć szklane płytki (różnych rozmiarów - w kolekcji Muzeum Krakowa zdarzają się takie wielkości pocztówki, ale są i takie w formacie 30 × 40 cm). Następnie przychodził czas na kolodion - mieszankę piroksyliny (która jest składnikiem materiałów wybuchowych), eteru naftowego i spirytusu. Ich proporcje zależały od tego, w jakich warunkach miało być zrobione zdjęcie - im chłodniej, tym rzadszy musiał być roztwór.

Tuż przed zrobieniem zdjęcia trzeba było szybkę oblać jodowanym kolodionem, a następnie poczekać, aż stężeje. Kiedy jej powierzchnia zmatowiała, można było zanurzyć szkło w uczulającym roztworze azotanu srebra. Voilà - można było robić zdjęcie!

DEON.PL POLECA

Po wyjęciu kliszy z aparatu trzeba ją jeszcze było wywołać (używano do tego kwaśnego roztworu siarczanu żelaza) i utrwalić (w tej roli doskonale sprawdzał się cyjanek potasu, słynna pachnąca gorzkimi migdałami trucizna). Nawet nie wyobrażam sobie, jak skomplikowana to była operacja, szczególnie w plenerze! Na każdym etapie przygotowania fotografii okazji do doznania uszczerbku na zdrowiu było bez liku (o zniszczonej skórze rąk nie wspominając).

Z czasem Kriegerowie zaczęli stosować negatywy srebrowo-żelatynowe, które były znacznie łatwiejsze w użyciu. Nadal jednak klisze były szklane, a przez to jednocześnie ciężkie i bardzo delikatne.

Rodzinny biznes

Kriegerowie utrzymywali się głównie z wykonywania portretów, jednak w porównaniu z innymi krakowskimi foto grafami tamtych czasów wyjątkowo często wybierali się w teren. Fotografowali Kraków: jego ulice, place, parki, sklepy, kamienice, pałace, zabytki. Utrwalali panoramiczne widoki Wawelu, Wisły, przedmieść. I kościoły - często odwiedzali katolickie świątynie i dokumentowali ich wyposażenie. Jak na obecność żydowskiej rodziny uzbrojonej w aparat fotograficzny reagowali wstępujący na modlitwę wierni? Ignacy Krieger stał się dla krakowskiego środowiska akademickiego nie - zawodnym wykonawcą zdjęć archiwaliów, dzieł sztuki i pamiątek, które następnie umieszczano w publikacjach.

Ignacy uwielbiał fotografować ludzi, którzy byli żywym dowodem na różnorodność etniczną Galicji. Korzystał z tego, że u stóp kamienicy, w której mieściło się jego atelier, całymi dniami kwitł handel prowadzony przez ludzi z różnych stron. Portretował Krakowiaków, Rusinów, Romów - osoby, które w większości nie mogłyby sobie pozwolić na luksus w postaci pamiątkowej fotografii. Dzięki temu wiemy, jak wyglądali i jak się ubierali. Dziś te fotografie są bezcenne.

17 czerwca 1889 roku Ignacy Krieger zmarł i został pochowany na cmentarzu żydowskim przy ulicy Miodowej. Po jego śmierci rodzeństwo z matką, Anną, przeniosło się na ulicę Szpitalną 9. Po tym, jak w 1899 roku Anna zmarła, Natan i Amalia wprowadzili się do tej samej kamienicy na rogu Rynku i Świętego Jana, w której mieściło się ich atelier, prawdopodobnie do mieszkania na trzecim piętrze. Do pracy nie mogło być bliżej.

Wszystko wskazuje na to, że podzielili się obowiązkami zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Natan śmiało ruszał w teren. Wiązało się to z pakowaniem góry sprzętu, wynajęciem fiakra i pomocnika, a później z mało komfortową podróżą. Pomimo tego Natan jechał pod Kraków, a czasem również dalej, szczególnie jeżeli czekały tam na niego zapewne dobrze płatne komercyjne zlecenia. Wykonał fotografie kolekcji Działyńskich z Gołuchowa, dokumentację regulacji Wisły, Sanu, Dunajca i Prutu, zdjęcia zakładów hutniczych i kopalni w Trzebini, Sierszy, Krzu i Chrzanowie. Zdjęcia zrobione przez Natana, podobnie jak te, którym autorem był Ignacy, pojawiały się w publikacjach naukowych. Został on również członkiem Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa.

Wspólna fotografia

Amalia zostawała w pracowni. W centrum jej kadru był zazwyczaj człowiek. Czy był to jej świadomy wybór? A może, skoro jej ojciec, a potem brat biegali w teren, jej po prostu pozostało fotografowanie ludzi? Trudno uwierzyć, że tego nie lubiła - swoich modeli i modelki ustawiała przed obiektywem z dużą czułością, dobierając elementy scenografii i rekwizyty.

Kriegerowie nadal prowadzili rodzinny interes, posługując się imieniem i nazwiskiem ojca. Zapewne z powodu jego dużej rozpoznawalności w Krakowie i w Galicji, być może również z szacunku do niego? Przecież wspólnie pracowali na tę markę, pomagali ją budować. Nie zależało im na tym, żeby na fotografiach były ich imiona - ważniejsze było dziedzictwo wspólnego nazwiska.

Stanowili świetny tandem: starszy brat, który reprezentował zakład na zewnątrz, i młodsza siostra, która zajmowała się codziennym prowadzeniem atelier. Towarzyszyli sobie w życiu zawodowym, ale także w prywatnym - nie ma śladu po tym, żeby któreś z nich wzięło ślub i założyło rodzinę. Oczywiście mieli jeszcze cztery siostry, a co za tym idzie, licznych siostrzeńców i siostrzenice (zachowało się jedno zdjęcie Natana w otoczeniu dzieci - to prawdopodobnie właśnie oni), ale na co dzień mieli tylko siebie.

Udało mi się znaleźć dwie ich wspólne fotografie. Pierwsza powstała około 1868 roku, więc niemal na początku ich kariery w Krakowie. Czy wykonana została w drewnianej przybudówce na podwórku kamienicy Pareńskich? Tło jest gładkie, pod stopami wzorzysty dywan. Fotografowani Natan i Amalia nie patrzą w obiektyw. Siedzą obok siebie zaczytani, każde z nosem w swojej lekturze. Natan opiera się łokciem o okrągły stoliczek, na którym leży stos książek. Amalia bardzo swobodnie położyła nogi na stojącym przed nią krześle, jej obszerna spódnica opadła. Dzięki temu widać jej buty na niewielkim obcasiku i pasiaste pończochy. Wyglądają jak ludzie, którzy chętnie ze sobą porozmawiają, ale jeszcze chętniej sobie razem pomilczą.

* * *

Fragment pochodzi z książki „Krakowianki”, wydanej nakładem wyd. MANDO.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sfotografowała XIX Kraków. Kim była Amalia Krieger?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.