Kiepska Orkiestra Różowych Baloników!
Zamiast budowania szacunku dla symboli i tożsamości narodowej władze państwa przy wsparciu mediów fundują nam byle jakie święto byle czego. Do tego ma się sprowadzać nowoczesna polskość? Do Kiepskiej Orkiestry Różowych Baloników? Tak zdziecinniałe mają być jej symbole i przejawy?
Nie milkną dyskusje po obchodach Dnia Flagi (2 maja) w wersji z czekoladowym orłem, różowymi balonikami i prof. Nałęczem w przeciwsłonecznych okularkach z różowymi oprawkami. Jeśli o mnie chodzi, kompletnie nie czuję się "fajnym Polakiem".
Przede wszystkim nie czuję się "fajnym Polakiem", dlatego że to jest marne słówko, którym oznacza się niemal wszystko: "fajna muzyka", "fajne auto", "fajny film", "fajna dziewczyna/chłopak", "fajne pakiety". I jeszcze "fajna Polska". Taka różowa, w polewie czekoladowej. Polska nie dla ponuraków. A kto to ponurak? Tego w ramach akcji nie sprecyzowano. Rozumiem jednak, że nie-fajny jest każdy, kto nie uśmiecha się na myśl, iż na taką "fajną" imprezę wydano z pieniędzy publicznych 100 tys. złotych (via Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego).
Warto przy okazji zauważyć, że cała ta akcja "radosnego świętowania nie-ponurej polskości" była podszyta niemal histeryczną pretensją. Wykonywana na jej okoliczność piosneczka, wyśpiewana m.in. przez Stanisława Sojkę wybrzmiewa frazami: "Człowieku! No przecież, / Jak sam nie chcesz, to się nie ciesz" / Ale niech cię tak nie peszą/ ci co się do ciebie cieszą/ No daj się lubić, co ci szkodzi"... Bazuje ona wręcz na stereotypie smutnych i zgorzkniałych Polaków, którym dopiero trzeba umilić życie… różowymi balonikami, czekoladą i banerem na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, powieszonym tam za 50 tys. złotych. A jeśli nadal, rodaku, cieszyć się nie chcesz, że sam Prezydent i media do ciebie z taką empatią i pozytywną wibracją, toś element aspołeczny, a może i antypaństwowy.
Swoją drogą, czy nie macie Państwo wrażenia, że cała ta drugomajowa akcja z różowym balonikiem to przeniesienie na sferę państwową estetyki i form znanych już w Polsce... z działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Tyle że Jerzy Owsiak ma jednak większy talent i know-how w materii robienia show, a także o wiele szerszą publikę. W przypadku WOŚP showbiznesowy charakter przedsięwzięcia wiąże się z ideą i akcją charytatywną. Z kolei pomysłodawcy "Orzeł może" postanowili popkulturowy spektakl dość nieudolnie połączyć z treściami patriotycznymi. Wyszła z tego Kiepska Orkiestra Różowych Baloników, zinfantylizowane święto ni to dla dzieci, ni to dla dorosłych, z przekazem tak banalnym, że nie budzącym żadnej głębszej refleksji.
Proponuje się nam zatem kolejne show, pozbawione już właściwie jakiejkolwiek głębszej treści, poza ogólnikową poradą dobrą na popołudniową herbatkę u cioci: "bądź miłym chłopcem/grzeczną dziewczynką". Z dnia Flagi Narodowej zrobiono - za aprobatą najwyższych władz państwa - taki sobie festyn, tym gorszy od prawdziwych festynów czy jarmarków, że pozbawiony własnej, rzeczywistej symboliki, żywej treści i autentycznie tożsamościowego przekazu.
A najbardziej groteskowe jest to, że gdy dopada Polskę kolejna fala kryzysu i wielu ludzi odczuwa na własnej skórze, dostajemy pseudokarnawałowy spektakl z elementami szantażu: "ciesz się, do jasnej cholery!". Groteskowe i niebezpieczne jest także to, że zamiast budowania szacunku dla symboli i tożsamości narodowej władze państwa przy wsparciu mediów fundują nam byle jakie święto byle czego. I do tego ma się sprowadzać nowoczesna polskość? Do Kiepskiej Orkiestry Różowych Baloników? I tak zdziecinniałe mają być jej symbole i przejawy? Dziękuję, nie skorzystam. Mdli mnie od nadmiaru słodkości, podawanych do tego w niewłaściwej porze...
Skomentuj artykuł