Dusza kolei
Każdy kto bawił się windsurfingiem doświadczył zupełnie innych emocji niż te, jakie występują u pasażera transatlantyka. Na dużym statku może być ciekawie, ale wyczucie na wiatr, na jego siłę i kierunek, na fale i jej rodzaj jest nieporównywalnie mniejsze niż u człowieka trzymającego w rękach żagiel a nogami obracającego niewielki pokładzik. Podobna różnica powstaje w powietrzu pomiędzy natężeniem zmysłów i odczuwaniem ruchów powietrza u tego kto leci jumbo jetem, a tym kto steruje paralotnią.
Mówi się, że kolej miała duszę, gdy wagony były ciągnięte przez parowozy. Teraz jest inaczej, gdy mknie się pendolino. Inne doznania. Dlatego może ludzie zabierają dzieci do starych parowozowni lub na przejażdżkę ciuchcią po wąskich torach. Atrakcja turystyczna, ale i próba pokazania poprzez zmysły czym jest dusza. Dusza? - ktoś zapyta. Tak dusza. Dusza przemawia przez zmysły. Jakbyśmy poznawali duszę artystyczną, gdyby nie zmysłowy przekaz, i to bujny przekaz? Podobnie dusza maszyn, kolei itp. objawia się w kontakcie z konkretnymi urządzeniami. Można tu chyba nawet mówić o kontakcie z duszą naszej cywilizacji, z duchem walki, z emocjami towarzyszącymi ujarzmianiu natury.
Bardzo silnie tego doświadczyłem, gdy "pomknąłem" po torach drezyną. W Bieszczadach (bo chodzi o Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe), po nieczynnej już linii kolejowej nr 108, z Uherec Mineralnych, dzielnie pedałując zanurzałem się w dzikiej (czasami mniej dzikiej) przyrodzie. Miałem wrażenie dotykania nadziei pionierów. Jak człowiek siedzi na drezynie, jak wkłada siłę swoich mięśni w to, by ją poruszyć, to zaczyna z niezwykłą intensywnością odczuwać jak przemyślnie są wyprofilowane torowiska, docenia geniusz inżynierów, widzi znaczenie różnych urządzeń i znaków, przestaje być laikiem kolejowym rozpartym w fotelu ekspresu. Wtedy np. tunel przestaje być tylko chwilowym "zaciemnieniem", a staje się miłą koniecznością. Utrzymanie się na torach przy emocjonujących zjazdach skłania do wdzięczności za dobrą konstrukcję.
Do tego dochodzi wdzierająca się wszędzie zieleń lasów i pól. Jakby nieustająca walka między naturą a cywilizacją. Polecam to doświadczenie. Można rodzinnie (z dziećmi), można z kolegami lub całym zorganizowanym autobusem. Zmyślność inżynierów i kolejarzy sprawia, że wysiłek fizyczny jest na miarę prawie każdego. Natomiast dotknięcie duszy naszej kultury jest absolutnie czymś więcej niż tylko atrakcją, jest obowiązkową lekcją o własnych korzeniach.
Skomentuj artykuł