Fikcyjne oferty pracy, tajemniczy klient i wezwania do zapłaty ogromnych sum. Kolejna metoda oszustów
Krystyna, Marta i Marek byli wśród wielu, którzy liczyli na szybki zarobek wcielając się w rolę "tajemniczego klienta". Kokosowych zarobków nie było, za to pojawiły się wezwania do zapłaty ogromnych sum i postępowania sądowe. Proceder oszustw nadal trwa, a państwowe instytucje pozostają bezradne. Sprawę opisuje Onet.
Oferty pracy jako "tajemniczy klient" wyglądają pozornie atrakcyjnie — ocenianie jakości usług bankowych za wynagrodzenie od 200 do 300 zł za kilka godzin pracy. Krystyna, poszukująca możliwości dorobienia z domu, i Marta, która potrzebowała dodatkowych środków po powrocie do aktywności zawodowej, zaufały ogłoszeniu znalezionemu na popularnym portalu. Jak opowiadają, proces rekrutacji przebiegał bardzo profesjonalnie, a głównym zadaniem miało być zakładanie kont w bankach i ocena ich funkcjonalności poprzez specjalne ankiety. Chodzi o firmę BadamyTo, której właścicielem jest Szymon Ruman.
Niestety, po wypełnieniu zlecenia czekało ich rozczarowanie. Przelew z wynagrodzeniem nigdy nie dotarł, a kontrahent odmówił zapłaty, powołując się na brak unikalnych numerów umów bankowych, które nie były uwzględnione w zleceniu. Okazuje się, że takich numerów banki w ogóle nie nadają, a jak wynika z opowieści ekspracowników BadamyTO, firma była nieuczciwa od samego początku — czytamy w Onecie.
Osoby pokrzywdzone przez firmę Rumana relacjonują, że zostały wprowadzone w błąd. W rzeczywistości celem całej operacji było kierowanie ruchu na bankowe strony przez specjalne linki afiliacyjne, za co Ruman uzyskiwał prowizje. Pracownicy, którzy mieli wrażenie, że biorą udział w badaniach, byli zwykłymi narzędziami do generowania zysków. Krystyna, Marta i inne osoby zaangażowane w przedsięwzięcie nie były informowane o rzeczywistym modelu działania firmy.
Sieci afiliacyjne, takie jak SuperPartners, w miarę zgłaszanych nieprawidłowości same postanowiły zerwać współpracę z przedsiębiorstwem. Mimo to podobne ogłoszenia wciąż pojawiają się w internecie pod różnymi nazwami, m.in. w ramach odnowionego projektu pod kryptonimem QualitySite.
Kiedy Marta postanowiła ostrzec innych, publikując w mediach społecznościowych swoje doświadczenia z BadamyTO, jej sytuacja znacznie się skomplikowała. Usłyszała zarzuty o zniesławienie firmy i została pozwana o zadośćuczynienie w wysokości 15 tys. zł. Ofiary Rumana relacjonują, że ten mechanizm powtarzał się regularnie. Niektórzy, z obawy przed kosztami sądowymi, decydowali się na pospieszne ugody, co niekiedy kończyło się przekazywaniem dużych kwot na rzecz szefa firmy.
Krystyna, pochodząca z okolic Krakowa, przyznaje, że proces sądowy w związku z rzekomymi oszczerstwami wywołał u niej wiele obaw. Obciążenia wynikające z podróży na rozprawy do Wrocławia i wynajęcia prawnika wyczerpały jej budżet, a atmosfera nieustannych oskarżeń "zdominowała życie całej rodziny". Jak zauważa jedna z pozostałych ofiar, ofiarą stały się dziesiątki, o ile nie setki, osób.
Banki, w których poszkodowani mieli zakładać konta do swoich rzekomych badań, stanowczo zaprzeczają jakiejkolwiek współpracy z firmą Szymona Rumana. BNP Paribas i ING Bank Śląski potwierdzają, że osoby przychodzące do nich były wprowadzane w błąd, a badania nigdy nie zostały zlecone.
Działanie Rumana ciągnie się pod różnymi wcieleniami jego firmy już od 2016 r. Przez lata zmieniały się jedynie nazwy: od "iHelf.com", przez "BadaniaPRO" czy "BadamyTO", aż po obecne "QualitySite". Pod zmienionymi nazwami firma nadal rekrutuje osoby szukające dodatkowego zajęcia. Portal LinkedIn, Facebook czy popularne serwisy z ogłoszeniami pracy wciąż pełne są ofert o pozornie łatwej pracy jako "tajemniczy klient".


Skomentuj artykuł