- Pamiętajmy, że woda popowodziowa będzie się mieszać np. z wodą z szamba lub oczyszczalni miejskich, będą się w niej także znajdować różnego rodzaju odpadki organiczne, w tym truchła zwierząt - w rozmowie z Medonetem ostrzega dr Eryk Matuszkiewicz. Czym może się skończyć długotrwały kontakt z tak zanieczyszczoną wodą? Toksykolog mówi wprost o najgorszym zagrożeniu. Skutkiem mogą być "zaburzenia elektrolitowe, zaburzenia rytmu serca, a nawet zgon".
Wielka woda
Południowo-zachodnia Polska wciąż walczy ze skutkami powodzi. "Wielka woda" w wielu miejscach wprawdzie opadła, ale pokazała zgliszcza. Z różnych stron słychać głosy, że na terenach, przez które przeszła fala powodziowa, trudno znaleźć coś dobrego, i nie chodzi mi tylko o zniszczenia materialne.
Jakie skażenia znajdują się w wodzie popowodziowej?
Dr Eryk Matuszkiewicz zauważa, że przede wszystkim mogą w niej występować bakterie E. coli.
- Pamiętajmy, że ta woda będzie się mieszać np. z wodą z szamba lub oczyszczalni miejskich, będą w niej także znajdować się różnego rodzaju odpadki organiczne, w tym truchła zwierząt. Te bakterie mogą powodować choroby przewodu pokarmowego, objawiające się bólami brzucha, wymiotami, biegunką i innymi dolegliwościami. Dlatego jest to bardzo niebezpieczne - mówi.
Toksykolog podkreśla, że nie bez przyczyny woda na terenach popowodziowych dostarczana jest beczkowozami i zaleca się picie wyłącznie niej.
- Woda z innych źródeł może być używana do celów przemysłowych lub spłukiwania, ale nie do mycia ani picia, ponieważ może powodować podrażnienia skóry, takie jak zaczerwienienie, świąd i pieczenie. Należy to brać pod uwagę, ponieważ objawy mogą pojawiać się zarówno ze strony układu pokarmowego, jak i skóry - tłumaczy.
Według dra Matuszkiewicza nie każdy, kto będzie miał styczność z zanieczyszczoną wodą, zachoruje.
- U większości osób prawdopodobnie nie będzie żadnych objawów, może jedynie drobne podrażnienia skóry, zaczerwienienie czy świąd. Natomiast u osób z istniejącymi problemami zdrowotnymi, np. z rozpoznaną alergią, objawy mogą być bardziej poważne - mówi toksykolog, podkreślając, że najgorszym scenariuszem w takiej sytuacji są masowe epidemie.
- Największym zagrożeniem w takich sytuacjach są jednak masowe epidemie chorób biegunkowych, które mogą prowadzić do zaburzeń elektrolitowych, odwodnienia, zaburzeń rytmu serca, a nawet zgonu. Jeśli jednak temperatura powietrza nie będzie wysoka, czyli nie przekroczy, załóżmy, 25-30 st. C, istnieje szansa, że sytuacja przebiegnie łagodniej - wyjaśnia.
Źródło: Onet.pl / jh
Skomentuj artykuł