Komu wolno być draniem?

Krzysztof Wołodźko

Całe szczęście, wszyscy możemy współdecydować kogo i jak należy pamiętać, traktować i fetować w III RP. I nie musimy się godzić z dyktaturą "jedynie słusznej" pamięci.

Waldemar Kuczyński, w czasach Polski Ludowej opozycjonista, w III RP działacz Unii Wolności (szczęśliwie odesłanej przez wyborców do lamusa), główny doradca ekonomiczny premiera Jerzego Buzka, obecnie publicysta i chyba autorytet dla środowisk brzydzących się polską ksenofobią, zaściankowością, itp. opublikował niedawno na twitterze szeroko komentowany status, który dał mi asumpt do napisania tego felietonu. Nie będzie to jednak felieton "ad personam", bo zjawisko jest szersze.

Twittowe zagajenie "dziadka Waldemara" (to publiczny nick, jakiego używa pan Kuczyński) to "grzeczne" pytanie pod adresem Janusza Walentynowicza: "Panie Walentynowicz kiedy Pan przeprosi państwo polskie za oskarżanie go o zmianę zwłok Pana Mamy"? Status ten zatroskany o nasze państwo publicysta opublikował już po tym, gdy znane były wyniki badań DNA po ekshumacji grobu Matki Solidarności. Spoczywały w nim, jak wiemy, doczesne szczątki innej ofiary tragedii smoleńskiej: Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceprezes fundacji "Golgota Wschodu". Zdumiewa delikatność pana Waldemara, który uznał, że musi dorzucić jeszcze swoje trzy grosze do tragedii rodziny Anny Walentynowicz. Jak wiadomo, rany najlepiej posypywać solą, by lepiej się goiły. Nie ma to jak kopnąć leżących na ziemi "oszołomów" - od razu świat staje się lepszy, bardziej światły i tolerancyjny.

DEON.PL POLECA

W III RP sprawy ułożyły się jakoś tak, że szybko przesądzono, kto jest elitą, a kto motłochem, kto ma świecić na firmamencie jako bohater (na przykład "Solidarności"), a kto ma zostać zapomniany. Szybko zdecydowano, kogo opatrzyć jakimi skojarzeniami: pozytywnymi, pejoratywnymi, jednoznacznie negatywnymi. Anna Walentynowicz dołączyła do grona osób zapomnianych, ewidentnych "oszołomów". Młodsi czytelnicy, szczególnie urodzeni już w III RP, zapewne będą zdziwieni poniższym cytatem. Pochodzi z "Gazety Wyborczej", z roku 1990: "Czy istniała Anna Walentynowicz? W piątkowym koncercie "Solidarności", transmitowanym z Gdańska, Anna Walentynowicz tylko mignęła na ekranie w Operze Leśnej, i to nie przy okazji "stoczniowej", lecz w filmie z Mszy odprawianej przez księdza Popiełuszkę. Andrzej Gwiazda, też z ekranu, zadał pytanie Jagielskiemu. Żadne z tych nazwisk w czasie uroczystości nie padło. »Solidarność« faktycznie tworzy historię. Czy nie nazbyt orwellowską?". Dziwi Państwa, że w roku 1990 "GW" brała w obronę już oficjalnie wykreślonych z panteonu "Solidarności" Walentynowicz i Gwiazdę? Cóż, wtedy akurat to środowisko było mocno skonfliktowane z Lechem Wałęsą...

A skąd Anna Walentynowicz na pokładzie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010? Sławomir Cenckiewicz przypomniał w swojej pracy "Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010)": "odwiedzała Polaków w dalekim Kazachstanie i Uzbekistanie. Angażowała się w remont domu, w którym mieszkała w Wilnie św. Faustyna Kowalska. Inicjowała wystawy i konferencje poświęcone Sybirakom i »dzieciom tułaczom«. (…) Zaangażowanie w sprawy kresowe było zresztą charakterystyczne dla całej drogi życiowej Anny Walentynowicz". Niestety, takie informacje bardzo rzadko przebijały do opinii publicznej. Pamiętam, że gdy jedna z komercyjnych stacji parę lat temu przygotowała materiał o gdańskich, stoczniowych dźwigach, przez kilka sekund pokazano Walentynowicz, ale kompletnie nie było słychać, co mówi - zagadał ją spiker. Młodsi ludzie czasem pytają, dlaczego pokolenie ich rodziców i dziadków miewa alergię na "oficjalne przekazy": bo nieco starsi ludzie lepiej pamiętają, co i kiedy uchodziło za prawdę, a co za kłamstwo, o czym się mówiło, a o czym milczało w mainstreamowych mediach. Nieco starsi ludzie pamiętają, że reklamy książki Stanisława Remuszki, poświęconej początkom "Gazety Wyborczej" odmówiła większość mediów w Polsce, od prawej do lewej. Młodsi ludzie czasem się dziwią: czemu te "mohery" takie zawzięte?... Długo by opowiadać.

Czas odpowiedzieć na tytułowe pytanie. W Polsce wolno dziś być draniem i draństwa publicznie robić i wygłaszać, gdy jest się człowiekiem odpowiednio światłym, tolerancyjnym i pryncypialnie krytycznym wobec wszelkich, urojonych i faktycznych, przejawów "demonów nacjonalizmu". Sikanie na krzyże na Krakowskim Przedmieściu zostało nieledwie uznane za artystyczny performance ludzi walczących z duszną atmosferą nazbyt tradycjonalistycznej polskości. Wypowiedzi Janusza Palikota czy Stefana Niesiołowskiego traktowane są pobłażliwie, a nawet z sympatią przez znaczną część prominentnych publicystów i dziennikarzy. Określenia takie jak "Kościół narodowo-katolicki" czy "populizm" robią furorę: wydaje mi się czasem, że osoby arcytolerancyjne wypowiadają je, zatykając przy tym nos. Wszystko, co nie jest odpowiednio tolerancyjne, otwarte, ukształtowane na modłę mainstreamu, niezgodne z normami politycznego i kulturalnego establishmentu, jego estetycznymi normami brzydko pachnie moherem i naftaliną wciąż nie zwietrzałej "staroświeckiej polskości" i "zaściankowego katolicyzmu". Tylko odpowiednio światłe draństwo, tylko odpowiednio nietolerancyjna "tolerancja" mają rację bytu. Na szczęście, wciąż nie tylko krewni i znajomi "dziadka Waldemara" decydują, kogo i jak należy traktować, pamiętać i fetować w Polsce.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komu wolno być draniem?
Komentarze (18)
MR
Maciej Roszkowski
3 października 2012, 18:56
 "Mnie zostaw pomstę mówi Pan"
O
ozi
3 października 2012, 12:11
@ MR  Istnieją miary obiektywne pisane historią uczynków, słów i myśli - prawdy i kłamstwa, dobra i zła. W przeciwnym razie daremna by była cała zbawcza nauka Chrystusa. Głupota albo zła wola relatywizowania wszystkiego jest równie antychrześcijańska jak otwarta przemoc przeciwników Chrystusa.
MR
Maciej Roszkowski
3 października 2012, 10:49
I tak możemy bez końca. Kto jest głupszy Kaczyński, czy Kutz, kto jest większym chamem Hoffman, czy Niesiołowski, kto jest głupszy Sobecka, czy Środa Tylko po co? Nawet jesli w drodze ogólnonarodowego censesusu ustalimy te rankingi, to ile dobra z tego powstanie. Gdzieś niedawno przeczytałem, że naprawianie świata trzeba zaczynmać od porannej toalety, ogolenia się, i zapięcia wszystkich guzików i wyczyszczenia butów. Zaczęłem golić sie codziennie.
A
a
2 października 2012, 10:04
Jak zwykle krotko i na temat w zgodzie z faktami.
L
leszek
1 października 2012, 16:51
Waldemar Kuczyński to taka osobliwość, przecież cały czas zapewnia, że Jazuzelski to szlachetny człowiek i wielki patriota. Lubi szokowac jak Doda Elektora na scenie, tyle że ta druga z większym wdziękiem i pełną świadomościa co robi. Po 1990 roku wiele się w Polsce zmieniło, dawny czarno- biały świat się rozpadł i niektórzy od tego zupełnie zgłupieli. Na szczęście nie słyszałem, żeby Kuczyński był dla kogoś jakimś autorytetem czy punktem odniesienia.  Co historii po Okrągłym Stole to także nic dziwnego, nie od dzisiaj wiadomo, że historię pisza zwycięzcy. Wtedy wygrała opozycja związane z Wałęsą, więc wszyscy inni wypadli z main-streamu. Jak mawiaja Anglicy "odd man out" - ci co nie pasuję wypadają. Przeszli do kategorii maniaków, oszołomów, fanatyków.   Sam coś o tym wiem, bo mam zebranie dawnej konspiry za kilka dni. Wolna Polska umożliwiła nam dopisanie kilku lat do okresu składkowego, dobre i to. Poza tym, dostałem kiedyś odznakę "Zasłużony dla rozwoju kultury". Z innym benefitów bycia kiedyś konspirą ? Hm.....
G
Galbo
1 października 2012, 15:25
Waldemar Kuczyński - były PZPRowiec, minister rządu Mazowieckiego, doradca premiera Buzka, członek UD, UW i PD, publicysta Gazety Wyborczej a nade wszystko… zwykła świnia. Przypomnę że to jest ten sam Kuczyński, który za rządów PiSu życzył Polsce wszystkiego najgorszego. Łajdak salonowy pisał wtedy: "Życzę porażek na wszystkich frontach, bo każde zwycięstwo tego Układu to porażka Polski i zagrożenie dla wolności. Życzę także porażek gospodarczych, choć za to płacą ludzie. Ale tylko one mogą wstrząsnąć bazą wyborczą tej wstecznej władzy i uniemożliwić dalsze hodowanie chwasta zwanego IV RP." Ten jeden cytat, te słowa, w których prominentny przedstawiciel Salonu zawiera swoją wizję polityki wart jest więcej niż opasłe tomy opracowań mozolnie płodzonych przez politologów. Czy zasługująca na potępienie wypowiedź Kuczyńskiego jest tylko wyrazem jego osobistej podłości? A może raczej to postawa powszechna wśród pookrągłostołowych POlszewików ? Najpierw jestem SLDowcem, POwcem, Judaszowcem z wiadomej gazety a dopiero w dalszej kolejności Polakiem (jeśli w ogóle) – oto credo ich działań. Szkodźmy, niszczmy, kłammy, obrażajmy, poniżajmy, szydźmy, obrzucajmy błotem… Polska musi być nasza. A jeśli nie będzie to ją utopimy w naszej plwocinie…
T
tak
1 października 2012, 14:43
jazg, czy sprawy gospodarcze nie są sprawą ważną? A to przecież PiS zorganizował dyskusje na ten temat. czy zmiana rzadu nie jest ważna?  Nie rozumiem, a przynajmniej z litosci do Ciebie staram się wierzyć, że nie celowo kontynuujesz wizerunek PiS jako partii, która nie zajmuje się rzeczami waznymi i nie ma programu. W tych gazetach, które czytujesz i telewizjach , które ogladasz na ten  temat nic sie nie dowiesz tak jak i i nie znajdziesz wyczerpujacej informacji na temat demonstracji "Obudź się POlsko".Z kolei  te media w których mógłbyś się coś na ten temat  dowiedziec uważasz za niewiarygodne a więc nie czytasz. I koło się zamyka. W ten sposób jesteś całkowicie kształtowany przez rządowa propagandę.A władzy własnie o to chodzi.
P
piotr
1 października 2012, 13:31
brawo Panie Krzysztofie !
1 października 2012, 13:31
@Krzysztof Wołodźko Cóż, życie nie sprowadza się tylko do spraw kieszeni, na tym też polega bycie człowiekiem i obywatelem, że spraw ważnych się nie sprowadza ani do kieszeni, ani żołądka.  Zarówno słoń, jak i kieszenie, to przenośnia.  Jakby tego wszystkiego nie oceniać, to PiS działa na korzyść PO, lansując rzeczy nieistotne, a ignorując sprawy na prawdę ważne - takie są fakty. Nie wiem, czy to są pożyteczni idioci, czy też jest to cicha współpraca Tusk - Kaczyński. W każdym bądź razie, obydwie partie ignorują sprawy na prawdę ważne.
D
DPU5N
1 października 2012, 13:23
Autor z taką dezaprobatą wyraża się o Unii Wolności, a PiS właśnie zaproponował "bezpartyjnego fachowca" na premiera, który w 1997 roku z list tej partii startowal do Sejmu... No i co z tego? Poparcie dla jakiejś partii nie oznacza bezkrytycznego uwielbienia dla wszystkich podejmowanych w jej ramach decyzji. Przynajmniej dla mnie. :-) Poza tym działalność publiczna pana Glińskiego nie składa się jedynie z bycia kandydatem z ramienia nieboszczki Unii Wolności. :-) Zgadzam się z Panem całkowicie. Chciałbym tylko widzieć ten sam tok myślenia ze strony ludzi PiS w stronę np niektórych doradców czy urzędników B. Komorowskiego. A tak nie jest.
Krzysztof Wołodźko
1 października 2012, 13:10
Obudź siie Polsko i nie wpatruj się w słonie na niebie, zawieszane przez PO i PiS. Cóż, życie nie sprowadza się tylko do spraw kieszeni, na tym też polega bycie człowiekiem i obywatelem, że spraw ważnych się nie sprowadza ani do kieszeni, ani żołądka. Polecam poza tym felieton deonowy Matusza Matyszkowicza... :-)
Krzysztof Wołodźko
1 października 2012, 13:08
Autor z taką dezaprobatą wyraża się o Unii Wolności, a PiS właśnie zaproponował "bezpartyjnego fachowca" na premiera, który w 1997 roku z list tej partii startowal do Sejmu... No i co z tego? Poparcie dla jakiejś partii nie oznacza bezkrytycznego uwielbienia dla wszystkich podejmowanych w jej ramach decyzji. Przynajmniej dla mnie. :-) Poza tym działalność publiczna pana Glińskiego nie składa się jedynie z bycia kandydatem z ramienia nieboszczki Unii Wolności. :-)
W
Wiko
1 października 2012, 12:57
Autor z taką dezaprobatą wyraża się o Unii Wolności, a PiS właśnie zaproponował "bezpartyjnego fachowca" na premiera, który w 1997 roku z list tej partii startowal do Sejmu...
1 października 2012, 12:13
@Dariusz Kowalczyk SJ@jazg Rodzina sp. Anny Walentynowicz, ale takze rodzina sp. P. Walewskiej-Przyjalkowskiej zgodnie twierdza, ze z rozpoznaniem ciala p. Anny nie bylo zadnego problemu. Oni rozpoznali swoja mame, ale dano im trumne z inna osoba. W tym kontekscie nie mam watpliwosci, ze hasla "Obudz sie Polsko" oraz "Pilnuj Polski" sa jak najbardziej na czasie. Jak mam być szczery, to hasło Obudź się Polsko jest słuszne, ale nie ma związku z aferą z zamianą zwłok p. Walentynowicz. W Polsce co najmniej kilka razy w roku zdarzają się pomyłki polegające na wydaniu niewłaściwych zwłok rodzinie i nikt jak dotąd z tego powodu nie nawoływał Polski do jej obudzenia. Polska ma naprawdę poważne problemy gospodarcze, polityczne i społeczne, a PiS zamiast skupić się na tym, epatuje ludzi smoleńską katastrofą i zamianą zwłok niektórych ofiar. Przy całym szacunku do bólu rodzin ofiar, zamiana zwłok w skali problemów Polski jest bardzo malo istnotna. My naprawdę mamy dużo poważniejsze problemy, które PiS niepotrzebnie przysłania takimi sprawami jak zamiana zwłok. PiS oddaje w ten sposób przysługę PO i Tuskowi osobiście. Kiedyś interesowałem się teorią propagandy, czytałem na ten temat dość sporo, i to co dzieje się w Polsce, Chomeini nazywał słoniem na niebie. Wiesza się słonia na niebie, wszyscy są w niego wpatrzeni i nie widzą, że ktoś im w tym czasie opróżnia kieszenie.  Zamiana zwłok p. Anny to właśnie słoń na niebie, a nasze kieszenie są w najlepsze opróżniane. Obudź siie Polsko i nie wpatruj się w słonie na niebie, zawieszane przez PO i PiS.
1 października 2012, 12:02
@Wojtek1957,  Dariusz Kowalczyk SJ@jazg To wtedy chyba dwie rodziny musiałyby popełnić błąd. Czyżby kolejny "błąd pilota"? Przecież były wtedy jeszcze jakoby jakieś badania DNA.Podałem, co powiedział Seremet. Z tego co on mówił wynika, że to Rosjanom nie pasowały w niektórych przypadkach badania DNA oraz identyfikacja zwłok przez rodziny, jednym z nich były zwłoki p. Anny Walentynowicz. Protokół z tymi informacjami Polacy otrzymali bodajże w maju 2012, przetłumaczyli i po zapoznaniu się z ich treścią, zaczęli działać. Ja nie wiem, kto nas wprowadza w błąd: Seremet, czy rodzina p. Anny. Po prostu napisałem to, czego brakowało w tym artykule, bo prawdziwa informacja to taka, która podaje wersje obu stron, a nie tylko "swojej" To ostatnie zdanie adresuję szczególnie do o. Kowalczyka i autora artykułu.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
1 października 2012, 11:49
Ostatnie wypowiedzi z obozu pt. "panstwo zdalo egzamin", a "sprawa jest arcybolesnie prosta" oraz "polscy patolodzy ramie w ramie z patologami rosyjskimi..." to himalaje chamstwa i cyznizmu. Atakiem na rodziny ofiar katastrofy popisala sie m.in.  red. Paradowska:  http://wpolityce.pl/wydarzenia/37428-paradowska-nikczemnieje-i-podleje-nam-w-oczach-kim-trzeba-byc-by-pisac-o-dyktacie-i-szantazu-rodzin-smolenskich @jazg Rodzina sp. Anny Walentynowicz, ale takze rodzina sp. P. Walewskiej-Przyjalkowskiej zgodnie twierdza, ze z rozpoznaniem ciala p. Anny nie bylo zadnego problemu. Oni rozpoznali swoja mame, ale dano im trumne z inna osoba.  W tym kontekscie nie mam watpliwosci, ze hasla "Obudz sie Polsko" oraz "Pilnuj Polski" sa jak najbardziej na czasie.  
W
Wojtek1957
1 października 2012, 11:40
@jazg To wtedy chyba dwie rodziny musiałyby popełnić błąd. Czyżby kolejny "błąd pilota"? Przecież były wtedy jeszcze jakoby jakieś badania DNA.
1 października 2012, 11:03
 Z tego co tweirdzi Seremt wynika, że to rodzina popełniła błąd podczas identyfikacji zwłok Anny Walentynowicz. Jeżeli to prawda, to pytanie Kuczyńskiego jest zasadne.