Papież w Niedzielę Palmową: wołania Jezusa nie można uciszyć [DOKUMENTACJA]

Papież w Niedzielę Palmową: wołania Jezusa nie można uciszyć [DOKUMENTACJA]
(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.jezuici.pl)
KAI / jp

Do stawania się głosem Jezusa, którego nie da się uciszyć zachęcił papież podczas sprawowanej na placu św. Piotra liturgii niedzieli palmowej.

Była ona związana z przedsynodalnym spotkaniem młodych z całego świata i obchodami na poziomie diecezjalnym 33 Światowego Dnia Młodzieży. Ojciec Święty zauważył, że próby uciszania młodych związane są z usiłowaniami o to, by nimi manipulować.

Jezus wkracza do Jerozolimy. Liturgia zachęciła nas, byśmy włączyli się i uczestniczyli w radości i święcie ludu, który potrafi krzyczeć i uwielbiać swego Pana. Radość ta zanika, pozostawiając gorzki i bolesny smak po zakończeniu relacji o Męce Pańskiej.

W tej celebracji zdają się krzyżować dzieje radości i cierpienia, błędów i sukcesów będące częścią naszego codziennego życia jako uczniów, ponieważ udaje się jej odsłonić uczucia i sprzeczności, które dziś często należą również do nas, mężczyzn i kobiet tego czasu: zdolnych, by bardzo kochać ... a także nienawidzić - i to bardzo; zdolnych do szlachetnych poświęceń, a także potrafiących "umyć ręce" w odpowiedniej chwili; zdolnych do wierności, ale także wielkich porzuceń i zdrady.

W całej narracji ewangelicznej wyraźnie też widać, że radość rozbudzona przez Jezusa jest dla niektórych osób motywem irytacji i rozdrażnienia. Jezus wchodzi do miasta w otoczeniu swego ludu, otoczony hałaśliwymi pieśniami i okrzykami.

Możemy sobie wyobrazić, że w tym wejściu głośno rozbrzmiewa głos syna, który otrzymał przebaczenie, trędowatego, który odzyskał zdrowie lub beczenie owcy zagubionej.

Jest to pieśń celnika i nieczystego; to krzyk tego, który żył na skraju miasta. Jest to krzyk mężczyzn i kobiet, którzy podążali za nim, ponieważ doświadczyli Jego współczucia w obliczu swego cierpienia i biedy... To śpiew i spontaniczna radość tak wielu osób usuniętych na margines, którzy będąc pod wrażeniem Jezusa mogą wołać: "Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie!". Jakże nie wiwatować na cześć Tego, który przywrócił im godność i nadzieję?

To radość wielu grzeszników, którzy zyskali przebaczenie oraz odnaleźli zaufanie i nadzieję a teraz się radują, wołają.Ta wielbiąca radość okazuje się niewygodna i staje się absurdalna oraz gorsząca dla tych, którzy uważają się za sprawiedliwych i "wiernych" prawu i nakazom rytualnym. Jest to radość nieznośna dla tych, którzy zdławili swoją wrażliwość w obliczu bólu, cierpienia i nędzy.

Ale wielu myśli: to lud prostacki. Nieznośna radość dla tych, którzy utracili pamięć i zapomnieli o wielu otrzymanych szansach. Jak trudno zrozumieć radość i święto Bożego miłosierdzia tym, którzy starają się usprawiedliwić samych siebie i urządzić! Jakże trudno mieć udział w tej radości tym, którzy ufają jedynie we własne siły i czują się lepsi od innych!.

Tak rodzi się wołanie tych, którym nie zadrży głos, by krzyczeć: "Ukrzyżuj Go!". To nie jest okrzyk spontaniczny, ale krzyk spreparowany, skonstruowany, który tworzy się z pogardą, z oszczerstwem, powołując fałszywych świadków. To krzyk rodzący się między faktem a relacją o nim.

Jest głosem tych, którzy manipulują rzeczywistością i tworzą taką wersję, by samemu skorzystać i nie mają problemów z "wrobieniem" innych, żeby jak najlepiej wybrnąć. To jest relacją. Jest to wołanie tych, którzy nie mają skrupułów, aby szukać środków na umocnienie swej pozycji i uciszenie głosów brzmiących inaczej.

Jest to krzyk rodzący się z fałszowania rzeczywistości i malowania jej w taki sposób, który kończy się oszpeceniem oblicza Jezusa i czyni go "złoczyńcą". Jest to głos tych, którzy chcą bronić swojej pozycji dyskredytując zwłaszcza tych, którzy nie mogą się bronić. Jest to krzyk wytworzony przez intrygi samowystarczalności, pychy i arogancji, który głosi bez żadnych problemów, "Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go".

W ten sposób ucisza się święto ludu, burzy nadzieję, zabija marzenia, eliminuje radość. Tak w końcu zamyka się serce, oziębia miłość. Zaś krzyk "ocal sam siebie" chce uśpić solidarność, przygasić ideały, znieczulić oko... Krzyk, który chce, wyeliminować współczucie, to cierpienie z drugim.

W obliczu tych wszystkich głosów krzyczących najlepszym antidotum jest spojrzenie na krzyż Chrystusa i pozwolenie, by wyzwaniem był dla nas Jego ostatni krzyk. Chrystus umarł, wykrzykując swoją miłość do każdego z nas: do młodych i starców, świętych i grzeszników, miłość do ludzi swoich czasów i naszych czasów.

Na Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni, aby nikt nie mógł przygasić radości ewangelii; aby nikt, w sytuacji, w której się znajduje nie był daleko od miłosiernego spojrzenia Ojca. Spojrzenie na krzyż oznacza przyzwolenie, abyśmy zastanowili się nad naszymi priorytetami, decyzjami i działaniami. Oznacza postawienie sobie pytania o naszą wrażliwość na tych, którzy przeżywają lub doświadczają chwili trudności.

Bracia i siostry! Co widzi nasze serce? Czy Jezus jest nadal przyczyną radości i uwielbienia w naszym sercu, czy też wstydzimy się Jego priorytetów wobec grzeszników, ostatnich i zapomnianych?

Drodzy młodzi, radość, którą Jezus w was wzbudza, jest dla niektórych powodem niechęci i irytacji, ponieważ młodym radosnym człowiekiem trudno manipulować.Ale w tym dniu możliwy jest trzeci rodzaj wołania: "Niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą»" (Łk 19, 39-40).

Uciszanie młodych ludzi jest pokusą, która istniała zawsze. Sami faryzeusze atakują za to Jezusa i proszą Go, aby ich uspokoił i uciszył.Istnieje wiele sposobów, aby uczynić ludzi młodych cichymi i niewidzialnymi.

Wiele sposobów na ich znieczulenie i uśpienie, aby nie robili "rabanu", aby nie zadawali sobie pytań i nie zastanawiali nad sobą - bądźcie cicho! Jest wiele sposobów, aby ich uspokoić, żeby się nie angażowali a ich marzenia się zdewaluowały, stając się przyziemnymi, sennymi, miernymi fikcjami.

W tę Niedzielę Palmową, obchodząc Światowe Dni Młodzieży, dobrze usłyszeć odpowiedź Jezusa dla faryzeuszy dnia wczorajszego i wszystkich czasów, także dnia dzisiejszego: "Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą" (Łk 19,40).

Drodzy młodzi, od was zależy, czy postanowicie wołać, to od was zależy, czy zdecydujecie się na niedzielną "Hosanna", aby nie wpaść w piątkowe "Ukrzyżuj Go!"... I od was nie zależy, czy nie pozostaniecie milczący.

Jeśli inni milczą, jeśli my starsi i odpowiedzialni, czasami zepsuci, milczymy, jeśli świat milczy i traci radość, pytam was: czy będziesz wołali?

Proszę, zdecydujcie, zanim kamienie wołać będą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Leszek Śliwa

Kto był najważniejszym człowiekiem w życiu papieża Franciszka?
Co to jest milonga i dlaczego uwielbiał ją młody Jorge?
Co stało się 21 września 1953 r.?
Jakie są ulubione książki i filmy Franciszka?

Skomentuj artykuł

Papież w Niedzielę Palmową: wołania Jezusa nie można uciszyć [DOKUMENTACJA]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.