Czapiński: dajmy się wypalić emocjom ...
Socjolog prof. Janusz Czapiński o marszu "Razem dla Niepodległej" zorganizowanym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i obchodach Święta Niepodległości w Warszawie:
"Dobre było to, że sporo warszawiaków dołączyło się do prezydenckiego pochodu i w związku z tym nie składał się on z samych oficjeli. Byli zwykli ludzie, którzy - jak rozumiem - solidaryzują się z tą opcją sceny politycznej. Ewidentnie przy okazji tego święta mamy bowiem do czynienia z rowem mariańskim, który dzieli Polaków na zwolenników obecnej władzy i na radykalnych jej przeciwników. Zakończył się marsz prezydenta Bronisława Komorowskiego i zaczął się marsz tych, którzy głoszą hasło Odzyskajmy Polskę. Widać w tym myślenie, że choć nasz kraj wybił się na niepodległość w 1918 r., to ponownie jej nie zdobyliśmy i trzeba teraz powtórki z historii.
W sytuacji, gdy poruszona zostanie struna polskości, patriotyzmu i uczuć ojczyźnianych, bycie prezydentem wszystkich Polaków jest zadaniem nie do wykonania. Szansa na to, że Komorowski zjednoczy w duchu radości z powodu odzyskania niepodległości w 1918 r. większość społeczeństwa, jest zerowa. Jesteśmy tego świadkami patrząc na obrazy z ulic Warszawy podczas dzisiejszego Marszu Niepodległości. Oczywiście, nie musi dojść do takich burd jak w zeszłym roku. Ale, jak widać, ta druga odsłona Święta Niepodległości, organizowana przez Młodzież Wszechpolską i ONR, zaczęła się bardzo ostro.
Zastanawiając się nad tym, jak obchodzić Święto Niepodległości, musimy mieć na uwadze siłę motywacji i determinacji zwolenników różnych wizji Polski.
Zdecydowaną przewagę mają dziś ci, którzy marsz w Warszawie rozpoczęli w huku rac, czyli ta skrajnie prawicowa część polskiego społeczeństwa. Oni nadają ton obchodom Święta Niepodległości. Można im oczywiście zarzucać, że ukradli to święto, ale ja uważam, że po prostu silniej akcentują swoją obecność w tym dniu i przywiązanie do polskości i tożsamości narodowej.
A druga strona, mimo ogromnych wysiłków prezydenta Komorowskiego i jego współpracowników, nie była w stanie przebić tego tonu narzuconego przez środowiska narodowców. Nic nie wskazuje na to, że w przyszłości nastąpi zjednoczenie Polaków pod hasłem żyjemy w wolnym kraju, bo ogromna część rodaków uważa, że ojczyzna została zawłaszczona przez obce siły.
To jest rodzaj emocjonalnego tajfunu, który będzie czynił coraz większe spustoszenia w świadomości Polaków. Nie znaczy to, że te podziały i wojna polsko-polska jest inna niż z okresu międzywojennego czy sprzed 10 lat - ona jest po prostu bardziej widoczna, bo coraz więcej osób przyłącza się do armii po obu stronach.
Najlepiej przejść nad tym do porządku dziennego, ale w podwójnym tego słowa znaczeniu. To znaczy, nie klajstrujmy i lakierujmy rzeczywistości - bo już dziś słyszałem masę takich wypowiedzi, że wszystko jest piękne; że więcej nas łączy, niż dzieli; że wszyscy myślą podobnie, ale chodzą tylko innymi ulicami. A przecież tak nie jest. Z drugiej strony, dajmy się wypalić emocjom po wszystkich stronach tej polskiej barykady".
Skomentuj artykuł