Granice kompromisu. Studium przypadku

ks. Artur Stopka

Obecność Jarosława Gowina w polityce powinna stać się przedmiotem zainteresowania badaczy. Także kościelnych. To świetny przykład dla analizy zagadnienia, z którym każdy poważnie traktujący swoją wiarę katolik, kierujący swe kroki w stronę działalności politycznej, zetknąć się musi. A nawet nie tyle zetknąć, ile zmierzyć. A czasami zderzyć, i to nadzwyczaj boleśnie.

Jestem przekonany, że aby zrozumieć postawę, zachowania, decyzje i wypowiedzi Jarosława Gowina na polu polityki, trzeba wiedzieć choć trochę o jego działalności przed wejściem na to pole. Mam na myśli między innymi jego aktywność w Kościele. Moim zdaniem, już wtedy dzisiejszy były minister sprawiedliwości musiał bardzo poważnie przemyśleć sprawę możliwych kompromisów i ich nieprzekraczalnych granic. Już wtedy - najprawdopodobniej - ustalał nie tylko na własne potrzeby, w jakich sytuacjach i okolicznościach nie ma innego wyjścia i trzeba twardo powiedzieć "Non possumus".

Bezpośrednie wejście Jarosława Gowina w świat polityki było dla mnie pewnym zaskoczeniem. Zdziwiłem się, że zdecydował się podjąć aktywność w sferze, którą na polskim podwórku już wtedy widziałem jako cyniczną grę interesów. Rozgrywkę, w której nie tylko nie ma przejrzystych zasad, ale również nie ma miejsca na realny system wartości.

DEON.PL POLECA

Nie zdziwiło mnie natomiast wcale jego zaangażowanie w kwestie biotyczne, w tym w sprawę uregulowania na polskim gruncie prawnym kwestii zapłodnienia pozaustrojowego, nazywanego potocznie in vitro. Myślę, że znalazł się przed laty wśród osób pracujących nad prawem dotyczącym tej, jak się okazuje niezwykle trudnej i drażliwej dziedziny, między innymi ze względu na to, że aby doprowadzić rzecz do skutku, trzeba znać sprawę granic kompromisu. Granic rozumianych na kilka sposobów. W tym także, a może przede wszystkim, sprawę dziedzin ludzkiego życia, w których kompromisy są dopuszczalne, a nawet niezbędne oraz tych, w których o kompromisach mowy być nie może.

Pięć lat temu wydawało się, że przegłosowanie przygotowanej pod auspicjami Gowina ustawy biotycznej jest kwestią kilku tygodni. Ustawy, trzeba to bardzo mocno podkreślić, która nie była zgodna z nauczaniem Kościoła w tej materii. Bo nie zabraniała zapłodnienia pozaustrojowego.

Uważam, że fakt, iż nadal nie mamy w Polsce żadnych uregulowań prawnych kwestii in vitro, jest niesłychanie znamienny dla kształtu naszej rzeczywistości społecznej. Powinien dać do myślenia nie tylko politykom, ale także ludziom Kościoła. I jedni i drudzy powinni, moim zdaniem, na nowo przyjrzeć się tematowi granic kompromisu, zwłaszcza przy rozwiązywaniu problemów fundamentalnych, dotykających podstaw ludzkiego istnienia, elementarnych zasad ludzkiej egzystencji.

Można powiedzieć, że Jarosław Gowin poniósł na polu biotycznych uregulowań prawnych podwójną klęskę. Nie tylko, mimo upływu połowy dekady, nie zdołał wprowadzić w życie proponowanych przez siebie rozwiązań (a nawet przekonać do nich swoich partyjnych kolegów w wystarczającej liczbie). Zgodnie z oświadczeniem premiera, także stanowisko ministra sprawiedliwości stracił z powodu swoich publicznych wypowiedzi dotyczących właśnie tej sprawy. Wszystko wskazuje na to, że za każdym razem rzeczywistym powodem niepowodzenia były granice kompromisu.

Przed laty w jednym z wywiadów Jarosław Gowin stwierdził: "Wiara ma charakter integralny i jeżeli jest traktowana poważnie, wpływa nie tylko na życie prywatne, ale także na postawę polityczną". Myślę, że studiując przypadek Gowina, analitycy powinni wychodzić od tego właśnie zdania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Granice kompromisu. Studium przypadku
Komentarze (5)
C
Czytelnik
3 maja 2013, 21:07
Wydaje się,że nie zostało dostatecznie wypunktowane zwycięstwo ministra Gowina w kwestii  regulacji prawnej  związków partnerskich. Teraz inni przystąpią do dzieła. Co autor artykułu widzi dobrego w politycznej  aktywności świeckich chrześcian? Czy wszyscy oni powinni wyjść jak uczynił to swego czasu Marek Jurek? Gowin postępuje inaczej, jak widać,nie obraża się na zastaną rzeczywistość. Niekiedy nawet coś wartościowego zrobi w ramach naszej kulawej demokracji. Żyje i będzie działał nadal. A my chrześcijanie?Obrazimy się na cynizm w kręgach władzy....i co dalej, zrobimy coś sensownego? Wyłączymy telewizor? A może pokrytykujemy, bo tak łatwiej.
N
Nohur
2 maja 2013, 22:23
"Przed laty w jednym z wywiadów Jarosław Gowin stwierdził: 'Wiara ma charakter integralny i jeżeli jest traktowana poważnie, wpływa nie tylko na życie prywatne, ale także na postawę polityczną'. Myślę, że studiując przypadek Gowina, analitycy powinni wychodzić od tego właśnie zdania". A ja myślę, że żeby móc cokolwiek twierdzić o wpływie wiary na postawę polityczną Gowina, trzeba by było najpierw wiedzieć, jaki wpływ ma wiara na jego życie prywatne. Wtedy zacytowane zdanie Gowina mogłoby - ewentualnie - być punktem wyjścia do rozważań analityków zajmujących się jego "przypadkiem", w tym integralnością jego wiary. Osobiście mnie to nie interesuje; piszę, bo chyba autor poczynił w tej sprawie jakieś założenie, które może być prawdziwe - ale nie musi.
M(
M.R. (nie MR)
2 maja 2013, 21:38
Ja nie rozumiem jednej rzeczy: Ksiadz potrafi pisać do rzeczy. Na przykład o prawie Papieża do abdykacji. Tyle, że gdzie? W Katechecie np. Kto czyta Katechetę? A tam gdzie jest szansa na to, że z Księdza opinią zapozna się więcej osób, Ksiądz po prostu bredzi. Jaki to ma sens? Nie widzę żadnego. Może Ksiądz mi pomoże? Nie chciałbym Księdza bez przerwy atakować, więc skoro Ksiadz nie chce mi ułatwić zadania, to może, gdy trafię na artykuł jak powyżej, będę po prostu komentował inny? Ma Ksiądz całkowitą rację co do poprawnego odczytania znaków czasu tak przez Jana Pała II jak i Benedykta XVI. Bardzo dobrze to Ksiądz napisał.
B
bi-ejcz
2 maja 2013, 18:29
Nie wiktymizował bym za nadto Pana Gowina. Teraz to po prostu wyleciał w skutek tarć grup interesów, a nie ze względu na pryncypia, którym by rzekomo był "tak heroicznie wierny". Gdyby szło o "nieprzekraczalne granice" w polityce, już dawno nie powinno być dla Niego miejsca w tworze politycznym "Platformersów".
M
maniek
2 maja 2013, 18:20
warto przypomnieć, co "konserwatysta" z PO Gowin sam mówi o sobie: "Jestem związany ze środowiskiem "Znaku" i "Tygodnika Powszechnego". To środowisko się nigdy nie pchało pod dzwonnice".