Kair został uciszony

Tomasz Matyka SJ

W centrum Kairu zrobiło się cicho. Jak w polskich miastach po zmroku. Tylko że tutaj powodem jest godzina policyjna, bo w krajach arabskich cisza wieczorem jest czymś nienormalnym.

Tymczasowy prezydent Egiptu ogłosił dziś stan wyjątkowy właściwie już po rozpędzeniu przez policję dwóch wielkich demonstracji na obrzeżach stolicy. Dzień obfitował w wydarzenia w całym kraju - wśród nich także ataki zwolenników obalonego 3 lipca byłego prezydenta Mohammada Mursiego na kościoły i budynki publiczne w ramach odwetu za akcję policji. Niedawno Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że zginęło co najmniej 235 ludzi, a 2001 zostało rannych. Wśród zabitych ma być 43 policjantów - reszta to cywile, choć niektórzy faktycznie byli uzbrojeni, skoro mieli czym strzelać (świadkowie mówią, że strzały podczas rozpędzania demonstracji dochodziły z obu stron).

W odpowiedzi na de facto siłowe rozwiązanie konfliktu między protestującymi, a państwem i większością społeczeństwa (taka jest bowiem prawda, że większość społeczeństwa cały czas popiera rząd tymczasowy), Mohammed ElBaradei, laureat pokojowej Nagrody Nobla, zrezygnował ze stanowiska wiceprezydenta, jakie otrzymał po obaleniu Mursiego przez wojsko. Również kairski Uniwersytet Al-Azhar, jedna z najważniejszych instytucji muzułmańskich na świecie, cały czas nawołujący do rozmów i pokojowego zakończenia kryzysu, odciął się od działań władz. Ale te oświadczenia nijak nie stają po stronie Bractwa Muzułmańskiego (z którego wywodzi się Mohammad Mursi). Działania Braci według wielu, w tym Mohammada ElBaradeia, prowadziły do obecnej sytuacji.

Najpierw była sprawa rządów Mursiego, jego kontrowersyjnych decyzji, starania o zdobycie monopolu na władzę oraz niedotrzymywanie obietnice (zaskakujące, w Polsce nikt by nie pomyślał, że niedotrzymane obietnice mogą coś znaczyć!). Jak to opisał mi pewien Egipcjanin: "wyobraź sobie, że umówiłeś się z kimś, że on cię zawiezie do Aleksandrii. I on powiedział, że ok, że cię zawiezie. Ale w połowie drogi zauważasz, że on wcale nie jedzie do Aleksandrii tylko do Asuanu (jest to całkiem przeciwny kierunek, i jakieś 1000 km odległości między jednym miastem a drugim). I co zrobisz? Poczekasz grzecznie, ufając, że w końcu dostaniesz się tam, gdzie chcesz? Czy raczej mu coś powiesz, zareagujesz?".

Mieszkańcy Egiptu zareagowali ostro. Oskarżyli Mursiego o dbanie tylko o interesy Bractwa, a nie państwa. Pochodzili z różnych grup społecznych i nie brakło wśród nich nawet innych islamistów. Lud pokazał rządzącym czerwoną kartkę, co podchwyciło następnie wojsko i prezydent został obalony 3 lipca. I niemożliwe jest teraz, żeby wrócił, ponieważ zdecydowana większość obywateli tego nie chce. "Jak piękne jest życie po Mursim!" - jak to powiedział mi wczoraj nauczyciel arabskiego (muzułmanin, żeby nie było).

Po tych wydarzeniach Bractwo postanowiło twardo postawić na swoim i zorganizowało protesty, które trwały ponad miesiąc i wysuwały żądania natychmiastowego przywrócenia status quo sprzed 3 lipca. I z góry twardo odrzucało wszelkie propozycje - czy to stanowisk ministerialnych w rządzie tymczasowym, czy to rozmów mediacyjnych (ostatnio takie rozmowy próbuje zorganizować Al-Azhar). Bracia żądają jako warunku wstępnego rzeczy niemożliwej - przywrócenia ich człowieka na stanowisko prezydenta. Tym samym stawiają wojsko, policję i rząd tymczasowy pod ścianą: państwo nie może bowiem być niepokojone wiecznymi protestami zwolenników Mursiego, ale z drugiej strony nie może też sobie pozwolić na tak duże ustępstwa względem nich. I to spowodowało, że policja rozpędziła dziś demonstracje siłą...

Stan wyjątkowy nie jest niczym przyjemnym. Ma potrwać miesiąc. Niektórzy Egipcjanie już się burzą przeciw niemu i przeciw godzinie policyjnej. Brak możliwości ustępstw z jednej strony (wojska i rządu) i brak gotowości do nich z drugiej (Bractwa i zwolenników Mursiego) wpędza Egipt w coraz większy kryzys.

Oby dobry Bóg zmiłował się nad tym krajem, nad chrześcijanami i muzułmanami, dał im pokój i opamiętanie tym, którzy są winni rozlewu krwi oraz ukazał wszystkim ludziom dobrej woli drogę wyjścia z tej sytuacji. Amen.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kair został uciszony
Komentarze (7)
LB
Lucek Bukowski
11 marca 2016, 15:24
Jak widać zdania są podzielone na ten temat jak również o nauczyciel arabskiego praca w Bydgoszczy czy arabski aż tak jest potrzebny platforma Preply [url]http://preply.com/pl/bydgoszcz/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-angielskiego[/url]
M
misio
19 sierpnia 2013, 02:50
zdaje się, że pogromy chrześcijan, a co najmniej znaczne pogorszenie ich sytuacji, to jakby wspólny mianownik tych wszystkich arabskich "wiosen", którym się w zachodnich mediach kibicuje albo wręcz czynnie popiera (Libia/Syria). Niby każdy przypadek jest inny, ale ten akurat punkt wydaje się regularnie powtarzać. Z religijnego punktu widzenia to od dłuższego czasu nurtuje mnie kwestia czy to tylko przypadek i czy przypadkowo w tym samym czasie chrześcijaństwo jest niszczone, tyle że nieco innymi (na razie?) metodamii, również w czerwonej Europie.
E
Ed
16 sierpnia 2013, 21:37
dokad to prowadzi? jakaz to religia miłosci ten islam? Kiedy przestaniemy stac bezczynnie-bronmy chrzescijan!! http://natemat.pl/71667,50-plonacych-kosciolow-w-cieniu-krwawych-zamieszek-w-egipcie-muzulmanie-biora-odwet-na-chrzescijanach
KM
Krzysztof Mądel SJ
16 sierpnia 2013, 11:59
Jezuita powrany w Syrii nie żyje [url]http://huff.to/1eK3FGB[/url]
Grzegorz Kramer SJ
15 sierpnia 2013, 23:10
Tomek, dzięki!
KA
Katolik apolityczny
15 sierpnia 2013, 22:04
Bardzo dobry artykuł. Niech Pan Bóg ma ojca w swej opiece tam +
BS
biała siostra
15 sierpnia 2013, 20:53
Tomek pisz Ty częściej bo przecież nie wiadomo czy żyjesz, czy już Cię ustrzelili, a w Polsce to co mówią o Egipcie nie wróży nic dobrego...