Wenezuela na krawędzi wojny domowej, kraj na kolanach błaga o pokój

Wenezuela na krawędzi wojny domowej, kraj na kolanach błaga o pokój
(fot. PAP/EPA/MAURICIO DUENAS CASTANEDA)
KAI / sz

Od pięciu dni Wenezuela trwa na kolanach modląc się o pokój i zażegnanie wojny domowej w tym południowoamerykańskim kraju targanym coraz poważniejszym konfliktem wewnętrznym.

Na prośbę episkopatu ogólnonarodowa modlitwa odbyła się w minioną niedzielę, jednak w większość wenezuelskich kościołów jest dalej kontynuowana.

Tymczasem na ulicach dochodzi do coraz liczniejszych protestów, których uczestnicy domagają się ustąpienie prezydenta Maduro. Są one krwawo tłumione przez wojska rządowe.

- Doświadczając eskalacji przemocy ludzie zdają sobie sprawę, że od nas samych już niewiele zależy. Sytuacja z każdym dniem staje się tragiczniejsza - mówi Radiu Watykańskiemu ks. Rafał Wleklak OMI, pracujący w San Cristóbal.

"Z dużym ferworem w wielu parafiach wychodzono z Najświętszym Sakramentem poza teren kościoła na ulice, organizując mini procesje, co w Wenezueli nie jest powszechnie praktykowane. Towarzyszyło temu dość szerokie spektrum modlitwy: różaniec, Msze św., adoracja Najświętszego Sakramentu. Ta niedzielna modlitwa o pokój ma swoją kontynuację. W mojej na przykład parafii, ale nie tylko, mamy codzienne wystawienie Najświętszego Sakramentu. Każdego dnia przez godzinę modlimy się o pokój. Po niej jest odprawiana Msza św., w której uczestniczy naprawdę bardzo wielu ludzi - mówi ks. Wleklak. - Ta modlitwa o pokój wygląda dość okazale w tym sensie, że ludzie potrafią się zmobilizować i widać znaczący wzrost obecności wiernych w kościołach. Ludzie naprawdę czują, że kraj przeżywa ważny moment, że trzeba się zmobilizować, przyjść i błagać Boga, zdają sobie sprawę, że od nas samych niewiele już zależy. W tym sensie widzę duży efekt tego wezwania biskupów do modlitwy. Widać ogromny odzew ze strony wiernych".

Wenezuelczycy masowo domagają się ustąpienia prezydenta, który, jak podkreślają sprawił, że głodują i muszą patrzeć na cierpienie najbliższych, dla których brakuje lekarstw. 73 proc. mieszkańców tego kraju sprzeciwia się podejmowanym przez Maduro próbom zmiany Konstytucji, wskazując, że będzie to oznaczać śmierć demokracji i zepchnięcie kraju na dno przepaści. - Kościół na ile tylko może niesie pomoc potrzebującym. Parafie na pograniczu z Kolumbią przygotowują się na przyjęcie fali uchodźców - mówi ks. Wleklak.

"Nasza Caritas parafialna robi co może. W tym roku aż dziesięciokrotnie wzrosła udzielana przez nas pomoc. Panuje powszechne ubóstwo, jest problem głodu. Próbujemy wesprzeć grupę najbardziej potrzebujących, szczególnie ludzi starszych i pozbawionych funduszy, a także wsparcia rodziny czy sąsiadów. Staramy się zapewnić im pożywienie. Drugim problemem jest powszechny brak leków. Pod tym względem sytuacja jest bardzo tragiczna - mówi polski misjonarz. - Na ostatnim spotkaniu z duchowieństwem naszej diecezji biskup powiedział nam, że mamy się przygotować na prawdopodobny napływ migrantów z wewnątrz kraju, ponieważ jesteśmy diecezją leżącą na granicy z Kolumbią. Mówił, że jeśli kryzys będzie się dalej pogłębiał jest możliwe, że ludzie zaczną masowo uciekać do Kolumbii i będą przechodzić przez nasze tereny. Mamy otworzyć im parafie i w miarę swych możliwości przyjąć tych ludzi i zapewnić im konieczne wsparcie. Podobne działania podejmuje też episkopat Kolumbii pracując nad planem przyjmowania u siebie uchodźców. Sytuacja jest rzeczywiście ciężka".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wenezuela na krawędzi wojny domowej, kraj na kolanach błaga o pokój
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.