6 kwietnia Sejm uchwalił ustawę, autorstwa PiS, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Senat ma się nią zająć na posiedzeniu w dniach 5 i 6 maja.
Trzy połączone komisje senackie - ustawodawcza, praw człowieka praworządności i petycji oraz samorządu terytorialnego i administracji państwowej - zajmowały się we wtorek tą ustawą. Komisje nie zajęły stanowiska, zrobią to dopiero na następnym posiedzeniu 4 maja, gdy otrzymają m.in. projekty rozporządzeń wykonawczych do ustawy.
Wniosek o dostarczenie tych projektów złożył wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO). Komisje, na wniosek senatora Bogdana Klicha (KO) zdecydowały też, że zwrócą się do ministerstw cyfryzacji i aktywów państwowych oraz do Poczty Polskiej o pełną dokumentacji czynności podejmowanych w związku z wyborami. Klich wyjaśnił, że chodzi np. o występowanie o spisy wyborców i przygotowywanie kart wyborczych.
We wtorek komisje wysłuchały stanowisk przedstawicieli różnych instytucji i ekspertów. Wypowiadał się m.in. przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Mówił, że komisja otrzymuje setki pytań, czy przygotowywać lokale wyborcze, czy przygotowywać spisy wyborców.
Przyznał, że gdyby wybory miały się odbyć w tradycyjnej formie, zbyt mało osób zgłosiło się do obwodowych komisji wyborczych. W komisjach tych powinno zasiadać około 250 tys. osób, a na razie zgłosiło się 130-140 tysięcy członków. Jak jednak dodał, co tydzień w niedzielę w całym kraju odbywa się w kraju od 5 do 10 różnych głosowań, a np. w niedzielę 26 kwietnia było 26 "przedsięwzięć wyborczych" (wyborów uzupełniających, lokalnych referendów itd.).
Szef PKW przypomniał zarazem orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, według którego głosowanie korespondencyjne zapewnia tajność głosowania. W rozmowie z dziennikarzami po zakończeniu posiedzenia komisji Marciniak doprecyzował swoje stanowisko. "Oczekujemy, żeby wreszcie organy władzy publicznej doszły do porozumienia w zakresie zorganizowania wyborów, takich które będą bezpieczne dla wyborców, a z drugiej strony demokratyczne" - powiedział dziennikarzom.
Dopytywany, czy na podstawie ustawy z 6 kwietnia wybory będą demokratyczne Marciniak przyznał, że podziela krytyczne opinie ekspertów prawnych wobec tej ustawy. "Z mojego punktu widzenia jest tyle zastrzeżeń, że obawiam się, iż w pełnym zakresie nie uda się przeprowadzić wolnych wyborów" - zaznaczył przewodniczący PKW.
Dodał, że jeśli to od niego by zależało, każdy obywatel powinien móc wybrać, czy chce głosować osobiście, czy korespondencyjnie. Ale, jak dodał, wymagałoby to czasu i wielu przygotowań. "Dziś oczekujemy prostych i jednoznacznych przepisów, które umożliwią przeprowadzenie uczciwych, przeźroczystych wyborów" - oświadczył Marciniak.
Podczas obrad połączonych komisji krytyczne opinie wobec ustawy z 6 kwietnia wygłosili Rzecznik Praw Obywatelskich i przedstawiciel Biura Legislacyjnego Senatu. Również bardzo krytycznie wypowiadali się eksperci prawni.
Dr hab. Ryszard Piotrowski ocenił, że ustawa pozbawia obywateli prawa do wyboru prezydenta zgodnie z zasadami zapisanymi w konstytucji. Zaznaczył, że wybory korespondencyjne są co prawda dopuszczalne, ale jako wyjątek. Dodał, że ustawa o wyborach korespondencyjnych pozbawia obywateli do prezydenta legitymowanego. "Ten prezydent będzie prezydentem o wątpliwej legitymacji. Będzie można podważać ustawy, na których złożony będzie jego podpis" - mówił Piotrowski.
Prof. Władysław Czapliński zwracał uwagę, że wybory musza spełniać kryteria wynikające z zobowiązań międzynarodowych. "Nie możemy pozwolić sobie na to, by zlekceważyć zobowiązania międzynarodowe" - powiedział.
Dr hab. Sławomir Patyra podkreślał, że w myśl zapisów ustawy niszczenie pakietu wyborczego będzie karalne - nie wiadomo jednak, co można uznać za niszczenie. Możliwa jest zatem interpretacja, że za niszczenie pakietów zostanie uznane nie wrzucenie ich do skrzynek. "A to oznacza, że mamy do czynienia z wyborami obowiązkowymi" - zauważył. Pytał też, co będzie, gdy komisja wyborcza nie będzie w stanie rozczytać nazwiska wyborcy. Według eksperta ustawa o wyborach korespondencyjnych narusza aż 7 artykułów konstytucji.
Prof. Marcin Matczak podkreślił, że samo przyjęcie tej ustawy dowodzi, że zawiodły normalne środki konstytucyjne, potwierdza więc, że mamy stan nadzwyczajny. "Na Titanicu po zderzeniu z górą lodową nie organizowano wyborów nowego kapitana" - zaznaczył Matczak.
Bardzo krytycznie o ustawie wypowiadali się przedstawiciele Związku Miast Polskich, przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów Iustitia oraz Stowarzyszenia Wolne Sądy. W ocenie Iustiti nie było jeszcze ustawy, która tak drastycznie naruszałaby konstytucję.
RPO Adam Bodnar powiedział dziennikarzom, że ustawa o wyborach korespondencyjnych narusza zasady powszechności, tajności i bezpośredniości wyborów.
Obrady komisji mają być kontynuowane 4 maja - we wtorek brak było przedstawiciela rządu, do którego senatorowie mieli pytania. "To nie ma być odpowiedź dla nas, to odpowiedź dla 30 milionów ludzi, dla których chce się przeprowadzić te skandaliczne wybory" - powiedział senator Adam Szejnfeld (KO).
Ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. przewiduje, że minister aktywów państwowych - m.in. po zasięgnięciu opinii PKW - ma określić wzór karty do głosowania, zlecić sporządzenie pakietów wyborczych, określić szczegółowy tryb ich doręczania przez operatora wyznaczonego (Pocztę Polską) do wyborcy i odbierania kopert zwrotnych, a następnie sposób postępowania z kopertami zwrotnymi dostarczonymi do właściwej gminnej obwodowej komisji wyborczej do zakończenia głosowania.
Według nowych przepisów, w stanie epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa ma wejść w życie następnego dnia po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.
Skomentuj artykuł