Bezdomność po polsku

Krzysztof Wołodźko

Problem medialnej naskórkowości opisu bezdomności czy biedy jest powszechnie znany. Wynika to zarówno z ignorancji, jak arogancji. I nieprzystawalności "zwykłego" świata, "zwykłych ludzi" do stygmatyzowanej rzeczywistości nędzy i ubóstwa.

W krakowskim "Bunkrze Sztuki" trwa właśnie wydarzenie artystyczne poświęcone bezdomnym i bezdomności, zatytułowane "Dziady". To sztuka zaangażowana z prawdziwego zdarzenia, która wymaga i współodczuwania i rozumienia.

Łukasz Surowiec ma w swoim dorobku prace filmowe poświęcone m.in. ludziom bezdomnym ("Szczęśliwego Nowego Roku") czy złomiarzom ("Wózki - portret złomiarza"). A tytuł wystawy nawiązuje do głośnego spektaklu - "Dziady" Adama Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego,które było pokazywane w krakowskim Teatrze Starym w 1973 roku. Swinarski zaprosił wówczas  do udziału w sztuce krakowskich kloszardów.

Projekt Łukasza Surowca z jednej strony angażuje samych bezdomnych, z drugiej ukazuje polską biedę i wykluczenie jako temat wart głębszej analizy społecznej. Choćby dziś, w poniedziałek, o godz. 18.00, odbędzie się w "Bunkrze Sztuki" w ramach "Dziadów" spotkanie z doktorem Tomaszem Rakowskim, autorem głośnej książki "Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy", poświęconej wielu aspektom funkcjonowania "wspólnot ludzi ubogich" we współczesnej Polsce.

Na blogu projektu "Dziady" jego autorzy piszą: "media lokalne i krajowe wyjątkowo zainteresowały się tematem. Szkoda, że jedynie pod kątem gorącego newsa, nie podejmując głębszej refleksji. Ważnym pytaniem jest czy bezdomni są eksponatami (co chyba dla czytających tego bloga jest ewidentnym absurdem), a nie np. to jak można im pomóc zmienić swój los". Problem medialnej naskórkowości opisu bezdomności czy biedy jest powszechnie znany. Wynika to zarówno z ignorancji, jak arogancji. I nieprzystawalności "zwykłego" świata, "zwykłych ludzi" do stygmatyzowanej rzeczywistości nędzy i ubóstwa. Prof. Elżbieta Tarkowska, szczególnie zasłużona dla badania "polskiej biedy", mówiła niedawno jezuickiemu "Przeglądowi Powszechnemu": "jednym z najtrudniejszych doświadczeń życia w warunkach ubóstwa są negatywne postawy i negatywne reakcje otoczenia. Ludziom biednym towarzyszy na co dzień pogarda, poniżenie, upokorzenie, wstyd. Na każdym kroku odczuwają brak szacunku i lekceważenie: w pracy, w urzędzie, w szpitalu, w sklepie, na wywiadówkach w szkole, dzieci w szkole i na podwórku" ("Polska bieda, polscy biedni").

Problem "bezdomności po polsku" który jest częścią problemu polskiej biedy wciąż jest słabo rozpoznany. Co istotne, odbył się właśnie pierwszy ogólnopolski spis osób bezdomnych (kolejne badania mają być przeprowadzane co dwa lata). Spis prowadzono na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Analiza uzyskanych dzięki niemu informacji docelowo ma posłużyć opracowaniu programu przeciwdziałania bezdomności i wsparcia osób nią dotkniętych. Wedle niezweryfikowanych jeszcze szacunków w całym kraju może żyć około 40 tys. bezdomnych. Wyniki ankiety mają pokazać rzeczywistą skalę bezdomności w poszczególnych regionach, wskazać przyczyny zjawiska. Ze wstępnego rozeznania wynika, że do najczęstszych powodów bezdomności należą dziś: rozpad rodziny, odrzucenie przez najbliższych, uzależnienie od alkoholu.

W bieżącym numerze "Nowego Obywatela" opublikowaliśmy tekst Adrianny Porowskiej i Julii Wygnańskiej dotyczący leczenia ludzi chorych w sytuacji bezdomności, "Do zdrowia wstęp wzbroniony". Nie wnikając tutaj w bardzo złożoną materię zagadnienia chciałbym pokazać za pomocą jednego tylko cytatu, jak nieoczywista jest kwestia przyczyn bezdomności, zwyczajowo kojarzona z "pijaczkiem na ławce". Autorki piszą: "Na ulicach lądują ludzie o bardzo różnych historiach życiowych. Są wśród nich np. ojcowie rodzin, którzy po rozwodzie cały dobytek zostawili byłej żonie, aby zabezpieczyć dzieci, ale także »alimenciarze« pracujący na czarno, żeby uniknąć płacenia alimentów. Są osoby o niskim poziomie intelektualnym, które skuszone współczesną ofertą zaciągnęły pożyczki na różne dobre i nie były ich w stanie spłacić. Są też wychowankowie domów dziecka, »przygotowywani do samodzielności« przez opiekunów poświęcającym im pół godziny na kwartał, którzy nie załapali się na jedno z kilkunastu mieszkań chronionych łaskawie przeznaczanych na ich potrzeby przez samorządy. Są ofiary przemocy w rodzinie, uciekające z dziećmi przed agresorem. Nie łączą ich cechy charakteru, lecz bardziej lub mniej skomplikowana sytuacja mieszkaniowa, w której się znaleźli".

Ze względu na wiele złożonych okoliczności mam nadzieję, że także wydarzenie takie jak "Dziady" Łukasza Surowca będą istotnym głosem w skromnej przecież dyskusji o "bezdomności po polsku".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bezdomność po polsku
Komentarze (5)
C
czlowiek..
4 marca 2013, 11:19
Widac,ze wogole nie znasz problemu tych ludzi.....to co piszesz jest bardzo powierzchowne,Oceniasz cos czego nie znasz...
jazmig jazmig
1 marca 2013, 19:35
Latwo nam oceniac bezdomnych,gorzej ze zrozumieniem... ... Może konkretniej? Co należy zrozumieć? Istnieją noclegownie dla bezdomnych, programy wyprowadzania z bezdomności, ale jest jeden problem: w noclegowniach nie wolno pić alkoholu. Efekt - niewielu bezdomnych korzysta z noclegowni. Zimą jest ich więcej, szczególnie gdy są silne mrozy, ale gdy robi się cieplej, znikają z noclegowni. Jak ich skutecznie oduczyć picia alkoholu? Wbrew ich woli jest to niemożliwe, a oni nie chcą przestać pić. Wolą takie właśnie życie i ja osobiście nie widzę powodu, aby im tego zabraniać i zmuszać do abstynencji, szukania "normalnej" pracy itp. rzeczy, które umożliwiłyby im wyjście z bezdomności. Ich wola, ich wybór, ich prawo. Należy to uszanować i nie narzucać się z pomocą, której oni sobie po prostu nie życzą. No chyba, że ktoś chce im dawać pieniądze na alkohol, aby ich uszczęśliwić. Nie jest to dobry pomysł, ale jeżeli ktoś to robi ze swoich pieniędzy, to trudno. Jego pieniądze, jego sprawa.
C
czlowiek
1 marca 2013, 18:07
Latwo nam oceniac bezdomnych,gorzej ze zrozumieniem...
jazmig jazmig
1 marca 2013, 17:53
Jakby nie kombinować i nie odwracać kota do przodu ogonem, to w ogromnej większości ludzie bezdobni to alkoholich. Odrzucenie przez rodzinę to najczęściej skutek alkoholizmu. Zamiast pani profesor, badającej ten problem, można spytać w Towarzystwie brata Alberta, jak to wygląda "od kuchni". Wtedy sporo przesądów, lansowanych przez ludzi pokroju autora tekstu i p. profesor zostanie ujawnionych.
B
bezdomna..
1 marca 2013, 16:50
Bezdomnosc to samotnosc,poczucie beznadzieji,odrzucenia,braku milosci....kiedys tworzono wyspy tredowatych...dzis te "wyspy"sa posrod Was...Brudem tego swiata nie jest brudne cuchnace ubranie,cialo,dramat uzaleznienia.Brudem tego swiata jest nieczulosc ludzi na drugiego czlowieka.     Ty masz serce ?    --------ja tez.