Lekkoatletyczne MŚ - Majewski przebrnął eliminacje
Tomasz Majewski jako jedyny z polskiej ekipy przebrnął w niedzielnej porannej sesji eliminacje i wystąpi w popołudniowym finale pchnięcia kulą. Odpadł po trzech spalonych próbach Konrad Bukowiecki, a do półfinału 400 m przez płotki nie dostała się Joanna Linkiewicz.
Majewski zajął 10. miejsce (20,34). Sam przyznaje, że na medal nie jest. Ma problemy techniczne, nie zdążył ich skorygować po operacji kręgosłupa.
- Przebrnąłem kwalifikacje i to jest najważniejsze. Wielkiej historii nie było. Pchnięcia były słabe technicznie. Wiem, co należy poprawić i nad czym trzeba pracować. Wieczorem na szczęście finał, a tam musi być lepiej - skomentował krótko dwukrotny mistrz olimpijski.
Do samych eliminacji nie przywiązywałby dużego znaczenia. - Widziałem już różne rzeczy. Ludzie, którzy czasami rano wyglądają bardzo dobrze, po południu mają problemy. Odpadają też czasami faworyci. Finał to całkowicie nowy konkurs i tam trzeba pokazać na co kogo stać - zaznaczył Majewski.
Poniżej, zwłaszcza własnych, oczekiwań wystąpił 18-letni Bukowiecki. Był najmłodszym w historii kulomiotem, który wystąpił w mistrzostwach świata. Miał ambicje na finał i nawet trochę więcej. Nie poradził sobie - głównie ze sprzętem.
- Wszystko nie wyszło. Kule wyglądały, jakby były 10 minut temu wyrzucone z kartonu. Dlatego musiałem korzystać z tych o średnicy 120 cm, a nie 125 cm, do których jestem przyzwyczajony. Niestety, w pierwszych dwóch próbach poszła mi po palcach, w trzecim już trafiłem, ale... nie ustałem - tłumaczył debiutant na tak wielkiej imprezie seniorskiej.
Zapewnił jednocześnie, że stresu wielkiego nie czuł. - Jedyne, co siedziało mi w głowie, to brak kuli, jaką na co dzień pcham. Nie tylko mi wypadała z ręki, także znacznie bardziej doświadczonym zawodnikom - podkreślił Bukowiecki.
Zawiedziona z płyty tzw. Ptasiego Gniazda schodziła Linkiewicz. Gdyby kwalifikacje odbywały się wyłącznie na podstawie czasów, to Polka byłaby w półfinale. Tak jednak nie jest. Z pięciu serii awansowały cztery zawodniczki oraz cztery z najlepszymi czasami. Wrocławianka zajęła piąte miejsce w piątej serii czasem 56,51 i generalnie 25.
- Niewiele mi zabrakło, ale warunki były niesprzyjające. Bardzo wiało - pierwsze 200 m z wiatrem, więc wpadałam na płotki. Myślałam, że w końcówce jeszcze dogonię czwartą, ale się nie udało. Jest mi przykro, bo liczyłam na półfinał - przyznała mistrzyni Uniwersjady.
Po sześciu konkurencjach siedmioboju Karolina Tymińska (SKLA Sopot) zajmuje 23. miejsce z dorobkiem 5027 pkt. Prowadzi mistrzyni olimpijska z Londynu, wracająca po macierzyńskiej przerwie Brytyjka Jessica Ennis-Hill - 5706. Przed biegiem na 800 m ma 86 punktów przewagi nad Holenderką Nadine Broersen.
Rozdano też jeden komplet medali. Zgodnie z oczekiwaniami po złoto w chodzie na 20 km sięgnął Hiszpan Miguel Angel Lopez. 27-letni lekkoatleta pokonał ten dystans w 1:19.14 i o 15 sekund wyprzedził Chińczyka Zhen Wanga oraz o 43 s Benjamina Thorne’a. Kanadyjczyk ustanowił rekord kraju. Polacy nie startowali.
Po południu wystąpią m.in. w finale rzutu młotem Paweł Fajdek (Agros Zamość) i Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok), a w półfinałach: 400 m ppł Patryk Dobek (SKLA Sopot), 800 m Adam Kszczot (RKS Łódź) i Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz), na 1500 m Angelika Cichocka (SKLA Sopot), Sofia Ennaoui (LKS Lubusz Słubice) i Renata Pliś (Maraton Świnoujście). Odbędzie się także finał 100 m mężczyzn.
Skomentuj artykuł