Birma: amerykańskiemu dziennikarzowi grozi dożywocie
Jak przekazał agencji AFP prawnik oskarżonego Than Zaw Aung, na reporterze ciążą dwa zarzuty postawione na podstawie miejscowego prawa antyterrorystycznego, za co grozi maksymalny wyrok dożywotniego więzienia.
Przetrzymywanemu w Birmie amerykańskiemu dziennikarzowi Danny’emu Fensterowi postawiono zarzut terroryzmu i działalności wywrotowej – poinformował w środę jego adwokat. Kontrolowany przez juntę sąd może go skazać na dożywocie.
37-letniemu Fensterowi już wcześniej postawiono zarzuty karne, związane z rzekomym nawoływaniem do nieposłuszeństwa wobec armii, która 1 lutego siłą przejęła władzę w Birmie, oraz przynależnością do nielegalnej organizacji. Na początku listopada oskarżono go też o przestępstwa imigracyjne, mimo że wiza dziennikarza była ważna w chwili jego aresztowania. Początkowo informowano, że grozi mu do sześciu lat więzienia.
Adwokat powiedział, że jego klient, który jest przetrzymywany w więzieniu Insein niedaleko Rangunu, bardzo schudł w czasie pobytu w celi. Wcześniej członkowie rodziny Amerykanina informowali, że prawdopodobnie zakaził się on koronawirusem.
Fenster jest redaktorem zarządzającym w ukazującym się od 2015 roku anglojęzycznym tygodniku „Frontier Myanmar”. Został zatrzymany na lotnisku w Rangunie w maju, gdy po wojskowym przewrocie próbował opuścić kraj.
Międzynarodowe organizacje broniące wolności słowa alarmują, że birmańska junta już od pierwszych tygodni puczu represjonuje miejscowych dziennikarzy oraz odebrała licencje wielu niezależnym gazetom i portalom informacyjnym. Wojskowi dokonywali przeszukań w redakcjach i aresztowali dziesiątki ich pracowników. Zatrzymywali także zagranicznych reporterów.
W marcu wojsko i policja aresztowały polskiego dziennikarza Roberta Bociągę, w czasie fotografowania skierowanej przeciwko armii demonstracji. Bociąga pracuje dla międzynarodowych mediów. Zanim deportowano go do Polski, niemal dwa tygodnie spędził w areszcie.
Według birmańskich organizacji pozarządowych w czasie rozpędzania protestów siły bezpieczeństwa zabiły dotąd ponad 1200 osób.
PAP / mł
Skomentuj artykuł