Trzy powody, dla których warto słuchać Sanah

Sanah w teledysku do piosenki "Królowa dram" (fot. YouTube/Vevo/Sanah)

Wśród moich znajomych, zwłaszcza ze środowiska Akademii Muzycznej, zdania są mocno podzielone. Od totalnego lekceważenia, przez słuchanie jej z przymrużeniem oka, po autentyczne przekonanie, że w tych piosenkach można znaleźć coś więcej, niż naiwne historyjki miłosne ubrane w wysokiej jakości popowe brzmienia. Nie trzeba dodawać, że sam zaliczam się zdecydowanie do ostatniej grupy.

Zuzanna Irena Jurczak znana jako Sanah to dla mnie absolutnie jedna z najciekawszych postaci polskiego popu ostatnich lat. Wykształcona klasycznie skrzypaczka (kilka tygodni temu obroniła magistra na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie) z darem pisania pięknych melodii.

Naturalny talent połączony z wieloletnią ciężką pracą. Mam tu na myśli nie tylko klasyczne studia muzyczne (kto studiował muzykę na wyższej uczelni, ten wie, ile to kosztuje), ale i samo podejście do tworzenia piosenek – w jednym wywiadzie wspomina, że przez wiele lat poświęcała codziennie godzinę wyłącznie na komponowanie. Ponoć wielki Maurice Ravel zapytany kiedyś jak wygląda u niego natchnienie, miał odpowiedzieć, że po prostu codziennie o określonej porze siada do biurka i komponuje. Widać Sanah uczy się od najlepszych.

DEON.PL POLECA

Do tego, mimo iż w bardzo krótkim czasie znalazła się w ścisłej czołówce najpopularniejszych polskich artystów, wydaje się świetnie radzić sobie z popularnością, bo w wywiadach, które obejrzałem przygotowując się do napisania tego tekstu, nie zauważyłem ani grama gwiazdorzenia, a raczej świeży entuzjazm i podekscytowanie tym, co się dzieje w jej karierze, która zresztą rozpoczynała się niepozornie, od wrzucania swoich piosenek na Youtube’a. Mimo totalnych niepowodzeń w talent show, w których brała udział, jej ciężka praca w połączeniu ze szczęściem do współpracy ze znakomitymi producentami muzycznymi, zaowocowała wypuszczeniem na polski rynek kolejnych hitów, granych przez największe stacje radiowe i mogących poszczycić się wielomilionowymi odsłuchaniami w muzycznych serwisach streamingowych.

Od strony muzycznej w piosenkach Sanah uderza nieoczywista, bardzo śpiewna inwencja melodyczna i aranżacje łączące melancholię z nowoczesnymi, tanecznymi brzmieniami. Nie sposób nie docenić subtelnych skrzypcowych dodatków, które w takiej muzyce mogłyby niebezpiecznie ocierać się o kicz, ale dzięki sprawności producentów muzycznych pozostają naprawdę miłym i nienachalnym dodatkiem. Krótko mówiąc, jest to naprawdę przyjemny i dobrej jakości pop.

Nasuwa się jednak pytanie, czego możemy nauczyć się z tekstów młodej piosenkarki?

Kontakt z własnymi uczuciami

Z mojej praktyki duchowego towarzyszenia ludziom w rekolekcjach ignacjańskich i w codzienności wynika, że jednym z powszechnych problemów nie tylko w życiu duchowym, ale i w ogóle w rozwoju osobowym, jest brak kontaktu z własnymi uczuciami. Zdumiewające jak wiele osób ma trudność z uświadomieniem sobie i nieco bardziej precyzyjnym nazwaniem swoich emocji, uczuć, potrzeb czy oczekiwań. Bez tego jednak trudno budować dojrzałe relacje z innymi ludźmi, rozeznać swoje życiowe powołanie, czy usłyszeć głos Boga, przemawiającego do nas przez swoje Słowo, Tradycję Kościoła, wydarzenia codzienności, ale również przez to, co dzieje się w naszym wnętrzu. W końcu, jak twierdził choćby św. Augustyn, im bardziej wchodzimy w głąb siebie, tym bardziej zbliżamy się do Prawdy.

Opowiadane przez Sanah historie, choć na pierwszy rzut oka mogą wydawać się naiwne, mogą być świetną lekcją werbalizowania własnych przeżyć, uczuć i oczekiwań.

Mów po ludzku

Nie ulega wątpliwości, że jako ludzie potrzebujemy uroczystego piękna poezji i wielkiej literatury. Jednak dla większości ludzi życie wyłącznie „na wysokim c” po jakimś czasie stałoby się nużące. Jeden z najwybitniejszych interpretatorów muzyki Jana Sebastiana Bacha, belgijski dyrygent Philippe Herreweghe, powiedział kiedyś: „Jedzenie homara codziennie byłoby okropne - i nawet Bacha nie da się grać bez przerwy”. Pięknie usłyszeć czasami „Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady / I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady, / l włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam, / I postać twoje widzieć lękam się i żądam”, ale czasami jeszcze milej usłyszeć po prostu „a ja cię lubię!”.

W piosenkach Sanah podmiot liryczny, opisując swoje przeżycia, (nad)używa mowy potocznej, kolokwializmów, krótkich, zerwanych zdań, jakby wyjętych żywcem z codziennej rozmowy. Choć rzeczywistość międzyludzkiej komunikacji odbywająca się wyłącznie na takim poziomie, pozbawiona wspomnianej wcześniej odświętności, byłaby nieznośnie uboga, to prostota tekstów Sanah może na pewno zainspirować, żeby nie bać się mówić o ważnych sprawach również w bardzo prostych i zwyczajnych słowach, płynących jednak prosto z serca.

Niby o niczym, a o miłości

Dość powszechne jest przekonanie, że banalny small talk o pogodzie czy innych tematach niewchodzących w głąb naszych przeżyć, nie ma żadnego waloru poza kurtuazyjnym. Tymczasem proste, acz życzliwe zagajenie na neutralny temat jest wysłaniem komunikatu: jestem tutaj, jesteśmy w relacji bezpiecznej, nieinwazyjnej bliskości, jestem na ciebie otwarty. Jest więc de facto deklaracją miłości w szerokim, choć bardzo źródłowym rozumieniu.

Podobną rolę mogą odgrywać piosenki, które są tylko wyrażeniem jakiejś prostej i nawet niekoniecznie bardzo głębokiej myśli. Każdy akt twórczy, właśnie poprzez swoją moc kreatywną, jest na poziomie metafizycznym spokrewniony z miłością. Właśnie dlatego, zamiast naśmiewać się z piosenek, które nie są „sztuką zaangażowaną”, czy wysokiej klasy poezją, wolę ucieszyć się ich bezpretensjonalną, nawet jeśli nieco naiwną, ładnością. Rzeczywistość dostarcza nam pod dostatkiem ciężkich i skomplikowanych tematów, więc piosenka z treścią o mniejszym ciężarze gatunkowym jest po prostu miłą chwilą oddechu.

kompozytor, dyrygent, pianista. Absolwent jezuickiej Akademii Ignatianum oraz Akademii Muzycznej w Krakowie. Obecnie studiuje teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Mieszka w Rzymie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy powody, dla których warto słuchać Sanah
Komentarze (7)
~Jan Życzliwy
2 września 2024, 16:37
Do pani Moniki: A dlaczego miało by nie być rewelacji?
~Jan Życzliwy
2 września 2024, 16:22
Nie rozumiem, skąd tyle pochopnej krytyki pod adresem Sany.
EM
~Ewelina Miłosz
12 lipca 2021, 09:54
Człowieku (Janie...) co ty bredzisz? Zuzia jest głęboko wierzącą osobą.!!! Kto tobie płaci, za dyskredytowanie ludzi o których nic nie wiesz. Życzę Ci abyś kiedyś miał taką wiarę jak Zuzia (Sanah) bo póki co to gorszysz swoją postawą.
MJ
Monika Jakubowska
30 lipca 2021, 01:11
Skąd te rewelacje? Znajomy znajomego brata koleżanki widział ją na pielgrzymce, jak była mała?
JB
~Jacek Bobrowicz
11 lipca 2021, 09:02
Czwarty powód to dobro, które płynie z jej piosenek, są one o zawodach uczuciowych głównie, ale nie ma w nich gniewu, złości zazdrości. Jest przebaczenie, gotowość zapomnienie krzywd i uraz, to swoista psychoterapia. A co do języka, to moim zdaniem sanah przywraca muzyce pop jej właściwy język, język potoczny, język młodych ludzi. Nie jest to wcale prosty język mimo skromnego zasobu leksykalnego uzupełnianego wtrąceniami z angielskiego czy sporadycznie staroświeckimi słowami. Fraza : siebie zapytasz ... Co ta panna do ciebie ma, przecież to widać, patrzy na ciebie jak ja, zastępuje wielosłowie o rywalizacji, uczuciach, konieczności wyboru. Pisząc o miłości sanah NIGDY nie użyła tego słowa, co świadczy o Jej kunszcie. Przy czym zgoda, że przyzwyczajonym do tekstów Osieckiej ten język nie musi się podobać.
JK
~Jan Kim
10 lipca 2021, 12:48
Jest też jeden zasadniczy powód, dla którego zwłaszcza katolik nie powinien jej słuchać, a katolicki ksiądz polecać słuchania jej utworów. Dziewczyna sporadycznie, ale jednak zasłania w klipach jedno oko (symbolika oka horusa), pokazuje rogatą dłoń, co może oznaczać jedno: jest sponsorowana przez okultystyczne elity wielbiące szatana. Polecam teledysk do "Inivisible dress" Szczególnie początek. Poza tym jej utwór "Królowa dram" traktuje o nieskuteczności modlitwy: "Ja modliłam się długo, tylko o jedno, by przy sobie kogoś mieć. Czemu dzisiaj tu tak pusto, smutno, ponuro, czy nie tak coś ze mną jest?". Reszta, to mydlenie oczu. Dziękuję za uwagę.
LG
Lika G.
11 lipca 2021, 03:47
Jan Kim musisz często słuchać Sanah, skoro tak dobrze znasz teksty jej piosenek...