Źle urodzone - rzecz o architekturze PRL-u
Bohaterami zbioru reportaży "Źle urodzone" ich autor, Filip Springer uczynił budynki projektów czołowych polskich architektów powojennego modernizmu. Książka stanowi próbę zmierzenia się ze skomplikowanym rodowodem architektonicznej spuścizny PRL-u.
Dworzec i Osiedle Tysiąclecia w Katowicach, Stadion Dziesięciolecia i Ściana Wschodnia w Warszawie, Osiedle Słowackiego w Lublinie, Hala Widowiskowo-Sportowa Arena i Powszechny Dom Towarowy "Okrąglak" w Poznaniu - to m.in. bohaterowie reportaży Springera. Autor śledzi okoliczności powstania tych budynków, opisuje opór stawiany przez ich projektantów założeniom narzucanym przez ówczesną władzę, wspomina okres świetności obiektów architektonicznych i dokumentuje ich upadek.
Modernistyczne budowle, kojarzone zazwyczaj z peerelowską rzeczywistością - jak pisze autor - "urodziły się w złym czasie, trudnym, bolesnym, byle jakim i parszywym". Choć stanowią przykłady najwybitniejszych realizacji architektonicznych polskiego modernizmu powojennego, często pozostawione są bez opieki i niszczeją, niektóre z nich można podziwiać już tylko na fotografiach.
W miejscu wyburzonego w 2011 r. budynku dworca w Katowicach powstaje obecnie centrum handlowe. Dach zlikwidowanego obiektu - najlepszej brutalistycznej realizacji w Polsce - wspierał się na szesnastu betonowych kielichach. Obiektów o tej konstrukcji powstało na świecie zaledwie kilkadziesiąt.
Decyzję o wyburzeniu katowickiego dworca tłumaczono brudem. Springer podkreśla jednak, że katowicki dworzec zaczął niszczeć po 1989 r., a jednym z najniebezpieczniejszych i najbardziej znienawidzonych przez podróżnych miejsc w Polsce stał się w latach 90.
Inny los spotkał "perły na torach" zaprojektowane przez Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka, czyli dworce na warszawskiej trasie średnicowej, które od kilku lat przechodzą modernizację.
Hala Główna zaniedbanego Dworca Centralnego doczekała się remontu w 2011 r. Pasażerowie otwierali oczy ze zdziwienia wchodząc do odświeżonego budynku - pisze Springer. Podkreśla jednak, że zmiana nie była rewolucyjna, lecz przywróciła obiekt do jego stanu pierwotnego. Było to "jedynie umycie okien, odmalowanie ścian i sufitu, wyszorowanie posadzki, usunięcie kiosków, stoisk, bud i budek, jakimi obrosło przez ostatnie dwudziestolecie jego wnętrze".
Romanowicz - architekt Dworca Centralnego - wielokrotnie modyfikował swój pomysł z powodu ograniczeń technologicznych i ekonomicznych. Na decyzję władz o realizacji budynku czekał 26 lat. W 1972 r. Romanowiczowi zlecono jego wykonanie w nadzwyczajnie krótkim czasie, obiekt miał być gotowy na zjazd partii trzy lata później. Wówczas na jednym z peronów nowo wybudowanego dworca witano sekretarza generalnego KPZR Leonida Breżniewa, który podobno zachwycił się najnowocześniejszym wtedy obiektem w tej części Europy.
Wiele budynków powojennego modernizmu powstało na przekór oczekiwaniom władzy ludowej. Architekci, próbując stawić opór narzucanej przez władzę doktrynie socrealizmu, wykorzystywali niewiedzę swoich zleceniodawców.
Za mistrzowską kpinę z władzy ludowej Springer uznaje budynek Prezydium Rządu, zrealizowany w Warszawie według projektu Marka Leykama. W okresie stalinizmu udało mu się wznieść siedzibę władzy ludowej, która - za sprawą m.in. renesansowych gzymsów i pełnych przepychu krużganków - przypomina rezydencje florenckich bankierów. Zaprojektowany przez Leykama budynek był postrzegany przez członków partii - jak pisze autor książki - jako wybitne osiągnięcie socrealizmu, a środowisko architektów mogło "cicho rżeć ze śmiechu" z ich nieświadomości.
Springer zajmuje się też fotografią. Na zdjęciach opublikowanych w książce można zobaczyć dokumentację jego podróży po Polsce śladami "źle urodzonych". Fotografie pokazują, w jakim stanie budynki znajdują się obecnie oraz kim są ich mieszkańcy i użytkownicy. Współczesne wizerunki budynków są zestawione ze zdjęciami archiwalnymi sprzed kilkudziesięciu lat.
Skomentuj artykuł