Chicago: po zabójstwie Polaka protesty przeciwko przemocy
Nawet tysiąc osób wzięło udział w niedzielę w „Proteście Przeciwko Przemocy w Chicago”, który został zorganizowany z powodu tragicznej śmierci Polaka Jakuba Marchewki. W marszu wzięła udział Polonia chicagowska i społeczność amerykańska. Protestowano przeciwko aktom przemocy, do których systematycznie dochodzi w mieście.
W manifestacji wzięło udział od kilkuset do tysiąca osób. Niesiono biało-czerwone flagi i szaliki z polskimi barwami. Uczestnicy demonstracji zebrali się początkowo na parkingu przed sklepem w dzielnicy Portage Park, gdzie zginął zastrzelony Polak. Stamtąd przemaszerowano pod kościół św. Ferdynanda.
Jak podkreśla Sławomir Budzik z Radia DEON w Chicago, „celem marszu było powiedzenie stanowczego 'nie' dla przemocy w Chicago". - To miasto jest już przesiąknięte krwią, kolejnymi bezsensownymi strzelaninami - mówi dziennikarz.
Jak dodaje, że w mieście systematycznie dochodzi do podobnych aktów przemocy. Tylko w weekend, w którym zginął Polak, doszło do 34 strzelanin, z których 7 zakończyło się śmiertelnie. Lokalne media nazwały ten czas „krwawą Wielkanocą”.
Do zabójstwa Polaka doszło 4 kwietnia w Niedzielę Wielkanocą w okolicy jednego z parkingów Portage Park, przy North Austin Avenue. Dziennikarz Radia DEON podkreśla, że dzielnica Portage Park w Chicago uznawana jest za „dobrą”. - Tu nie dochodzi do tego typu incydentów - podkreśla.
Polak Jakub Marchewka zginął w wyniku ran postrzałowych. - Polak został zastrzelony przez Portorykańczyka, który wdał się z nim w bójkę. Agresor trzykrotnie strzelił do naszego rodaka - podaje dziennikarz. Wcześniej między mężczyznami doszło do szarpaniny.
Jakub Marchewka został przewieziony do szpitala Loyola University Medical Center w Maywood, gdzie stwierdzono jego zgon. Pogrzeb Jakuba Marchewki ma się odbyć w Radomiu.
– Według niepotwierdzonych informacji podejrzanego udało się policji zidentyfikować, przesłuchać, ale nie postawiono mu jeszcze zarzutów. Z kolei zgodnie z innymi doniesieniami, podejrzany nadal jest poszukiwany i ciągle trwa śledztwo - powiedział PAP mieszkający w Chicago dziennikarz Marek Bober.
Skomentuj artykuł