Katarzyna Nosowska zaplanowała własny „pożegnalny scenariusz”. Różni się od polskich tradycji
Katarzyna Nosowska, znana z bezkompromisowego podejścia do trudnych tematów, znów zaskoczyła swoją otwartością. W najnowszym odcinku podcastu „Bliskoznaczni”, który współprowadzi ze swoim synem Mikołajem, piosenkarka podzieliła się niezwykle osobistymi przemyśleniami na temat tego, co stanie się po jej śmierci. Okazuje się, że jej podejście do własnego odejścia i spraw związanych z pochówkiem jest dalekie od polskich tradycji, w których dużą wagę przywiązuje się do opieki nad grobami bliskich.
Rozmowa bez tabu
Katarzyna Nosowska od dawna znana jest ze szczerości i odwagi w wyrażaniu kontrowersyjnych poglądów, zarówno w swoich książkach, jak i podczas występów publicznych. Jednak otwarta rozmowa o śmierci między rodzicami a dziećmi pozostaje rzadkością, zwłaszcza gdy rozmowa ta jest rejestrowana i publikowana. Nosowska i jej syn w najnowszym podcaście podjęli temat, który dla wielu pozostaje niewygodny - planowanie tego, co stanie się po odejściu bliskiej osoby.
Już na początku rozmowy Nosowska zaczęła lekko, z humorem, rzucając uwagę, że jej syn będzie musiał „zmierzyć się z szmatami i mnóstwem przedmiotów” zgromadzonych przez lata. „To będzie wasza rozterka,” żartowała, podkreślając, że ona sama pozostawia ten problem swoim bliskim.
Śmierć po swojemu, nie po polsku
Kiedy temat zszedł na tradycyjne podejście do pochówku, Nosowska wyznała, że nie chciałaby, aby jej bliscy musieli odwiedzać jej grób. „Ja tak nie chcę,” mówiła stanowczo, wyrażając sprzeciw wobec polskich norm związanych z obowiązkiem chowania ciała na cmentarzu. Artystka wyznała, że wybiera spopielenie swoich szczątków, jednak nie chciałaby, by jej prochy znajdowały się w jednym, konkretnym miejscu, gdzie musiałaby spoczywać jej rodzina.
„Naprawdę nie chciałabym mieć miejsca, gdzie leżą moje szczątki,” przyznała bez ogródek, dodając, że chciałaby w ten sposób oszczędzić synowi obowiązku dbania o grób. „Ja bym nie chciała, żebyś ty musiał łazić na mój grób i żeby ludzie chodzili.”
„Byłam, ale się zmyłam”
Podczas podcastu Nosowska podkreśliła, że jej wizja życia i śmierci znacznie odbiega od przyjętych norm. Pragnienie, by po jej odejściu rodzina „nie rozdzierała szat” i „nie robiła afery” wokół jej grobu, pokazuje, jak nietypowe podejście do spraw ostatecznych ma Nosowska. Dla niej najważniejsze jest, aby bliscy mogli żyć swoim życiem, bez konieczności troszczenia się o symboliczne „kamienne płyty”.
- W idealnym moim świecie wyobrażam sobie, że: "Byłam, ale się zmyłam" - mówiła piosenkarka, dodając, że po jej odejściu bliscy powinni żyć dobrze, bez ciężaru tradycji, które dla niej samej są zbędne.
Źródło: dziendobry.tvn
Skomentuj artykuł