Wenezuela: Opozycja wzywa do kolejnych protestów 1 maja
W Wenezueli już od miesiąca trwa mobilizacja przeciwko prezydentowi Nicolasowi Maduro; opozycja wezwała obywateli, by w poniedziałek po raz kolejny wyszli na ulice i protestowali "przeciwko dyktaturze".
Opozycja nie zamierza odpuścić, mimo że od początku kwietnia w demonstracjach zginęło już 28 osób.
"Chcemy zwołać cały naród Wenezueli, w 24 stanach, przeciwko dyktaturze" - oświadczył w sobotę Freddy Guevara, który jest wiceszefem parlamentu, jedynej instytucji publicznej w Wenezueli zdominowanej przez opozycję.
"Spokojnie lecz stanowczo przemaszerujemy aż pod siedziby Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Wyborczej", które są usłużne wobec rządu - oświadczył. Zapowiedział, że w poniedziałek opozycja chce zorganizować wiele równoczesnych demonstracji w Caracas i w największych miastach kraju.
Od początku kwietnia przeciwnicy prezydenta wychodzą na ulice i domagają się przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych przed końcem kadencji Maduro, która upływa w grudniu 2018 roku.
Według sondaży siedmiu na 10 Wenezuelczyków chciałoby odejścia Maduro ze stanowiska prezydenta kraju, który mimo bogatych złóż ropy naftowej jest pogrążony w głębokim kryzysie gospodarczym. Problemy zaostrzyły się z powodu spadków cen tego surowca.
W Wenezueli inflacja bije światowe rekordy i w tym roku według ocen Międzynarodowego Funduszu Walutowego przekroczy 750 proc. Występują dotkliwe braki podstawowych towarów, szerzy się przestępczość.
Podczas gdy opozycja oskarża rząd o represje, Maduro zarzuca jej "dokonywanie aktów terroru", by ułatwić zamach stanu i doprowadzić do zagranicznej interwencji pod egidą USA.
Ostatni kryzys spowodowało przejęcie pod koniec marca przez Sąd Najwyższy uprawnień kontrolowanego przez opozycję parlamentu. Po 48 godzinach sąd wycofał się z tego, ale nie zapobiegło to nowej fali gwałtownych protestów.
Na konferencji prasowej w samolocie lecącym z Kairu do Rzymu papież Franciszek powiedział w sobotę wieczorem, że Watykan jest gotów pełnić rolę mediatora podczas kryzysu w Wenezueli, ale "na jasnych warunkach". Nie określił, o jakie warunki chodzi.
Papież ocenił, że wenezuelska opozycja jest podzielona w sprawie możliwości wznowienia negocjacji z rządem w Caracas.
"Była interwencja Stolicy Apostolskiej na prośbę czterech prezydentów (czterech byłych prezydentów Hiszpanii, Dominikany, Panamy i Kolumbii - PAP), którzy pracowali jako mediatorzy. To się nie udało, gdyż propozycje nie zostały zaakceptowane" - powiedział Franciszek.
Jeden z głównych przywódców wenezuelskiej opozycji Henrique Capriles odrzucił możliwość wznowienia dialogu z rządem, nawet mimo propozycji papieża. "Nie jest prawdą, że opozycja jest podzielona. Ze słów papieża można odnieść wrażenie, że niektórzy chcą dialogu a inni nie. My, Wenezuelczycy, bardzo chcemy rozmawiać, ale nie jesteśmy gotowi na dialog w stylu Zapatero" - ocenił Capriles.
Były premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero stał na czele misji Unii Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR), która wraz z Watykanem próbowała od października ub.r. doprowadzić do porozumienia miedzy władzą a opozycją.
Capriles wielokrotnie oskarżał Zapatero o wybielanie Maduro podczas tego dialogu. Rozmowy zostały zerwane w grudniu 2016 roku, gdy opozycja oskarżyła rząd o nieprzestrzeganie zobowiązań dotyczących kalendarza wyborczego i uwolnienia więźniów politycznych.
Skomentuj artykuł