Największy problem wierzącego faceta
Przeciętny mężczyzna jest przerażony, że musiałby to poświęcić, mimo że w zamian mógłby zyskać poczucie mocy, sprawczości i bezpieczeństwa. Co to takiego?
Proponuję się zmierzyć z największym wyzwaniem faceta, który na serio chce pójść za Chrystusem. O czym teraz pomyślałeś? Czy sądzisz, że chodzi mi o zachowanie czystości seksualnej, gdy z jednej strony jesteś pełnokrwistym mężczyzną, a z drugiej zdajesz sobie sprawę z tego, iż sfera seksu wymaga pracy nad sobą? Pudło. A może chodzi o pracę, która jest naszym żywiołem, ale też poważnym kontrkandydatem Boga, gdy mowa o pierwszym miejscu w naszym życiu? Nie. Uważam, że jest coś, co odczuwamy jeszcze dotkliwiej.
Ja chcę sam
Myślę, że największym problemem dla wierzącego mężczyzny jest świadomość, że choćby stał się niezależny od swoich rodziców, zbudował mądrą autonomię w relacji z żoną/dziewczyną, a nawet zawodowo nie podlegał żadnemu pracodawcy (bo np. prowadzi własny biznes), do końca życia i tak będzie zależny od kogoś. A tym kimś jest Bóg. Pomyśl przez chwilę: możesz w sposób dojrzały i odpowiedzialny poukładać sobie wszystkie relacje z otoczeniem, ale tej jednej nici, choćby nie wiem, jakbyś się wysilał, nie przerwiesz nigdy. Co w tej chwili poczułeś? Może pojawiła się rezygnacja, może myśl "ale ja chcę sam (sobie poradzić)". Jak zauważa John Eldredge w "Dzikim sercu": "Głęboko w naszych sercach doszliśmy do przekonania, że potrzebować kogoś jest oznaką słabości, upośledzenia". I dalej: "Dlatego mężczyzna nigdy, za żadne skarby nie zatrzyma się, żeby zapytać o drogę". Mnie samego w relacji z Bogiem mało co tak frustruje, jak świadomość pozostania w zależności z Nim na zawsze.
Tymczasem w Biblii mamy multum przykładów mężczyzn, którzy byli w relacji podległości wobec Pana. Mojżeszowi iść do Ziemi Obiecanej polecił Bóg, obietnica potomstwa i wypróbowanie, które przeszedł Abraham, również pochodziło od Niego, Dawida na króla wybrał sam Stwórca, a św. Pawłowi (wtedy jeszcze Szawłowi) nową misję nadał Jezus. Wreszcie sam Chrystus co rusz powołujący się w swoich słowach na zjednoczenie z Ojcem, który to "został wysłuchany dzięki swej uległości" (Hbr 5, 7). Trzeba w tym miejscu dodać, że oni wszyscy na łączności z Bogiem wyszli ostatecznie na dobre, a tracili, gdy zaczynali kombinować na własną rękę (ta uwaga nie dotyczy oczywiście Mesjasza). Co więcej, cytowany wcześniej Eldredge zaznacza, że "męskość jest substancją przekazywaną z Ojca na syna (…) Prawdziwą istotę siły przekazuje nam Bóg dzięki naszemu z Nim zjednoczeniu". Skąd więc ten problem u nas, żyjących w XXI w.? Dlaczego siedzi w nas coś, co nie pozwala Mu zaufać?
Od zaufania do zależności
Wydaje mi się, że są dwa powody takiego stanu rzeczy. Pierwszym jest fałszywy obraz Boga. Podejrzenie w głębi serca, że to może być ktoś zły (lub w wersji łagodniejszej: że Bóg przede mną ukrywa coś istotnego dla moich losów). To efekt grzechu pierworodnego, a cała historia zaczęła się jeszcze w Edenie, kiedy to po raz pierwszy na kochającego Ojca padł cień podejrzenia. Świetnie o tym opowiada w książce "Zioło-lecznictwo, czyli wywary na przywary" o. Wojciech Ziółek SJ (tutaj próbka video).
Drugi powód to wyniesione z domu złe doświadczenia w relacji z własnym ojcem. Dla mężczyzny więź z nim jest szczególnie ważna, a rany poniesione na wczesnym etapie dzieciństwa mają wpływ na całe nasze przyszłe życie. I możemy sobie tłumaczyć, że przecież Bóg jako taki nie posiada płci, że jest Duchem, jednak dla wielu z nas samo brzmienie słowa "ojciec" (w nawiązaniu do "Bóg Ojciec") niesie na tyle mocny ładunek emocjonalny, że zakłóca on spokojny namysł nad tym, kim jest Stwórca.
Przeczytaj również: Najważniejszy mężczyzna w życiu faceta>>
Co więc zrobić, by mimo tych poważnych przeszkód, spróbować przerzucić most zaufania, a w konsekwencji nie bać się wejścia relację zależności od Boga? Chciałbym Ci zaproponować pięć pomysłów. Potraktuj je proszę bardziej jako inspirację i asumpt do własnych spostrzeżeń, a nie jako definitywne rozwiązania:
1. Zobacz, gdzie w Twoim życiu Bóg szczególnie Ci pobłogosławił. Daj sobie dłuższą chwilę na spojrzenie wstecz i wyłapanie tych momentów, sfer życia, co do których masz poczucie graniczące z pewnością, że interweniował w nich kochający, pragnący Twojej pomyślności Bóg. Może zauważysz, że do małżeństwa z Twoją żoną prowadził szereg pomocnych zdarzeń? Może spostrzeżesz, że na drodze Twojego powołania/pasji życiowej zapala się duża ilość zielonych świateł, pozwalających jechać dalej? A może Twoja praca zawodowa, mimo wielu przeciwności, obfituje w taką ilość łask, że już kiedyś dało Ci to do myślenia?
2. W tym przypadku nie idź za swoimi emocjami. Zaręczam Ci, że wiele razy będę zachęcał Cię do tego, byś zauważał swoje emocje i podejmował decyzje, biorąc je pod uwagę, a nie wypierając je. Ba, uważam, że mężczyźni mają ogromny problem, jeśli chodzi o bycie w kontakcie ze swoją sferą emocjonalną, i do tego tematu jeszcze wrócimy. Ale w tym przypadku proponuję jednak pójść na przekór nieufności, złości, frustracji, smutkowi czy przygnębieniu, które mogą się w Tobie zrodzić, gdy pomyślisz o byciu zależnym od Boga. Potraktuj to proszę dokładnie tak, jak moment, gdy budzisz się rano i nie chcę Ci się iść do pracy, ale jednak przełamujesz się i zbierasz do wyjścia, bo cel jest ważniejszy od tego, co aktualnie odczuwasz. Pamiętaj o tym, że zaufanie jest ostatecznie decyzją.
3. Odwołaj się do swojego doświadczenia ojcostwa. "Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą" (Mt 7, 9-11). Pomijając ekstremalne przypadki, większość ojców pragnie dobra dla swoich dzieci. Jeśli sam jesteś tatą, na pewno będziesz w stanie wyłapać takie momenty w relacji ze swoim potomkiem, w których bardzo się starałeś, by okazać mu miłość. Mogę się założyć, że takich chwil znajdziesz więcej niż tych złych, a przecież żaden z nas nie jest aniołem wcielonym, tylko człowiekiem, który doświadcza w swoim życiu słabości i grzechu. Jezus w Ewangelii wg św. Mateusza poprzez analogię do naszych aktów dobroci wprost pokazuje, kim jest Ojciec.
4. Odwołaj się do doświadczenia "przybranego ojcostwa". Mogło być tak, że w swoim życiu nie doświadczyłeś dobrej relacji z ojcem. To nie znaczy jednak, że historia Twojego życia jest pozbawiona przykładów, w których starszy mężczyzna potraktował Ciebie z uwagą, serdecznością, miłością. Pomyśl przez chwilę. Może to był trener w podstawówce albo nauczyciel, który uparcie wierzył w Twój talent? Może ksiądz, który zawalczył o Ciebie w krytycznym momencie? Może terapeuta, który pomógł zostawić za sobą bagaż przeszłości i odważnym krokiem wejść w dorosłość? Osobiście wierzę w to, że Bóg podsuwa nam ludzi, poprzez których chce nam pokazać, jak bardzo Mu na nas zależy.
5. Pomódl się o otwarcie serca, zaufanie i oddanie się prowadzeniu przez Boga. Bóg może przyjść nam z pomocą i łaską tam, gdzie niedomagamy i osobiście uzdolnić nas do zaufania Mu. Nie zrobi tego wbrew Twojej woli, ale jeśli tylko pojawia się w Twoim sercu taka chęć, to przyznanie się do bezradności i prośba o otwarcie serca wystarczą, by zaczął działać.
Bycie zależnym to dla faceta problem, zwłaszcza w świecie, który a) mówi mu, że powinien sobie dawać radę (sam), jeśli jest prawdziwym mężczyzną i który b) zadał mu wiele ciosów w kruchą przestrzeń, jaką jest zaufanie. Możemy jednak potraktować podległość wobec Boga jako zadanie do przepracowania (poprzez zachowanie świadomości o grzechu pierworodnym i doświadczaniu jego skutków), pamiętając o tym, że kochającemu Ojcu nie chodzi o hierarchiczną relację upokorzenia i niewolnictwa, ale o to, byśmy z Niego ciągnęli moc do działania.
Tekst pochodzi ze strony Lider Coaching
Łukasz Kuśmierz - coach chrześcijański. Zajmował się komunikacją: pracował jako dziennikarz, PR-owiec, marketingowiec, a także jako trener zdrowia w relacji z indywidualnym klientem. Te ostatnie obowiązki realizował za pomocą narzędzi coachingowych, pracując z ponad 20 klientami. Pasjonuje go odkrywanie własnej męskości, komunikowanie się "face-to-face" z drugą osobą i chrześcijaństwo. W wolnym czasie lubi czytać, oglądać filmy, słuchać muzyki, gotować, interesuje się sportem
Skomentuj artykuł