Śladami wyjątkowej Żydówki

Zobacz galerię
Ikona św. Edyty Stein Makariusa Tauca (fot. Joanna Petry Mroczkowska)

W czasie pielgrzymki zwiedzamy, odwiedzamy, "nawiedzamy". Jednak istotą prawdziwej chrześcijańskiej pielgrzymki jest świadomość nie tyle przemijania - upływu czasu, co zmierzania do konkretnego celu. Stąpania po drodze, która nie jest przypadkiem i nie prowadzi donikąd. Ta świadomość nie musi zresztą towarzyszyć nam od razu w punkcie wyjścia. Istnieją bowiem pielgrzymki, zaplanowane długo przed rozpoczęciem, i te odkryte dopiero w czasie drogi - niespodziewane.

W moim przypadku ostatnio tak się właśnie stało. Jadąc do Niemiec, do męża, prowadzącego tam kilkumiesięczne badania naukowe, zastanawiałam się przez chwilę, gdzie jest najbliższe miejsce pielgrzymkowe. Pomyślałam o Hildegardzie z Bingen, której ostatnio poświęciłam trochę więcej czasu. Do Bingen z Karlsruhe, gdzie się na ten czas zakotwiczyliśmy, nie było zresztą specjalnie daleko, ale wydało mi się, że po ośmiuset latach znajdę niewiele śladów po słynnej benedyktynce. Sprawa pielgrzymki umarła więc śmiercią naturalną.

Tymczasem dość nieoczekiwanie pewien miły stary znajomy męża, mieszkający od lat w Niemczech, postanowił wpaść do nas na weekend i zabrać na zwiedzanie słynnej romańskiej katedry w Speyer, Spirze. I tam, w tej ogromnej, surowej budowli, niemal zupełnie pozbawionej ozdobników, w jednej z nisz, znaleźliśmy popiersie Edyty Stein z brązu, a pod nim medialion z lapidarnym napisem :

DEON.PL POLECA

Zydówka

Ateistka

Chrześcijanka

Karmelitanka

Męczennica

Edycie Stein poświęciłam rozdział w wydanej właśnie książce "Niepokorne święte". Wiedziałam więc, że w latach 1923- 1931 pracowała w tym mieście w szkole sióstr benedyktynek jako nauczycielka, już chrześcijanka.

Parę dni później, znów nieco przypadkowo, pojechałam na samo południe Niemiec, do Schwarzwaldu, a konkretnie do uroczego i nabrzmiałego historią Fryburga, znanego ze wspaniałej gotyckiej katedry i szacownego uniwersytetu założonego w 1457 roku.

To tutaj Edyta Stein, studiująca wcześniej we Wrocławiu, a potem w Getyndze, obroniła z wyróżnieniem pracę doktorską i pracowała (1916-1918) jako asystentka prof. Edmunda Husserla. Jeszcze w Getyndze, wśród fenomenologów skupionych właśnie wokół Husserla, poznała m.in. Hedwig Conrad-Martius. Hedwig (Jadwiga), także fenomenolożka, została dozgonną przyjaciółką Edyty.

I zdarzyło się, że, poszukująca prawdy w psychologii i filozofii Edyta, będąc w gościnie u Conradów, wyjęła z półki książkę "Księga życia" św. Teresy z Avili i nie odłożyła jej, zanim nie skończyla lektury.

To był moment przełomowy. Zydówka, od piętnastego roku życia określająca się jako poszukująca ateistka, zaopatrzyła się następnego dnia w katechizm i skontaktowała z księdzem, prosząc o przygotowanie do przyjęcia wiary katolickiej.

O tym oczywiście wiedziałam, ale jakież było moje zdziwienie, kiedy weszłam do kościoła w małym uzdrowiskowym miasteczku Lasu Palatyńskiego (Pfalz), gdzie przyjechaliśmy skuszeni obecnością typowych dla tej okolicy term, oferujących ciepłe kąpiele wśród malowniczych pagórków, winnic i sadów. Przywitał nas piękny niecodzienny drewniany ołtarz z Chrystusem na krzyżu, będącym jednocześnie Drzewem Życia. Na jednej z czystych, nie przeładowanych ozdobnikami, ścian kościoła, uwagę naszą zwrócila ikona św. Teresy Benedykty (karmelitanką została w Kolonii w pamiętnym ze względu na dojście Hitlera do władzy roku 1933). Na obrazie zauważamy w lewym górnym roku podobiznę św. Teresy z Avili, jak wychyla się do Edyty ze swoją autobiografią.

Nad wchodzącymi w samym środku kościoła góruje obręcz z niewielką czarną figurką świętej w habicie w otoczeniu świec, niżej chrzcielnica, a na posadzce marmurowa mozaika w kształcie gwiazdy Dawida. Bo właśnie 1 stycznia 1922 roku (tuż, tuż okrągłe 90 lat temu) trzydziestoletnia Edyta Stein, w tymże kościele w Bad Bergzabern przyjęła chrzest, a następnego dnia I Komunię, i kilka godzin później bierzmowanie w Spirze. Matką chrzestną - jakże tu się robi ekumenicznie - była, po otrzymaniu specjalnej dyspensy od biskupa, jej przyjaciółka Hedwig Conrad-Martius, protestantka, pewnie mająca za patronkę naszą (i niemiecką) Jadwigę Śląską. To zresztą imię - Jadwiga, Edyta dodała do swojego pierwszego chrzestnego - Teresa.

W liście do Huserla napisała: "Bóg jest Prawdą. Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział". Wtedy uzmysłowiłam sobie, że od jakiegoś już czasu jestem na drodze św. Teresy Benedykty, choć nie ma (jeszcze?) pielgrzymek takim traktem. Do Niemiec jechałam akurat nie z Krakowa, a bezpośrednio z Wrocławia, zupełnie wyjątkowo, bo ostatnio byłam tam bardzo dawno. Miałam okazję pobiegać po okolicach uniwersytetu i pięknej starówce. Edyta Stein urodziła się sto dwadzieścia lat temu przecież tu, w Breslau, będącym wówczas jednym z głównych ośrodków niemieckiej nauki, przemysłu i kultury. Chodziła tu do szkoły, głównie na psychologii odbyła cztery semestry studiów uniwersyteckich. Do czasu wstąpienia do Karmelu, często przyjeżdżała do Wrocławia, podjęła tu nawet pracę, odwiedzała rodzinę i któregoś razu zrozpaczonej matce oznajmiła, że, nie przestając być Zydówką (a zawsze była z tego faktu dumna), postanowiła pojść za ukrzyżowanym Chrystusem.

Edyta Stein, siostra Teresa Benedykta od Krzyża, właśnie w krzyż była zapatrzona. Mottem jej dojrzałego życia zakończonego męczeństwem, zagazowaniem wraz z siostrą również karmelitanką w Auschwitz najprawdopodobniej 9 sierpnia 1942 roku, stały się szczególnie dwie myśli, wypisane na rulonie papieru, jaki karmelitanka Teresa Benedykta pokazuje nam z owego obrazu namalowanego przez znanego pisarza ikon Makariusa Tauca i pieczołowicie umieszczonego w niewielkim kościółku w Bad Berzabern. "Oddanie siebie jest najgłębszą istotą miłości, Krzyż daje dostęp do wszystkiego".

To św. Teresa Benedykta od Krzyża powiedziała: "Krzyż nie jest celem samym w sobie: wznosi się wzwyż i wskazuje drogę". A żyła także wedle zasady: "Cierpienia nigdy nie są za wielkie, a radość za mała".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Śladami wyjątkowej Żydówki
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.