Decyzja o darmowych emisjach CO2 za pół roku

(fot. theodevil/flickr.com)
PAP / psd

 KE do końca września czeka na wnioski o bezpłatne pozwolenia na emisję CO2 oraz wykaz elektrowni proponowanych przez 10 krajów UE. Wykaz taki przygotował już polski rząd. KE ma 6 miesięcy na rozpatrywanie wniosków - poinformował PAP rzecznik KE ds. środowiska.

Rząd we wtorek przyjął wniosek do Komisji Europejskiej o przydział darmowych uprawnień do emisji CO2 dla energetyki na lata 2013-2020 wraz z wykazem instalacji uprawnionych do emisji; oba dokumenty opatrzył klauzulą "zastrzeżone". Warunkiem uzyskania darmowych pozwoleń przez elektrownie w Polsce, w dużej mierze przestarzałe, są prace modernizacyjne na rzecz obniżania emisji. Na liście tej miały znaleźć się nie tylko istniejące elektrownie, ale te, których proces inwestycyjny "fizycznie" rozpoczął się przed 2009 rokiem. Interpretacja tego terminu była przedmiotem sporu między Polską a KE; organizacje zielonych przestrzegają przed obejmowaniem darmowymi pozwoleniami na emisję - ich zdaniem - "wirtualnych" inwestycji.

"30 września poinformujemy, od których krajów otrzymaliśmy wnioski, wtedy upływa termin ich nadsyłania. Na rozpatrzenie wniosków KE ma 6 miesięcy; nie sądzę, żeby wnioski były rozpatrzone wcześniej, ponieważ KE będzie musiała rozpatrzyć aplikacje do dziesięciu uprawnionych do darmowych emisji krajów (m.in. Polska, Czechy i Węgry)" - powiedział PAP rzecznik KE ds. środowiska Isaac Valero Ladron. Wyjaśnił, że możliwe będą trzy rodzaje odpowiedzi: albo KE zaakceptuje wniosek i listę elektrowni, albo zaakceptuje go częściowo, np. uzna, że tylko część z przedstawionych przez dany rząd elektrowni otrzyma darmowe pozwolenia, może też wniosek odrzucić. Ladron potwierdził, że nie zmieniły się warunki dla inwestycji rozpoczętych.

W ubiegłym tygodniu wiceminister gospodarki Maciej Kaliski mówił, że we wniosku derogacyjnym znajdują się inwestycje, w ramach których do 2018-2020 roku w polskiej energetyce powstanie ok. 9 tys. megawatów nowych zdolności wytwórczych.

"Powstanie nowych elektrowni węglowych przypieczętuje zależność Polski od węgla na kolejne pół wieku. Apelujemy do Komisji, by uważnie sprawdziła, czy polski wniosek faktycznie spełnia wymogi stawiane przez dyrektywę, czyli czy przysłuży się dywersyfikacji źródeł energii i stopniowemu odchodzeniu od węgla" - powiedziała PAP Julia Michalak z organizacji Climate Action Network Europe, reprezentującej w Brukseli ponad 140 organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną klimatu.

Według organizacji ClientEarth, polskie władze chcą objąć darmowymi pozwoleniami 13 planowanych elektrowni węglowych, które jej zdaniem są wciąż tylko "na papierze" i przydzielenie im bezpłatnych pozwoleń na emisję byłoby niezgodne także z polskim prawem. "Aby elektrownia mogła ubiegać się o darmowe uprawnienia, jej proces inwestycyjny musiał być faktycznie wszczęty przed końcem 2008r. Na polskiej liście derogacyjnej jest jednak co najmniej 13 elektrowni, które przed tą datą nie posiadały ważnego pozwolenia na budowę. A ono jest wymagane przez polskie prawo, aby proces inwestycyjny mógł być fizycznie wszczęty" - powiedział PAP Marcin Stoczkiewicz, prawnik z ClientEarth. Zdaniem organizacji, do darmowych emisji dla rozpoczętych inwestycji kwalifikuje się tylko instalacja w Bełchatowie.

Definicja fizycznie rozpoczętej inwestycji była przedmiotem sporu między polskim rządem a KE. Komisja chciała zawęzić definicję do instalacji faktycznie już budowanych w grudniu 2008 r., zaś Polska zabiegała o uwzględnienie także tych, które były zaplanowane w tym czasie.

Polską interpretację miał potwierdzić list komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard do ministra środowiska Andrzeja Kraszewskiego z 20 lipca 2010 r., w którym napisała, że decydujące mają być zapisy polskiego prawa budowlanego. A to miałoby oznaczać, że do uznania "fizycznego rozpoczęcia prac" wystarczają już np. pomiary geodezyjne na miejscu budowy. Komisarz dodała, że choć nie jest wymagane pozwolenie na budowę, potrzebna jest wyraźna zgoda na nową elektrownię Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego.

W marcu br. KE uściślała, że "proces inwestycyjny powinien być uznany za fizycznie rozpoczęty nie później niż 31 grudnia 2008 r., jeśli może być udowodnione, że decyzja inwestycyjna nie była podjęta pod wpływem możliwości uzyskania darmowych pozwoleń (na emisje)". Oznacza to, że kraje członkowskie muszą być w stanie udowodnić, że prace budowlane fizycznie rozpoczęły się na miejscu inwestycji i "było to widoczne" przed końcem grudnia 2008 r. lub, że został do tego czasu podpisany kontrakt na budowę elektrowni między inwestorem i wykonawcą.

Darmowe uprawnienia do emisji CO2 to element kompromisu, jaki Polska i inne kraje z energetyką węglową wynegocjowały w ramach pakietu energetyczno-klimatycznego z 2008 r. Kompromis polega na tym, że od 2013 r., od kiedy unijne elektrownie i zakłady przemysłowe muszą kupować uprawnienia do emisji CO2 na aukcjach, m.in. polskie elektrownie będą mogły korzystać z pewnej ilości darmowych uprawnień. Jednak od 2020 r. również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Decyzja o darmowych emisjach CO2 za pół roku
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.