Kanclerz Scholz zabrał ze sobą do Pekinu szefów niemieckich korporacji. Media pytają: dlaczego?
Kanclerz Scholz przyleciał do Pekinu w towarzystwie m.in. szefów najważniejszych firm, takich jak Bayer, BASF, Volkswagen, Siemens, Adidas, BMW, Biontech. Dlaczego jedziemy tam z delegacją gospodarczą - skoro staramy się zmniejszyć zależności gospodarcze? - zwraca uwagę szef monachijskiej konferencji bezpieczeństwa Christoph Heusgen odnosząc się do kontrowersyjnej wizyty kanclerza w Chinach.
Kanclerz Niemiec w Chinach
"Wielu odradzało mu tę podróż, ale kanclerz wylądował na czas: w piątek rano Olaf Scholz dotarł na lotnisko w Pekinie” - pisze portal dziennika "Bild". Na pokładzie rządowego samolotu Scholza znajdowało się prawie 70 osób, wśród nich 11 prezesów najważniejszych niemieckich firm (m.in. Bayer, BASF, Volkswagen, Siemens, Merck, Adidas, BMW, Biontech) oraz Stefan Hipp z giganta kaszek dla dzieci.
12 szefów firm w Pekinie nie spotka "Pana Wszechmogącego, Prezydenta Xi" - pisze "Bild". Zamiast tego odbędą spotkania z chińskimi przedsiębiorcami w pensjonacie "Diaoyutai". Szefowie firm spotkają się także z premierem Li Keqiangiem.
Jako były ambasador Niemiec przy ONZ szef monachijskiej konferencji bezpieczeństwa Christoph Heusgen często potępiał w Radzie Bezpieczeństwa ONZ łamanie praw człowieka przez Chiny. Heusgen, który przebywa obecnie w Nowym Jorku, w rozmowie z reporterką telewizji ARD mówi, że rozmowy z Chinami są ważne. Pytanie jednak, czy podróż kanclerza Scholza tam ma teraz sens.
- Kiedy rozmawiamy z wieloma kolegami tu w Nowym Jorku, jesteśmy pytani, dlaczego teraz", dlaczego w czasie, kiedy jest już całkiem jasne, że w Chinach "panuje reżim totalitarny, wracamy do czasów Mao Zedonga. Po co tam teraz jechać? Dlaczego jedziemy tam z delegacją gospodarczą - skoro staramy się zmniejszyć zależności gospodarcze? - mówi Heusgen.
Rozmowy z Chinami mają sens - na przykład w kontekście walki ze zmianami klimatycznymi, a także w kontekście stosunków gospodarczych. Ale w tym momencie lepiej byłoby, gdyby kanclerz zabrał delegację biznesową do Afryki lub Ameryki Łacińskiej, zamiast jechać do Pekinu.
"Musimy poświęcić o wiele więcej uwagi krajom globalnego Południa. Nie tylko wtedy, gdy jest to dla nas ważne w pewnych okresach, ale musimy stale i intensywnie dbać o kraje globalnego Południa. To, co zrobiliśmy do tej pory, to zbyt mało". Zwłaszcza, że Rosja swoimi ciągłymi prowokacjami działa na rzecz pęknięć w antywojennym sojuszu państw zachodnich, afrykańskich, azjatyckich i latynoamerykańskich.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł