Przepis na "najfajniejszy wieczór z tatą"
Kilka tygodni temu wróciłem z pracy tak zmęczony i wyczerpany emocjonalnie, że gdy syn powitał mnie tradycyjnym: "pobawisz się ze mną?", zamiast odpowiedzieć: "za chwilę, poczekaj, najpierw muszę...", powiedziałem po prostu: "tak" i położyłem się na podłodze w jego pokoju.
Młody właśnie odgrzebał Jenga Angry Birds - moim zdaniem jedną z najdurniejszych zabawek, jaką kiedykolwiek wymyślono. Słaba gra, bezsensowne zasady, jeśli ktoś w ogóle zadał sobie trud zapoznania z nimi, brzydkie elementy, tandetne wykonanie - tryumf marketingu nad wszelkim rozsądkiem i smakiem. Moim zadaniem było układanie z tych kilku nieprzyjemnie plastikowych klocków przeróżnych konstrukcji, w które syn celował stworami wystrzelanymi z trampoliny. Dno!I w tym momencie usłyszałem słowa: "To jest najfajniejszy wieczór z tatą". Jak to?! Otóż tak, wystarczy być! Całym sobą, bez zerkania okiem na telefon, bez planowania pracy w dniu następnym. Być tak, jak się jest, gdy się jest zbyt zmęczonym, żeby nadal produkować.
Tego tak naprawdę oczekuje dziecko. Więc może zamiast planować drogie wakacje, żeby dzieci miały radość, wspomnienia i temat do opowiadania kolegom w szkole, warto zaplanować coś prostszego, bliższego, tańszego, co pozwoli po prostu być ze sobą, spędzić razem czas? A jednocześnie, jeśli to będzie coś tańszego - to już teraz będzie można więcej być, bo nie będzie trzeba aż tyle zarobić.
Pośpiech, który zabija
Ostatnio jedna pani chciała zabić moją znajomą na przejściu dla pieszych, bo akurat wyprzedzała autobus, którego kierowca zatrzymał się, żeby tę kobietę przepuścić. Pośpiech może zabić. A codzienny pośpiech, w którym decydujemy się żyć, zabija nieustannie wiele przejawów życia, między innymi wdzięczność i radość.
Gonimy cele każdego dnia, poświęcamy całą swoją uwagę tzw. bieżączce, a tracimy z oczu cele nadrzędne.
Niestety, w większości przeżywamy swoje życie bez odpowiedzi na pytanie, co jest najważniejsze. Czytamy kolejny poradnik "Jak-osiągnąć-sukces", a nie poświęcamy czasu na znalezienie odpowiedzi na pytanie, co jest dla nas tym sukcesem. W konsekwencji najważniejsze sprawy w wychowaniu dzieci pozostawiamy na pastwę losu, a w najlepszym wypadku babci, która - zajmując się wnukami - najczęściej uczy je pacierza. My nie mamy na to czasu albo, co bardziej niebezpieczne, sami żyjemy w pustce, bez duchowości.
Gonimy cele każdego dnia, poświęcamy całą swoją uwagę tzw. bieżączce, a tracimy z oczu cele nadrzędne. Jak wędrowiec, który zaczął gonić motyle na łące, zapomniał o tym, że jest w drodze i że powinien iść dalej...
Michał Borkowski - człowiek, mąż jednej żony, ojciec dwójki dzieci. Z zawodu psycholog, autor i mówca. Mówi o sobie, że lubi zbierać ludzkie historie, medytować je i potem opowiadać dalej. Autor bloga: bycojcem.pl
Skomentuj artykuł