Komisje sejmowe za ratyfikacją paktu fiskalnego
Trzy sejmowe komisje: spraw zagranicznych, ds. UE oraz finansów publicznych opowiedziały się w środę za ratyfikacją paktu fiskalnego. Najwięcej wątpliwości w tej sprawie zgłaszali posłowie PiS i Solidarnej Polski. Za były PO i PSL oraz Ruch Palikota i SLD.
Sejmowe komisje na wspólnym posiedzeniu przeprowadziły pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej. Opowiedziały się za przyjęciem projektu. Projekt poparło 48 posłów (PO, PSL, RP i SLD); 27 było przeciw (PiS i SP).
Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Wcześniej posłowie trzech połączonych komisji opowiedzieli się przeciwko wnioskom PiS i Solidarnej Polski o odrzucenie w pierwszym czytaniu rządowego projektu dot. ratyfikacji paktu fiskalnego.
Wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar przypomniał na środowym posiedzeniu komisji, że celem paktu fiskalnego jest m.in. wzmocnienie dyscypliny finansowej państw stron paktu, przede wszystkim 17 państw strefy euro, lepsza koordynacja polityk gospodarczych, która ma skłonić państwa-strony do przestrzegania wymagań paktu stabilności i wzrostu, w tym zasady zrównoważonego budżetu, zapewnienie zdrowych i zrównoważonych finansów publicznych w państwach-stronach, a także zwiększenie zaufania rynków finansowych do państw strefy euro i Unii jako całości.
Szpunar zwrócił przy tym uwagę, że kryzys finansów publicznych w strefie euro wykazał, jak niebezpieczne jest nieprzestrzeganie wspólnych reguł. - Źle funkcjonująca strefa euro oddziałuje też na państwa z nią sąsiadujące, powiązane ze strefą euro, takie jak Polska - zaznaczył. Wiceszef MSZ ocenił, że naiwne jest więc twierdzenie, że to, co się dzieje w unii gospodarczej i walutowej nie dotyczy Polski.
Odnosząc się do często podnoszonej w debacie na temat paktu fiskalnego kwestii suwerenności, Szpunar przekonywał, że oznacza ona także korzystanie z pełni praw kształtowania przyszłej architektury instytucjonalnej, społecznej i gospodarczej UE. - Ratyfikacja paktu fiskalnego umocni pozycję Polski jako państwa aktywnie uczestniczącego w najważniejszych procesach politycznych w Europie i dbającego o wspólny interes UE - powiedział.
Drugi z wiceministrów SZ Piotr Serafin podkreślił, że rząd Donalda Tuska zabiega i w dalszym ciągu będzie zabiegał o to, by proces "nieuchronnej zmiany budowy nowej unii gospodarczej i walutowej był w jak największym stopniu otwarty na kraje spoza strefy euro, był w jak największym stopniu oparty o instytucje wspólne takie jak Komisja Europejska, Parlament Europejski".
- Chcemy, żeby w szczytach strefy euro - tych szczytach, które dotyczą najbardziej fundamentalnych decyzji, o kształcie unii gospodarczej i walutowej na najbliższe lata, być może dziesięciolecia, uczestniczył przedstawiciel Polski - mówił wiceminister.
Jak zapewnił, będzie miał on dokładnie takie same prawa, jak inni uczestnicy szczytów decydujących o unii gospodarczej i walutowej. Zdaniem Serafina, w ratyfikacji paktu fiskalnego chodzi więc o to, by Polska mogła uczestniczyć w tych spotkaniach, które - jak zauważył - i tak się będą odbywać bez względu na to, czy z udziałem naszym, czy bez.
Wątpliwości dotyczące umowy - i to zarówno samej jej treści, jak i trybu ratyfikacji - zgłaszali posłowie PiS i Solidarnej Polski. - Pakt fiskalny jest zły i błędny, zarówno z punktu widzenia prawa europejskiego, z punktu widzenia prawa polskiego, jak i z punktu widzenia polskiego interesu w UE - ocenił Krzysztof Szczerski (PiS).
Jego zdaniem, to "pierwszy dokument, który formalnie sankcjonuje rozpad UE, a nie ma temu rozpadowi zapobiec". - To jest pakt, który jest pisany jak akt kapitulacji wobec kryzysu w strefie euro, w którym państwa poddają się wyłącznie obowiązkom, nie zyskując w zamian żadnych praw - mówił.
Krystyna Pawłowicz (PiS) dowodziła z kolei, że "nie ma materialnych podstaw do zawarcia" paktu fiskalnego, ponieważ Polska nie jest członkiem eurolandu. - Nie powinna więc i nie może przyjmować zobowiązań, które dotyczą zupełnie innych sytuacji: po prostu nie ma przedmiotu i nie ma zjawiska, które tym paktem ma być uregulowane" - powiedziała posłanka PiS.
W jej ocenie, traktat narusza ponadto kilka artykułów konstytucji. - Mamy do czynienia w pakcie fiskalnym - jeśli chodzi o treść - z głębokimi ingerencjami, które są wkroczeniem w kompetencje polskich naczelnych organów państwa: Sejmu i Rady Ministrów - stwierdziła Pawłowicz. Według niej, chodzi tu o przepisy, dotyczące finansów publicznych, zwłaszcza prac nad ustawą budżetową.
Przywołała też treść orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2010 r. dotyczącego Traktatu Lizbońskiego. Jak mówiła, TK w uzasadnieniu swej decyzji wyraźnie zaliczył do kompetencji objętych zakazem przekazywania na rzecz organizacji międzynarodowej bez zmiany konstytucji m.in. te, dotyczące sprawy budżetu, podatkowe i fiskalne.
Była szefowa MSZ Anna Fotyga w imieniu klubu PiS złożyła wniosek o odrzucenie rządowego projektu już w pierwszym czytaniu. Podobnie uczyniła posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel. - Uważamy, że pakt fiskalny jest skrajnie niekorzystny dla Polski i uderza w suwerenność państwa polskiego - oceniła posłanka SP.
Dodała, że "nikt rozsądny nie wchodzi do domu, który się wali". - A zdaje się, że Polska przyjmując ten traktat wejdzie - i to ze śpiewem na ustach - ironizowała Wróbel.
Wiceszef komisji spraw zagranicznych Tadeusz Iwiński (SLD), choć nie miał zastrzeżeń do samego paktu, zgłosił postulat, by przeprowadzić dyskusję nad tym, w przypadku jakich umów międzynarodowych można zastosować uproszczony tryb ratyfikacji - według 89 art. konstytucji (chodzi m.in. o głosowanie zwykłą większością głosów), a które z nich powinna objąć ratyfikacja opisana w art. 90 (głosowanie większością 2/3 głosów).
W uzasadnieniu projektu dot. ratyfikacji paktu fiskalnego podkreślono, że wyrażenie zgody na ratyfikację paktu nastąpi zgodnie z art. 89 ust. 1 konstytucji. Zakłada on m.in., że ratyfikacja przez Polskę umowy międzynarodowej i jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy: pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych; wolności, praw lub obowiązków obywatelskich określonych w konstytucji; członkostwa RP w organizacji międzynarodowej; znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym. Posłowie PiS domagają się z kolei zastosowania w tej sprawie art. 90.
Posłowie PSL i Ruchu Palikota nie zabierali głosu. Zarzuty posłów PiS odpierali politycy PO. Szef komisji finansów Dariusz Rosati przekonywał, że pakt jest zgodny z konstytucją.
- Nie ma w pakcie fiskalnym postanowień, które łamią zapisy polskiej konstytucji. Dlaczego nie ma? Większość ograniczeń fiskalnych już istnieje w prawie UE - 1 stycznia tego roku została wprowadzona w tzw. sześciopaku, m.in. ograniczenia na deficyt, obowiązku obniżania długu, procedur naprawczych - zaznaczył Rosati.
Marcin Święcicki (PO) argumenty PiS nazwał "nieporozumieniem". - Nieporozumieniem jest, że ten pakt fiskalny prowadzi do rozpadu Unii - odwrotnie - ma on rozpadowi, szczególnie strefy euro, zapobiec. Jest też odwracaniem kota ogonem, że my sobie odbieramy głos. Ten pociąg już jedzie. Jeśli dwanaście krajów ratyfikuje pakt fiskalny, on wejdzie w życie, będzie obradował nad tym, jak ma wyglądać strefa euro - albo chcemy do tego pociągu wsiąść i być obecni przy negocjacjach i rozmowach, albo nie - mówił poseł Platformy.
Zwrócił ponadto uwagę, że decyzje o przystąpieniu Polski do różnych układów, traktatów zapadały już zwykłą większością głosów i nie wymagało to zmiany konstytucji. - Pakt fiskalny (...) dotyczy tylko zawężania kompetencji, a decyzje dalej zostają w naszych organach - decyzje budżetowe, fiskalne, o deficycie - podkreślił Święcicki.
Mówił też, że Polska nie może sobie pozwolić na flirtowanie z ideą tzw. splendid isolation. - Jesteśmy krajem na dorobku, który korzysta z przepływów finansowych w UE, dla nas większa integracja oznacza więcej solidarności; mniej integracji, bycie poza tym, to jest samoizolacją - ocenił. Zdaniem Święcickiego ratyfikacja paktu jest słuszna i właściwa dla interesów Polski.
Początek środowych obrad zakłócili działacze Ruchu Narodowego, którzy na sali obrad zaprezentowali transparent "pakt fiskalny stop". Rosati kilkakrotnie apelował do aktywistów, by opuścili salę. Gdy ci odmówili, zarządził przerwę. Działacze wyszli dopiero po interwencji Straży Marszałkowskiej. Jak mówili dziennikarzom Łukasz Walczak i Piotr Kierski z RN, happening to protest zarówno przeciwko samemu paktowi fiskalnemu, jak i trybowi jego ratyfikacji. Według nich pakt fiskalny jest "prostą furtką do wprowadzenia euro w Polsce".
Skomentuj artykuł