Londyn. Wykorzystywane seksualnie w sierocińcach. "Okrucieństwo trudne do pojęcia"
W londyńskich sierocińcach przez dziesięciolecia dochodziło do wykorzystywania seksualnego i pastwienia się na setkami dzieci - ogłoszono w raporcie dotyczącym jednego rejonu stolicy Wielkiej Brytanii.
Ponad 700 podopiecznych w domach dziecka w londyńskiej gminie Lambeth przez lata było obiektem przemocy i wykorzystywania seksualnego przez pracowników i opiekunów zastępczych wskutek panującej tam "kultury tuszowania" - wynika z opublikowanego we wtorek raportu.
W dochodzeniu prowadzonym od czerwca 2020 roku zbadano pięć pochodzących z lat 60. XX wieku domów dziecka nadzorowanych przez władze lokalne Lambeth w południowym Londynie. W raporcie napisano, że dzieci były obiektem "okrucieństwa i wykorzystywania seksualnego, którego poziom trudno pojąć".
Stwierdzono, że rada gminy Lambeth narażała dzieci na sytuacje, w których mogły być one wykorzystywane seksualne i świadomie utrzymywała personel stanowiący zagrożenie dla dzieci. "Z pewnymi wyjątkami (urzędnicy rady Lambeth) traktowali dzieci w placówkach opiekuńczych, jakby były bezwartościowe. W konsekwencji, osoby, które stanowiły zagrożenie dla dzieci, były w stanie przeniknąć do domów dziecka i systemu opieki zastępczej, co miało niszczące, trwające przez całe życie konsekwencje dla ich ofiar" - napisano.
W raporcie wskazano, że do czerwca 2020 roku rada gminy Lambeth otrzymała skargi od 705 byłych mieszkańców trzech z tych domów dziecka, ale w ciągu 40 lat tylko wobec jednego wyższego rangą pracownika wyciągnięto konsekwencje dyscyplinarne. Podkreślono też, że prawdziwa skala nadużyć seksualnych wobec dzieci nigdy nie będzie znana, ale z pewnością jest znacznie wyższa niż ta, która została formalnie zarejestrowana.
Jak wynika z dochodzenia, dzieci były powierzane pod opiekę "społecznych ciotek" lub "społecznych wujków", wolontariuszy, których kwalifikacji i predyspozycji do pracy z dziećmi nie sprawdzano. Np. jeden z takich wolontariuszy, Geoffrey Clarke, miał regularny i nieograniczony dostęp do domu dziecka Shirley Oaks od wczesnych lat 70. W 1998 roku został skazany za molestowanie seksualne trójki dzieci, ale rada Lambeth wie o co najmniej 40 osobach, które wniosły przeciwko niemu oskarżenia.
W raporcie wezwano londyńską policję metropolitalną do rozważenia wszczęcia śledztwa mającego wyjaśnić, dlaczego w dochodzeniu prowadzonym w 1977 roku w sprawie śmierci chłopca w Shirley Oaks, którego zwłoki znaleziono w łazience, koronerowi nie przekazano informacji o oskarżeniach dotyczących wykorzystywania seksualnego.
W 2016 roku rada Lambeth bezwarunkowo przeprosiła ofiary nadużyć i utworzyła program zadośćuczynienia przewidujący wypłatę odszkodowań osobom, które w nadzorowanych przez nią domach znalazły się w "szkodliwej sytuacji". Rada wypłaciła 71,5 mln funtów odszkodowania byłym mieszkańcom domów dziecka, przy czym indywidualne wypłaty sięgają 125 tys. funtów.
Opublikowany we wtorek raport jest kolejną odsłoną prowadzonego od 2015 roku niezależnego dochodzenia w sprawie przemocy seksualnej wobec dzieci (IICSA). Podobne raporty dotyczą nadużyć wobec dzieci w innych domach dziecka, szkołach, placówkach służby zdrowia, w siłach zbrojnych, Kościołach, w instytucjach publicznych i prywatnych, a także dokonywanych przez osoby publiczne. Jest ono pokłosiem sprawy prezentera BBC Jimmy'ego Savile'a. Po jego śmierci w 2011 roku setki osób zgłosiły, że jako dzieci były przez niego wykorzystywane seksualnie.
Skomentuj artykuł