Kiedy Żydowi nie wolno było żyć
Zastanawiam się, czy dyskusja wokół opublikowanych ostatnio książek2 o postawie Polaków wobec Żydów w czasie i krótko po wojnie, doprowadzi do wywołania z przestrzeni zapomnienia imion, twarzy i głosów polskich Żydów, czy też pozostanie na poziomie kłótni o tematy zastępcze.
Takimi tematami zastępczymi są np. spory o to czy słynne zdjęcie rzeczywiście przedstawia kopaczy z Treblinki, albo czy książki w wystarczający sposób ukazują odpowiedzialność Niemców i bohaterstwo niektórych Polaków. Wiele podobnych, nieistotnych z punktu widzenia sedna sprawy zarzutów usłyszeli już Grossowie i Jan Grabowski. Choć warto zaznaczyć, że istoty sprawy, czyli mordowania i wydawania Niemcom Żydów na polskiej wsi w ostatnich trzech latach wojny, nikt chyba nie kwestionuje.
Jeśli debata nie skupi się wyłącznie na pobocznych sprawach, to jest szansa, że przyczyni się do przypomnienia nam konkretnych ludzi, którzy żyli wśród nas. Bo właśnie wydobycie ich z zapomnienia i obojętności jest najistotniejsze z ludzkiego i moralnego punktu widzenia. Jesteśmy to winni tym, którzy umierali obok nas w całkowitym opuszczeniu i zapomnieniu, często w wyniku zdrady, czy chęci zysku.
- Tytuł tekstu nawiązuje do świadectwa Szmula Ismacha: "Cała wioska wiedziała o mnie, ale to nie szkodziło, bo jeszcze wtedy wolno było Żydom żyć”. Barbara Engelking Jest taki piękny słoneczny dzień..., Warszawa 2011, s. 51. Wszystkie cytaty pochodzą z książki Engelking.
- Jan Grabowki Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium Dziejów Pewnego Powiatu”, Warszawa 2011; Jan Gross, Irena Grudzińska-Gross Złote żniwa, Kraków 2011.
Skomentuj artykuł