Brązowy medal Karoliny Chrapek i skoczków
Karolina Chrapek zdobyła w czwartek brązowy medal w slalomie gigancie w narciarstwie alpejskim na Uniwersjadzie zimowej w tureckim Erzurum. Studentka AZS AWF Katowice wcześniej zdobyła srebro w supergigancie. Brąz zdobyła także reprezentacja w skokach narciarskich w składzie: Maciej Kot, Jakub Kot i Wojciech Gąsiennica-Kotelnicki.
"Przyjechałam do Turcji z zamiarem zdobycia jednego medalu. Dwa krążki spełniły moje najśmielsze oczekiwania - przyznała zaraz po drugim przejeździe Karolina Chrapek. Po pierwszym była jednak dopiero siódma i nic nie wskazywało, że w czwartek stanie na podium. - W przerwie powtarzałam sobie 'nie ma ryzyka, nie ma zabawy'. Podjęłam więc ryzyko i opłaciło się. Mam ogromną satysfakcję, bo rywalki były bardzo mocne" - dodała.
Chrapek wyjeżdża z Turcji wcześniej niż reszta polskiej ekipy. Opuszcza Erzurum już w piątek rano, ponieważ we wtorek wystartuje w supergigancie w mistrzostwach świata w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. "To będzie dla mnie pierwszy poważny start wśród seniorów. Na trasie z pewnością będzie można rozwijać większe prędkości niż w Erzurum. Występ na Uniwersjadzie był dla mnie świetnym przetarciem przed tak poważną imprezą jak MŚ - przyznała 21-letnia narciarka, która zdaje sobie sprawę ze swoich niedoskonałości - Najlepiej czuję się w supergigancie i gigancie. Żeby jednak rywalizować z najlepszymi, muszę poprawić się w slalomie i zjeździe. W tym drugim startowałam dopiero dwa razy" - dodała.
Chrapek studiuje na drugim roku katowickiego AWF. Jak przyznaje, dopiero wiosną uzupełnia zaległości na uczelni. "Oprócz nauki, nadrabiam także zaległości towarzyskie. Latem, żeby oderwać się nieco od nart, gram w tenisa i uprawiam inne sporty. Jednak moim prawdziwym hobby, które pozwala mi zapomnieć o nartach, jest urządzanie wnętrz. Uwielbiam chodzić z mamą po sklepach i wybierać meble, kolory farb i inne gadżety do mieszkania" - zdradziła dwukrotna medalistka Uniwersjady w Erzurum.
Druga z Polek Aleksandra Kluś-Zamiedzowy (AZS AWF Katowice) w czwartek zajęła 12 pozycję. Duży wpływ na tę lokatę miał pierwszy przejazd, po którym była 25. "Jestem zła, ponieważ dobrze zaczęłam ten przejazd i jeden błąd zadecydował o ponad dwusekundowej stracie. Teraz zrobię wszystko, aby w sobotnim slalomie zdobyć złoty medal, bo tylko takiego koloru krążka brakuje mi w kolekcji uniwersjadowych zdobyczy" - powiedziała Kluś-Zamiedzowy, która cztery lata temu w Turynie zdobyła srebrny medal, a dwa lata później w chińskim Harbinie sięgnęła po brąz w slalomie.
Polscy skoczkowie blisko byli zajęcia wyższego miejsca. Do drugich Słoweńców zabrakło im 6,6 pkt, a do pierwszych Japończyków 7,2 pkt. "Właśnie o to mam do siebie ogromne pretensje. Mieliśmy zdecydowanie większe apetyty i złoto było na wyciągnięcie ręki. Przegraliśmy je jednak przeze mnie, bo drugi skok zupełnie mi nie wyszedł - przyznał Jakub Kot (AZS AWF Kraków/Zakopane), który w pierwszej serii oddał skok na odległość 96,5 m, a w drugiej na 91 m.
Dwaj pozostali skoczkowie nie mają jednak żalu do swojego kolegi. "W żadnym wypadku nie możemy go obwiniać. Wszyscy skoczyliśmy tyle, na ile było nas stać. Ja mam satysfakcję szczególnie z drugiej próby" - tłumaczył Gąsienica-Kotelnicki (TS Wisła Zakopane), który skoczył na odległość 94 m i 102 m.
Zdecydowanym liderem w polskiej ekipie był Maciej Kot (AZS AWF Kraków/Zakopane), dla którego był to już trzeci krążek na Uniwersjadzie w Erzurum. Wcześniej zdobył srebrne medale w konkursach indywidualnych na skoczniach K 125 i K 95.
"Tym samym spełniłem obietnicę o zdobyciu trzech medali. To prawda, że srebro lub nawet złoto było blisko, ale prawda jest też taka, że wszyscy oddaliśmy lepsze skoki niż w konkursach indywidualnych. Dlatego trzeba się cieszyć z tego co mamy" - skwitował starszy z braci Kotów, który skoczył na odległość 104,5 m i 103,5 m.
Skomentuj artykuł