Dwa złote medale w pływaniu dla Polaków
Radosław Kawęcki (Korner Zielona Góra) zdobył złoty medal pływackich mistrzostw Europy w Berlinie na dystansie 200 m stylem grzbietowym. Chwilę wcześniej pierwsze miejsce na 100 m stylem motylkowym zajął Konrad Czerniak (Wisła Puławy).
Kawęcki, który jest rekordzistą Europy oraz ME w tej konkurencji, uzyskał czas 1.56,02 i nie dał rywalom szans. Choć przez pierwsze 100 m trzymał się raczej z tyłu stawki, ostatecznie wyprzedził drugiego Niemca Christiana Dienera o 1,14 s. Brąz wywalczył Węgier Gabor Balog - 1.57,42.
"Za wolno zacząłem pierwsze 70-80 metrów. Wynik mnie nie cieszy, ale zajęte miejsce tak. Nie wiedziałem tak naprawdę na co mnie stać i obawiałem się tego startu. Eksperymentowałem w eliminacjach i półfinale. Przyznaję, że trochę w siebie nie wierzyłem i bardzo potrzebowałem sukcesu w swojej koronnej konkurencji" - przyznał Kawęcki.
Czerniak, który przed rokiem w Barcelonie wywalczył na 100 m "motylkiem" brązowy medal mistrzostw świata, w sobotę rezultatem 51,38 s ustanowił najlepszy czas rywalizacji o czempionat Starego Kontynentu.
"Nie udało mi się poprawić rekordu życiowego, ale to w tym momencie nie ma dużego znaczenia. Najważniejsze jest złoto" - podkreślił Czerniak.
Miejsce na podium wywalczyli także Węgier Laszlo Cseh, który do triumfatora stracił 0,51 s, oraz minimalnie wolniejszy Paweł Sankowicz z Białorusi - 51,92 s.
Szóstą pozycję wynikiem 52,15 s zajął w tej konkurencji Paweł Korzeniowski (AZS Warszawa), który nie wykorzystał szansy na zdobycie drugiego krążka w berlińskiej imprezie - w czwartek był trzeci na dystansie dwukrotnie dłuższym.
"Słabo się spisałem, taka jest prawda. Czegoś zabrakło, być może jestem już zmęczony po startach na 200 m" - ocenił.
Kilka minut po zwycięstwie Czerniak wystartował w półfinale na 50 m stylem dowolnym. Z piątym czasem awansował do niedzielnego finału.
"Zaraz po tym wyścigu miałem dekorację. Nie dość, że serce waliło mi z wysiłku, to jeszcze przyspieszyło, gdy zaczęli grać hymn" - powiedział podopieczny trenera Bartosza Kizierowskiego.
Skomentuj artykuł