Tajemniczy żywioł

(fot. shutterstock.com)
Urszula Janicka-Krzywda / pk

Ogień od niepamiętnych czasów był źródłem ciepła i światła. Ogrzewał, umożliwiał gotowanie strawy, rozświetlał mrok, a także oczyszczał i wymierzał sprawiedliwość.

Ludy starożytne - Grecy, Rzymianie, Persowie - czciły bóstwa ognia jako groźną siłę niszczycielską, której składano przebłagalne ofiary. W kulturze judeochrześcijańskiej ogień jest jednym z symboli Boga, epifanią świętości. W Starym Testamencie towarzyszył kontaktom Narodu Wybranego z Jahwe. To w gorejącym krzaku Bóg ukazał się Mojżeszowi (Wj 3, 2), a pod postacią słupa ognistego prowadził Izraelitów, gdy opuścili Egipt (Wj 13, 21). Motyw ognia pojawia się często także w starochrześcijańskich apokryfach, towarzysząc m.in. narodzeniu Jezusa. Czerpały z nich niewątpliwie słowiańskie kolędy i pastorałki, w których w chwili narodzenia ogień leje się z nieba, goreje, a aniołowie w stajence krzeszą go w cudowny sposób z lodu.

Kult ognia zajmował również ważne miejsce w tradycji starosłowiańskiej. Czczono przede wszystkim "ogień niebieski", czyli słońce i piorun, a także "ogień ziemski" uważany często za jego symbol. Ze słowiańskim kultem ognia związane były dwa "ogniste" bóstwa: Swaróg utożsamiany ze słońcem (od svdr - blask, słońce) i Swarożyc, czyli syn Swaroga, nazywany też Dadźbogiem - opiekun i szafarz płomieni. Nazwa "ogień" ma zasięg ogólnosłowiański, a językoznawcy wywodzą ją z praindoeuropejskiego agni - ogień, łac. ignis.

(fot. shutterstock.com)

(fot. Ben Sutherland / flickr.com / CC BY 2.0)

Boży dar

Według tradycyjnej wizji świata władzę nad ogniem sprawuje Pan Bóg. Legenda mówi, że Stwórca nauczył człowieka niecić go rękami. Tej umiejętności nie posiada czart, który ogień może zapalić jedynie ognistym tchnieniem lub skrzesać, uderzając kopytem czy rogiem o kamień.

Ogień, jako pochodzący z nieba, ze strefy sacrum, otaczany był powszechnym szacunkiem i traktowany jak żywa istota. Wierzono, że można go rozgniewać, obrazić, ale także przeprosić i zaskarbić sobie jego przychylność. Nie wolno było ognia znieważać (np. przez plucie, zalewanie nieczystościami, oddawanie moczu, stawanie do niego tyłem, przeklinanie, deptanie). Obowiązywał też zakaz wkładania do ognia ostrych narzędzi, by płomieni nie pokaleczyć (sic!).

Jeszcze do schyłku XIX stulecia większość wiejskich domów była dymna, pozbawiona kominów. Otwarty ogień palił się na tzw. nalepie, czyli wylepionym gliną korpusie pieca, a dym zasnuwał całe pomieszczenie, skąd wydostawał się specjalnymi otworami na strych.

Ogień raz zapalony płonął w domu bez przerwy, umiejętnie podsycany i zabezpieczany przed wygaśnięciem.

Wieczorem w chatach żar na palenisku gospodynie zasypywały popiołem, by rano na nowo rozdmuchać z niego płomień. W szałasach pasterskich do podtrzymywania ognia służyła smolna kłoda, tzw. zawaternik, pod którą na noc zgarniano żar. Przy każdym rozpalaniu ognia kreślono znak krzyża, a pojawiający się płomień witano, mówiąc: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus lub wypowiadając specjalną formułkę: Witaj gościu pożądany, Jezusieńku nasz kochany! Witam Pana mojego i światłość Jego!

Święty ogień

Szczególnie ważną czynnością było zapalanie nowego ognia, od wieków obwarowane szeregiem zakazów i nakazów. Ogień zapalony we właściwy sposób i w odpowiednim czasie posiadał niezwykłe właściwości, ochraniał ludzi i ich dobytek przed wszelkim złem, był nosicielem szczęścia i dostatku, miał wymiar magiczny. Według określonych zasad rozniecało go młode małżeństwo, przybywając po ślubie do domu, w którym miało zamieszkać, gospodarze wprowadzający się do nowej chałupy, pasterze w szałasie po przyjściu w góry ze stadami na sezonowy wypas. Ogień płonący w domach należało przynajmniej raz w roku "odnowić", wygaszając go i ponownie zapalając. Najlepszą na to porą był przełom starego i nowego roku, m.in. wigilia Bożego Narodzenia i wigilia uroczystości Trzech Króli. W wielu regionach nowy ogień rozpalano w Wielką Sobotę, przynosząc zarzewie z poświęconego przez kapłana ogniska, palonego koło kościoła. Obrzędowe niecenie ognia musiało dokonać się w sposób naturalny - przez pocieranie o siebie dwóch kawałków drewna (tzw. świder ogniowy) lub krzesania za pomocą krzemienia, żelaznego krzesiwa i hubki. Ognia nie należało palić w Boże Narodzenie i Zmartwychwstanie Pańskie przez uszanowanie dla święta oraz w święto zmarłych, bo można było wtedy niechcący oparzyć duszę, która przybyła z zaświatów.

Specjalnych zabiegów wymagało też wygaszanie ognia. Czynności tej starano się dokonywać z powagą, ostrożnie i powoli. Najczęściej rozgarniano żar na krzyż, przykrywano popiołem, zalewano święconą wodą. Zalanie ognia zwyczajną wodą, a co gorsza nieczystościami, zadeptanie, zasypanie ziemią mogło ten żywioł obrazić i sprowokować jego zemstę. W Beskidach Zachodnich ogień wygaszano w domach na całą dobę w wigilię uroczystości św. Wawrzyńca (10 sierpnia), żeby zmęczony całoroczną służbą człowiekowi mógł "odpocząć". Wygaszano go także, gdy w chacie leżały zwłoki zmarłego oczekujące na pochówek.

Nagłe wygaśnięcie ognia uważane było za wróżbę nieszczęścia, przyczynę chorób i niepowodzeń. Ponieważ niecenie go miało określone obrzędowe ramy, gdy zaistniała taka konieczność, ogień pożyczano sobie wzajemnie, ale zawsze czyniono to niechętnie w przekonaniu, że wraz z nim może dom opuścić dobra dola. W tym celu przestrzegano surowo zakazu wydawania ognia po zachodzie słońca.

Tajemna moc

Osobne miejsce zajmował ogień w roku obrzędowym. U progu wiosny w ogniskach płonął symbol zła, personifikacja śmierci-zimy w postaci kukły Judasza, jeszcze do niedawna uroczyście palonej w całej południowej Polsce w Wielką Środę lub w Wielki Czwartek. Zbliżające się lato witały sobótkowe ognie palone w czasie Zielonych Świąt (Zesłanie Ducha Świętego) i w uroczystość św. Jana Chrzciciela. Ogniom tym przypisywano moc wzmagania urodzaju, dym miał zapobiegać gradom, a popiół rozsypany po polach zapewniał lepsze plony. Przez płonące stosy przeskakiwali chłopcy, wierząc w oczyszczającą i dodającą sił moc ognia, a dziewczęta tańczyły dookoła świętojańskich ognisk ustrojone bylicą - zielem o szczególnym magicznym znaczeniu.

(fot. Kozhin, Simon - Иван Купала. Гадание на венках / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0)

Przez wieki domowe ognisko było symbolem jedności, centrum życia rodzinnego, spokoju i stabilizacji. Blask ognia jednoczył zgromadzonych przy nim, chronił przed złymi mocami. W wielu kulturach przestępstwo popełnione przy blasku ognia nabierało cech wyjątkowo odrażającego czynu i było odpowiednio surowo karane.

Przed niszczycielską siłą ognia broniło ludzkich sadyb orędownictwo św. Floriana (patrona strażaków) i św. Agaty, nazywanej często ognistą świętą.


Jeśli chciałbys dowiedzieć się więcej o polskiej kulturze, obrzędach i zwyczajach, koniecznie przeczytaj tę książkę:

Urszula Janicka-Krzywda - Zwyczaje, tradycje, obrzędy

W archaicznej kulturze wierzono, że o ludzkim losie decydują planety, żywioły, czy zjawiska atmosferyczne. Dlatego ważnym momentom życia towarzyszyły magiczne obrzędy, których celem było zapewnienie bezpieczeństwa i szczęścia. Książka wprowadza czytelnika w polską kulturę ludową, w której pierwotna wizja świata została zdominowana przez chrześcijaństwo. Do tradycyjnych obrzędów i zwyczajów wprowadzono sacrum, a pradawne wyobrażenia otrzymały nową, chrześcijańską interpretację.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tajemniczy żywioł
Komentarze (1)
S
Stokrotka2
18 grudnia 2014, 11:26
Zapal świeczkę,rozpal kominek. Antydepresyjnie działa na człowieka także ogień.Znane są przypadki wyleczenia depresji endogennej przez płomień świecy.W terapiach antydepresyjnych,a także w leczeniu schorzeń psychosomatycznych można więc korzystać z jej blasku,jak również  kominka domowego z żywym ogniem. Przy korzystaniu ze świecy należy patrzeć w białą część jej płomienia.Taką terapię aplikujemy sobie 2-3 razy dziennie przez 15-30 minut,zależnie od potrzeb.