Łukaszenka zamyka granice
Aleksander Łukaszenka, ostentacyjnym gestem wydalenia z Białorusi ambasadorów Polski i UE, próbuje sparaliżować służby dyplomatyczne szczególnie "nieprzyjaznych" dla niego państw, w tym również Litwy i Czech. Prezydent ma świadomość, że właśnie tam powstają struktury opozycyjnej władzy, która coraz bardziej zagraża jego reżimowi. W tych krajach, białoruska opozycja jest mile widziana i systematycznie wspierana.
Natomiast Łukaszence marzy się uszczelniona granica zamknięta na kłódkę. Zupełnie jak za czasów Stalina, kiedy obywatelom odbierano paszporty, aby nikogo nie kusiły zagraniczne "wycieczki" polityczne. Kiedy Łukaszenka zamknie swoje granice, będzie mógł wmawiać swoim poddanym jeszcze większe brednie o złym Zachodzie.
Bardzo ryzykownym jest jednak krok szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która poleciła wycofanie wszystkich ambasadorów państw UE z Mińska. Na reakcję Łukaszenki nie trzeba będzie długo czekać. Za chwilę wezwie na Białoruś wszystkich konsulów i ambasadorów z krajów unijnych.Niestety, może się to źle skończyć, bo tego typu posunięcie uderzy nie tyle w reżim, co w jego obywateli, którzy cierpią najbardziej.
Należy wyciągnąć wnioski z tej dyplomatycznej potyczki. Władze polskie i unijne stoją przed zadaniem ponownego zdefiniowania swojego stanowiska względem Białorusi, które uwzględni wytyczenie nowych ścieżek nacisku i walki z reżimem. Białorusini, którzy mieszkają w Polsce i w innych krajach Unii, powinni zdać sobie wreszcie sprawę, że to w ich rękach leży nadzieja i przyszłość wolnej Białorusi. Z większą mocą powinni edukować swoich współobywateli mieszkających w "łukaszenkowskim raju". Nie ma innej drogi jak konsekwentne stawianie oporu Łukaszence przez organizowanie akcji, happeningów, pisanie analitycznych tekstów i zabieranie głosu w ważnych dla ich kraju sprawach.
Niestety, mimo że Białorusini otrzymują wielkie europejskie wsparcie, ciągle milczą. Czekamy więc na ich głos!
Autor jest założycielem krakowskiej organizacji Belarus Kolektiv Project, która wspiera białoruską opozycję.
Skomentuj artykuł