Czy powinien nas obchodzić mundial w Katarze?
Uroczystość Bożego Narodzenia, wbrew całemu adwentowi, o dziwo, nie nastroiła nas eschatologicznie. Należało się tego spodziewać. Ot, klimat świąt. Na szczęście uratował sytuację pan Sepp Blatter (rocznik 1936).
Uratował, bo ustami swoich rzeczników ogłosił, że Mistrzostwa Świata w 2022 roku (czyli za lat osiem) w Katarze odbędą się na przełomie listopada, grudnia lub stycznia. Samemu Blatterowi stuknie wtedy 86 lat. Może będzie rządził FIFA, a może będzie już na emeryturze. Przypominam, że Joao Havelenge miał lat 82, kiedy przekazał stery federacji piłkarskiej Szwajcarowi. Nie możemy wykluczyć i tego, że w 2022 roku wspomniany już Blatter znajdzie się definitywnie pod zarządem innej Administracji.
Nasi dziennikarze sportowi i byli dziennikarze sportowi, działacze i byli działacze, piłkarze i byli piłkarze nie szczędzą słów krytyki pod adresem decyzji szefa piłkarskiej centrali. A to, że będzie chaos; a to, że posypią się rozgrywki krajowe; a to, że posypie się Liga Mistrzów i Liga Europejska; a to, że niewiadomo, co począć z transferami. Jednym słowem - bałagan totalny. To oczywiście z naszej perspektywy europejskiej. A pamiętajmy jeszcze o rozgrywkach południowoamerykańskich czy azjatyckich.
Ktoś wspomniał nadto o gwieździe szwedzkiej piłki - Zlatanie Ibrahimowiczu. W 2022 roku skończy lat 41 i wszystko, co będzie mógł, o ile Szwecja zakwalifikuje się do turnieju, a on znajdzie uznanie selekcjonera kadry, to powtórzyć taniec Rogera Mili. Ktoś pamięta?
Chciałbym jedynie zwrócić uwagę, że największa świętość współczesnej Europy - Liga Mistrzów - została utworzona w 1992 roku. W ciągu ostatnich dwudziestu lat była reformowana kilka razy. Do 2022 roku zostanie zapewnie zreformowana jeszcze z dwa razy. Tak, aby ją dostosować do Mistrzostw Świata w Katarze.
To dobrze, że osiem lat przed turniejem sygnalizowana jest konieczność zmiany zasad. Wystarczająco dużo, aby się przygotować.
Z drugiej strony jednak, gdy słucham tych komentarzy, to zastanawiam się skąd w tych wszystkich krytykach tyle pewności. Czyż ci młodzi ludzie, którzy zginęli w Kamieniu Pomorskim nie planowali swojego życia w perspektywie wielu lat? Czyż te trzy starsze panie, których śmierć spotkała na ulicy Piotrowskiej w Łodzi nie cieszyły się na myśl, że jutro… Czyż ten młody człowiek, który zginął w Gdyni nie snuł planów, co będzie robił w nadchodzącym karnawale?
Nawet jeśli brzmi to idiotycznie, to, zamiast niepokoić się powodzeniem Mistrzostw Świata w Katarze w 2022 roku, proponuję, byśmy nieco więcej uwagi poświęcili myśli, że już za chwilę każdy z nas może znaleźć się w sposób definitywny i nieodwołalny pod zarządem innej Administracji. I co wtedy?
Skomentuj artykuł