Co on takiego zrobił?
Zaskakująca informacja o przyznaniu pokojowego Nobla dla Baracka Obamy wprawiła Amerykanów w zdumienie. Pojawiają się zarówno głosy zachwytu, jak i bardziej ostrożne, a nawet sceptyczne komentarze. Przeważa jednak opinia, że jeszcze nie nadszedł czas na tego typu wyróżnienie. Z czysto pragmatycznych względów: liczą się bowiem efekty działania, a nie tylko same wysiłki, dobre intencje i rozpalające ducha przemówienia.
Prezydent Barack Obama dziękuje za przyznaną mu Pokojową Nagrodę Nobla - zobacz zdjęcia
Trudno ukryć fakt, że świeżo upieczony prezydent nie osiągnął jeszcze żadnego z wyznaczonych przez siebie celów, zwłaszcza w kwestii światowego pokoju, chociaż poczynił już pewne kroki w tym kierunku.
Administracja Białego Domu, na czele z prezydentem, nie ukrywa zdziwienia na wieść o decyzji ogłoszonej przez przewodniczącego Komitetu Noblowskiego. Doradcy prezydenta nie wiedzieli nawet, że Obama był jednym z 204 tegorocznych kandydatów do nagrody. Rzecznik prasowy, Robert Gibbs, stwierdził, że ta wiadomość spadła na Biały Dom jak grom z jasnego nieba, zaskakując wszystkich.
Wśród amerykańskich internautów panuje zdecydowana opinia, że wszelkie nagrody powinno się przyznawać za specyficzne osiągnięcia, a nie za to, co może nastąpić dopiero w przyszłości. Wydaje się, że kryteria komitetu coraz bardziej koncentrują się wokół wizerunku wykreowanym przez media i słowa, które padły z ust laureata.
Intrygujący jest również fakt, że Komitet Noblowski ocenia nominacje nadesłane nie później niż do 1 lutego każdego roku. Na początku lutego 2009, Obama był prezydentem przez zaledwie 2 tygodnie. Nie zdążył nawet zaznajomić się z urzędem.
Przeczytaj, co o nagrodzie dla Obamy powiedzieli polscy politycy
"Co on takiego zrobił do tej pory"
- To nagroda za obietnice i najgorsza rzecz jaka mogła się przydarzyć prezydentowi na początku jego kadencji - pisze Nancy Gibbs z tygodnika “Time”. Podobnie uważa Jeniffer Lowen z agencji informacyjnej “Associated Press” - Nagroda wydaje się być przyznana za obietnice, a nie za działania Obamy.
Komentatorzy dziennika “Washington Post” nazywają nominację “parodią” i “żartem, którego nie potrzeba komentować. Michael Gerson, jeden z publicystów tej gazety, twierdzi, że Komitet Noblowski “zdecydował się podarować wstęgę zwycięzcy przed ukończonym biegiem, trofeum za aspiracje, złotą gwiazdę za godne podziwu sentymenty”. Przecież obecny prezydent, kontynuuje publicysta “Washington Post”, nie doprowadził jeszcze do żadnego znaczącego porozumienia chociażby w sprawie palestyńsko-izraelskiej. Niewiele zmieniło się również w kwestii zagrożenia nuklearnego ze strony Korei, czy Iranu. “To całkowicie polityczna decyzja” – pisze Gerson, “członkowie komitetu po prostu lubią retorykę i strategię Obamy”.
Nawet przychylny obecnemu prezydentowi “New York Times” pisze, że chociaż dyplomatyczne wysiłki prezydenta zasługują na uwagę, to jednak “nagroda jest zdecydowanie przedwczesna”. “Co on takiego zrobił do tej pory?”, pyta Nicholas Kristof, publicysta dziennika. “Obama jest w znacznym stopniu niezainteresowany Sudanem, Kongiem, Birmą, globalnym ubóstwem i chorobami na świecie”. Wydaje sie więc, sugeruje Kristof, że ów zaskakujący krok komitetu wyraża raczej “duże oczekiwania wobec Obamy” i nakłada na niego dodatkowe zobowiązania.
Podobne przypuszczenia snuje Simon Robinson, publicysta tygodnika “Time”. “Nagroda Nobla może zaszkodzić prezydentowi“, pisze na swoim blogu Robinson. Zazwyczaj małoznani laureaci tego wyróżnienia błyskawicznie przyciągają uwagę całego świata. Ale w przypadku Obamy wszystko potoczyło się na odwrót. Nagrodzono go za to, że prezydent Stanów Zjednoczonych i tak jest na świeczniku, a światowe media śledzą każdy jego krok. Po cóż mu więc dodatkowa platforma i presja z nią związana?
Z uzasadnienia komitetu można wywnioskować, sugeruje Robinson, że Obama wzbudził w świecie szczególne zainteresowanie błyskotliwym dojściem do władzy, a nagroda nobilituje go za sposób sprawowania urzędu. Niewątpliwie, Komitet Noblowski pragnie “dodać impetu dyplomatycznym wysiłkom Obamy”, ale ten “życzliwy” gest może się okazać niedźwiedzią przysługą dla człowieka już i tak obciążonego ciężarami związanymi z wewnętrzną polityką USA.
Zobacz nieoficjalne zdjęcia Baracka Obamy autorstwa fotografów Białego Domu.
Pokojowa Nagroda Nobla wyzwaniem dla Obamy
Joe Klein pisze w blogu na stronie internetowej tygodnika “Time”, że obecny prezydent “ jest bardziej opiewany za to, kim nie jest i za to kim mógłby potencjalnie być, niż za to co do tej pory zrobił. Ta przedwczesna nagroda jest ogromnym wyzwaniem dla prezydenta. Czy Barack Obama skorzysta z niej, aby pokazać, że posiada odwagę i moralne męstwo, inteligencję i kreatywność, które ta nagroda reprezentuje? Dotychczas poprzeczka oczekiwań wobec Obamy była ustawiona niesamowicie wysoko. To wyróżnienie podnosi ją jeszcze wyżej”.
Innego zdania jest jednak Jimmy Carter, były prezydent i laureat pokojowej nagrody Nobla w 2002 roku (odebranej przez niego w 20 lat po zakończeniu prezydentury). W wydanym oświadczeniu Carter stwierdził, że decyzja Komitetu “wzmocni wysiłki Obamy w osiągnięciu pokoju i harmonii w stosunkach międzynarodowych”. Nagroda odzwierciedla przekonanie, że administracja czarnoskórego prezydenta “umacnia nadzieję nie tylko wśród Amerykanów, ale również wśród ludzi na całym świecie”, pisze Carter.
Z kolei dziennik “Fox” uważa, że nieoczekiwane posunięcie Komitetu Noblowskiego jest policzkiem wymierzonym w stronę George’a Busha. Już wcześniejsza nagroda dla Jimmy Cartera (2002) była krytyką bezkompromisowej postawy Busha w sprawie wojny w Iraku. Pięć lat później uhonorowano Ala Gora, przeciwnika Busha w kampanii wyborczej w 2000, za jego wysiłki zmierzające do ukazania zagrożeń związanych z globalnym ociepleniem. “US Today” i “Time” zgadzają się, że Obama został uhonorowany nagrodą, ponieważ nie jest George’m Bushem.
“Los Angeles Times” pisze, iż przyznanie Nobla przywódcy USA “jak na ironię zbiega się z chwilą, w której Obama rozważa zalecenie naczelnego dowódcy sił amerykańskich w Afganistanie, aby wysłać kolejne dziesiątki tysięcy żołnierzy na wojnę trwającą już 8 lat”. Dziennik podkreśla jednak dotychczasowe osiągnięcia prezydenta: wyciągnięcie ręki w kierunku muzułmanów w Kairze, przemówienie na Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych oraz budzenie pozytywnej atmosfery w kontaktach międzynarodowych.
Skomentuj artykuł