Jak świętować 11 listopada?

(fot. Serwis Wiadomości / youtube.com)

Czy do nieba dostanie się ktoś, kto niebo nazywa piekłem?

Jezusowi zarzucali, iż przez moc Belzebuba czyni cuda. Dobre dzieła Zbawiciela nazywano dziełami szatana. O autorach takich "rewelacji" Chrystus mówił, że grzeszą przeciw Duchowi Świętemu, że nie ma dla nich szans, bo sami sobie odbierają możliwość nawrócenia. Dlaczego? Bo dobro nazywają złem. Jak więc pójdą za dobrem? Jak skierują się ku zbawieniu?

Papież podczas pielgrzymki do Toskanii, w Prato, wezwał do naśladowania Matki Bożej. Co ciekawe zrobił to w sanktuarium, gdzie przechowuje się osobliwą relikwię, mianowicie pasek NMP. Franciszek zachęcał, by tak, jak Maryja przepasała się i poszła w góry, aby służyć (Elżbiecie), by tak samo zwłaszcza młodzi przepasali swoje biodra, by być gotowymi do służby, do zaangażowania, do poświęcenia. Odwołał się przy tym do obrazu zbroi duchowej o jakiej pisze św. Paweł Apostoł. Podkreślił, że szczególnie aktualne jest przepasywanie się prawdą. Obecnie musimy się zaangażować stając w prawdzie o sobie samych i o otaczającej nas rzeczywistości. Naszego zaangażowania nie można budować na kłamstwie, na przemilczeniach, na oszukiwaniu (samego siebie i innych), na braku przejrzystości.

DEON.PL POLECA

Papież przyznał, że decyzja na życie w prawdzie nie jest łatwa, ale jest słuszna i uczciwa. Mówił to w kontekście szacunku dla świętości życia ludzkiego. Wspomniał o tragedii, jaka wydarzyła się na przedmieściach Prato, tzn. pożaru, w którym zginęli Chińczycy, ponieważ byli tzw. "nielegalnymi".

Jakoś łatwiej przełknąć nam czyjąś śmierć, gdy nazwiemy go "nielegalnym". A taka etykietka wprowadza w błąd, bo przecież w oczach Bożych żadne Jego dziecko nie jest nielegalne.

Kłamstwo, zwłaszcza kłamstwo wykluczające, najprędzej godzi w najsłabszych. Syryjczyk, chrześcijanin, cierpi fizycznie po pobiciu. Ale co czuje, gdy wspomina wszystkie wyzwiska, którymi raczyli go świadkowie owego pobicia? A byli podjudzeni przez rozpowszechniane kłamstwo. Bezbronnych uciekinierów porównywano do tych, z którymi walczył król Sobieski. Co za perfidia wobec Jana III walczącego z uzbrojonymi napastnikami, z groźnym wojskiem! Wielkie mi bohaterstwo i naśladowanie husarzy, gdy napada się bezbronnych! Po takich ekscesach (efektach kłamliwej nagonki) wezwanie "Chwała bohaterom!" brzmi jak groteska. Tym bardziej, że w Polsce więcej ludzi cierpi (i ginie) na skutek burd kibolskich i naćpanych kierowców wracających nocą z imprezy niż z powodu zatargów z emigrantami. Kto tu jest groźniejszy dla Polaków?

Brak prawdy degeneruje życie społeczne i polityczne. Wielu polityków (nie tylko w naszej Ojczyźnie) przyzwyczaiło nas do tego, że nigdy nie uznaje się dobra, które mogłoby pójść na konto konkurencji. Publicznie takie dobro należy nazwać złem. A jak już się zupełnie nie da, to przynajmniej przypisać niejasne lub podstępne intencje; np. "Autostrady są po to, by było nas łatwiej okupować" (Autentyk! Słyszałem na własne uszy).

Jak w takiej sytuacji można świętować święta narodowe? Jak świętować 11 listopada, skoro nie wolno dziękować? No bo, skoro nie wolno dobra nazywać dobrem, to jak okazać wdzięczność?

Myślę, że współczesny patriotyzm powinien inspirować się słowami Franciszka. Trzeba na 11 listopada (i nie tylko) przepasać biodra prawdą, trzeba przeciwstawić się tym, którzy dobro chcą nazywać złem. Bo takie zakłamanie uwłacza naszej godności, uwłacza godności Rzeczpospolitej.

W czasie świąt składamy sobie życzenia, a więc wyrażamy pragnienia. Jest to rodzaj modlitwy, prośby o dobro. Może wynikać z chęci zaradzenia jakimś brakom, z pragnienia uzdrowienia. Możemy życzyć jakiejś naprawy. Weźmy jednak przykład z mądrości Kościoła. Podczas Liturgii Eucharystycznej wspólnota Kościoła modlitwę zaczyna od dziękczynienia (tzw.prefacji). Zanim zaczniemy prosić, dziękujemy. Dlaczego? Bo, gdy uświadamiamy sobie, iż jest za co dziękować, to nabieramy ufności, że warto prosić. Ufność rośnie dzięki dziękczynieniu.

Jeśli nie mamy świadomości dobra, które się dokonało, którego doznaliśmy, to łatwo popaść w zniechęcenie i apatię. Nieprzypadkowo papież w Prato wzywał: "...nie rezygnujmy nigdy z walki o prawdę! Zachęcam wszystkich, a zwłaszcza Was, młodych, abyście nigdy nie ulegali pesymizmowi i nie poddawali się".

Skąd tyle jadu i kwasów? Bo wokoło samo zło! Nic innego nie widać. Kto by chciał świętować?

O Jezusie mówili, że mocą Belzebuba... Ten, kto im uwierzył, jak miał zachwycić się zbawieniem? Teraz słyszymy, że wszystko źle albo, że i tak to jest oszustwo... Ten, kto im uwierzy, jak ma świętować?

No chyba, że ktoś wyładowywanie frustracji nazwie sobie świętowaniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak świętować 11 listopada?
Komentarze (11)
12 listopada 2015, 18:47
Robienie wielkiego halo z powodu pobicia jakiegoś Syryjczyka jest paradne. Artykuł mógłby spokojnie iść do ,,Gońca Jerozolimskiego'', ale w sumie deon to podobna liga. Szkoda, że żaden z duchownych nie wziął w obronę ,,Starucha'' jak go  psiarnia katowała na dołku. Co, ,,Staruch'' nie jest ok, prawda? Za to jak najbardziej ok jest ,,przybysz'' z Mogadiszu czy innej Zambalumbii. Tiaaa.... Oni jasne. Oni są tacy ,,Kumbaya, my Lord!''. Żalosne to wszystko. Podobnie jak przedrukowywanie wypocin Hołowni i blokowanie komentów do tychże wypocin [XD]. Nie ma co. Szkoła Szechtera widać się przyjmuje na katolickich portalach. Mówi ksiądz o tym, że brak prawdy degeneruje życie społeczne i polit. Święta racja. Poziom zakłamania i kur%@#^twa jakie wypływa z TVP Info czy TVN24-Same shit every day jest rzeczywiście porażający. ,,Obłudnik Powszechny'' też swoje zamącił w głowiarni katolików, choć na szczęście ta gazieta dogorywa. Artykuł bardzo subtelnie, niemal niezauważalnie, ale jednak, wpisuje się w typową narrację oikofobiczną. Na deonie jest cała kupa oikofobów, szkoda, że część z nich to księża. Nie wiem dlaczego macie taką awersję do Polski. Do ,,tego kraju'' jak to często mówicie. Granice są otwarte i nikt was tutaj nie trzyma. Nie podoba się? No to jazda, won! Wypijcie zdrówko starego Ben Guriona na tarasie apartamentowca w Tel-Avivie. Na-ra. Spadam
AA
Anonim Anonimowy
12 listopada 2015, 13:56
Matko jedyna..niedługo bedziemy wzywani do tolerancji wobec działań szatana, a moze i wobec niego samego - taki biedny, wygnany, osmala sie w piekle, moze chce zeby ktos go przytulil???? My Polacy, Katolicy nie jestesmy rasistami - bronimy tylko Ojczyzny przed agresorami, takze tymi wewnetrznymi, bez wzgledu na kolor skory, jezyk, ideologie, czy wiare. Ciastko, chocby najpyszniejsze nie jest warte pochwaly jesli zawiera w sobie smiercionosna trucizne. My Polacey jestesmy bardzo tolerancyjnym narodem pod warunkiem ze ktos nas szanuje i probuje sila narzucic nam pewnych ideii. wiec jesli ktos odbiera nam prawo do obrony w imie zle pojetego, malpiego "milosierdzia" to jest zdrajca narodu a takze wiary. I tyle w temacie
WDR .
12 listopada 2015, 01:13
O.Siepsiak, głowa do góry! Więcej optymizmu!
12 listopada 2015, 07:24
Skąd tu brać optymizm, skoro rozlewa się fala straszliwej rasistowskiej nienawiści. To nie to samo, co wesoła, nowoczesna, dobrze widziana, postępowa pogarda i nienawiść do moherów, ciemnogrodu, zaścianka, dożynanej watahy.
FF
Franciszek2 Franciszek2
11 listopada 2015, 18:49
Ale po co te nerwy, został orzeł z czekolady, jeśli chodzi o podziękowania to może by jakąś dziękczynną Mszę za eks-prezydenta ? Ks.Seniuk mógłby wygłosić kazanie o kłamstwie i prawdzie ? Ostatecznie Gwiazda Śmierci proponuje ponoć obchody dzisiejszego Święta w stroju Adama... Może coś fajnego w Słupsku ? 
11 listopada 2015, 13:53
Cały artykuł jest jednym wielkim fałszowaniem rzeczywistości. Gdzie był ks. Siepsiak, kiedy ludzie się podpalali pod kancelarią premiera i sejmu? Gdzie był kiedy Cyba zabił Rosiaka w skorelowaniu z rozpętaną kampanią pogardy o rozmiarach kampanii nazistowskich lub komunistycznych? Wtedy oczy ks. Siepsiaka nie dostrzegały rozlewającej się nienawiści i pogardy? Pewnie był zajęty kontemplowaniem tego z czego się trzeba cieszyć. Ojciec zapewne ma rację - dopóki nie stanie w prawdzie o sobie, iż swoim postępowaniem zakłamuje rzeczywistość widząc tylko jedne strumienie nienawiści, a bratając się z producentami innych strumieni, to będzie z księdzem kiepsko.
MP
Marek Pawłowski
11 listopada 2015, 17:08
Panie Piotrze zgodzę się z Panem, z tym, że byłbym ostrożny w fetowania święta 11 listopada z "krzepkimi chłopcami z narodówki". Ten dzień spędziłem w gronie rodzinnym, świętując na Mszy a nie na ulicy.
11 listopada 2015, 17:47
Dwie sprawy są często mylone - rozpoznanie stopnia zagrożenia jakie niesie ze sobą jakieś zjawisko i ocena postępowania osób biorących w nim udział. Pierwsze oceniam dość nisko w skali społeczeństwa polskiego - nie ma żadnego narastającego rasizmu, którego trzeba się nie wiadomo jak obawiać, nie ma żadnej równi pochyłej - że dziś kilku łobuzów bije niewinnego Syryjczyka, a jak nie zareagujemy to jutro będzie palenie książek, a pojutrze obozy koncentracyjne. Odnośnie drugiego aspektu - oczywiście pożałowania godne są wszelkie wyczyny chuligańskie, niezależnie od tego czy napastnicy są tego samego koloru skóry, czy odmiennego. Problem w tym, że z wszelkich incydentów o tle różnorasowym, czy różnokulturowym robię się obecnie "incydenty specjalnej troski", co jest zwykłą bzdurą. Chłopaki tłuką się na wiejskich dyskotekach z tysiąc razy częściej, ale że wszystko zostaje pomiędzy podobnymi sobie, to psa z kulawą nogą to nie obchodzi.
PG
Pawel G
11 listopada 2015, 13:13
Artykuł na 11.11 ze zdjęciem pobitego Syryjczyka to po prostu odrażająca manipulacja. Co ma jakieś pobicie do Święta Niepodległości? Naprawdę taka manipulacja jest gorsza niż te w GW, choć trudno ich przebić. Na świecie nawet skrajnie lewackie gazety są rzetelne. Na Demonie to już kolejny taki atak po artykule o. Żmudzińskiego SJ. Jak parę dni temu demonstrowały lewackie zbiry z czarno-czerwonym flagami niczym ukraińscy i niemieccy neonaziści, to nie było komentarza. Ile było artykułów o pobiciach przez lewackie bojówki? Ile o ich nawoływaniu do przemocy? Żadnego! Trudno mi sobie inaczej tego rodzaju ataki wytłumaczyć niż skrajnym szowinizmem i wrogością w stosunku do Polski i Polaków - obym się mylił.  Czy Wy nie potraficie zapanować nad uczuciami wrogości i nienawiści do nas?  A jeśli nie, to jest zadanie zrobienia z tym porządku dla przełożonych zakonnych.  Miejmy nadzieję, że ordynariusz Krakowa jak najszybciej postara się o odpowiedniego duszpasterza dla ZHRu.
jazmig jazmig
11 listopada 2015, 10:28
Jeżeli mamy zaczynać od prawdy, to proszę nie cytować papieża wygadującego głupstwa. Chińczycy nie zginęli dlatego, że byli nielegalnymi, ale dlatego, że tam wybuchł pożar. Nikt ich nie podpalał za nielegalność. Wracając do polskiego podwórka, to kolejnym łgarzem jest autor tego artykułu, który z talentem GW, z pojedynczego incydentu tworzy ogólnonarodowy problem rzekomych prześladowań cudzoziemców w Polsce. Do tego biednego Syryjczyka pielgrzymowało już chyba z pół KEP, czekam na przybycie Franciszka. Pieczecie panowie swoją pieczeń na nieszczęściu tego człowieka, powinniście się tego wstydzić. Jak zatem świętować odzyskanie niepodległości przez nasz kraj? Skoro autor proponuje, żeby szukać pozytywów, zamiast negatywów, to niech zacznie od siebie. Proszę odprawić mszę św. w inentcji naszej ojczyzny i dać ludziom świętować tak, jak lubią.
KJ
k jar
11 listopada 2015, 10:20
Paradoksalnie tekst ten oponując przeciw frustracjom i lękom, jakie stoją za atakami na uchodźców, a bardziej precyzyjnie cudzoziemców, sam emanuje ogromnym lękiem. Jest to lęk kaznodziei, osoby, że tak powiem zawodowo powołanej do głoszenia Ewangelii, która jest załamana faktem, iż słowa Kościoła mają tak nikłe przełożenie nad Wisłą na praktykę życia społecznego. O. Jacek lęka się, że młode pokolenie, które 11 listopada uczestniczy w tzw. Marszu Niepodległości, jest dalekie od jego wyobrażenia uczniów Chrystusa. Chciałby, żeby byli inni niż są. Chciałby na ulicach widzieć innych Polaków niż frustratów, zapatrzonych w przeszłość i w niej szukających odpowiedzi na współczesne problemy. Uważam, za dużą nieuczciwość wyrywać słowa Chrystusa z kontekstu i odrywać je od całości przekazu Ewangelii. Czy Chrystus czyniąc cuda przekonał praktykujących Żydów do siebie? Przecież okazało się to zupełnie niewystarczające - wiemy, że dopiero śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, jego całkowita ofiara stała się asumptem moralnym do rewizji życia wielu Żydów. Czy Polacy po 1050 latach od chrztu Polski są chrześcijanami - stają się nimi każdego dnia, jedni z większą świadomością, inni z mniejszą. A od czasu ruchu "Solidarności" wciąż aktualne pozostaje wezwanie: "jedni drugim brzemiona noście". Dobry kaznodzieja nie frustruje się z powodu nikłego odzewu swoich słów nawet z moca Bożą głoszonych, ale ustawicznie zachęca do nawrócenia, rewizji życia sam będąc "żertwą ofiarną" dla zbawienia wielu.