Mam na imię Natalia. Mam 29 lat. Nie piję już 38 miesięcy

(fot. shutterstock.com)

Przyjaciele i rodzina pytają mnie, jak się z tym czuję, czy nie mam ochoty na chociaż jedną lampkę sangrii, jak długo jeszcze wytrzymam. Znajome nie kryją zdziwienia, bo przecież teoretycznie już mogę.

Staram się nie pudrować rzeczywistości i przyznaję, że bywają dni i okazje, kiedy mam wielką ochotę na łyk dobrego wina, kiedy wolałabym wznosić toast szampanem, a nie wodą gazowaną. Ale świadomie i dobrowolnie - za zdrowie moich obecnych i przyszłych dzieci - nie piję.

W szkole rodzenia i w szpitalu usłyszałam od położnych, że pod koniec ciąży "mogę sobie strzelić lampkę wina", że podczas porodu to nawet wskazane (sic!). Przyjaciółka przy pierwszym USG dostała zielone światło na piwo niskoprocentowe od lekarza prowadzącego. Znajoma przez takie rady w ostatnim miesiącu ciąży sięgnęła po kieliszek greckiej wódki, którą tak uwielbia.

DEON.PL POLECA

Niedawno media informowały o noworodkach, które urodziły się pijane.

Kilka lat temu 15% Polek przyznało się, że piło alkohol przez cały okres ciąży. Ile ankietowanych zataiło prawdę, tego się nie dowiemy.

Matki ignorujące zagrożenie albo wprowadzone w błąd. I ich dzieci - całkowicie bezbronne i narażone na utratę zdrowia, a nawet życia.

Alkohol to neurotoksyna, która przenika przez łożysko do rozwijającego się organizmu nowego człowieka. Wystarczy godzina, by stężenie alkoholu we krwi dziecka było takie jak u matki. Nie istnieje bezpieczna dawka tej substancji na żadnym etapie ciąży. Szczególnie na tym początkowym, kiedy z testu ciążowego jeszcze nic nie wynika, miesiączka się opóźnia, a my pijemy, jakbyśmy trzymały w ręku negatywny wynik. To te pierwsze tygodnie podziału komórek i zmian w DNA są newralgiczne dla ludzkiego istnienia. Wówczas alkohol zwiększa ryzyko wystąpienia syndromu FASD (spektrum płodowych zaburzeń alkoholowych), których najcięższą i nieodwracalną postacią jest FAS, czyli zespół wad wrodzonych, somatycznych i neurologicznych.

Tyle teorii na poziomie łopatologicznym. Jeżeli ktoś potrzebuje dodatkowych argumentów, zapraszam do wygooglania zdjęć dzieci z FAS. Jestem pewna, że one przekonają bez słów.

Być może tak jak ja w ciąży wypluwałaś czekoladkę nadziewaną alkoholem. Być może tak jak ja dowiedziałaś się po fakcie, że obiad w restauracji zrobiony był na winie i nerwowo czytałaś na temat redukcji alkoholu podczas gotowania, a i to nie dawało ci spokoju. Być może tak jak ja, zachęcona przez położną, trzymałaś na półce wino do porodu i dzięki Bogu przed czasem trafiłaś na informacje o FAS. A może piłaś drinki, bo o ciąży nie miałaś zielonego pojęcia. Albo właśnie teraz po raz pierwszy czytasz na ten temat i robisz szybki rachunek sumienia.

Bez względu na błędy, które popełniłaś nieświadomie, bez względu na złych doradców, którym zaufałaś - nie pielęgnuj w sobie winy. To nie ma najmniejszego sensu. Oddaj Bogu swój lęk. Przecież już wiesz, że teraz do pewnych sytuacji nie dopuścisz, że zminimalizujesz ryzyko, że wyostrzysz czujność i zrobisz wszystko, by twoje łono było dla twojego nienarodzonego dziecka najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Rozumiem, że niezwykle trudno przychodzi nam pogodzenie się z popełnieniem nawet potencjalnych błędów, których konsekwencje dźwigać będą nasze dzieci. Dać sobie zgodę na bycie omylnym - to chyba jedna z wyżej zawieszonych poprzeczek rodzicielskich. Ale to jedyna droga, by ominąć wizytę w zakładzie psychiatrycznym.

9 września obchodzony był Światowy Dzień FASD. Zachęcam cię, byś podliczyła swoją liczbę dni, miesięcy albo lat abstynencji podjętych z troski o nowe życie. To twój sukces i powód do dumy! Podziel się nim ze znajomymi. Pokaż, że za zdrowie swojego dziecka nie pijesz lub nie piłaś w ciąży i natchnij przyszłe mamy do tego samego.

Mam na imię Natalia. Mam 29 lat. Nie piję już 38 miesięcy. Z miłości.

Natalia Białobrzeska - żona i mama, szczęśliwa kura domowa

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mam na imię Natalia. Mam 29 lat. Nie piję już 38 miesięcy
Komentarze (7)
22 czerwca 2019, 16:38
Bez przesady. Nawet gdyby łyknęła sobie co wieczór lampkę wina przed snem, to nic by się nie stało. A nawet pomogłoby i jej i dziecku. Wpadacie w niepotrzebną panikę.
K
Krzysiek
15 września 2016, 09:15
Taka troska to coś pięknego, ale czy to już nie podpada pod obsesję? Wpływ jednego cukierka z alkoholem albo kawałka wołowiny duszonej w winie ma chyba mniejszy wpływ na malucha niż spanie na brzuchu albo wspołżycie podczas ciąży.
Monika
15 września 2016, 09:05
Oczywiście, wiadomo, że nie chodzi o to, że od cukierka dziecko się "upije", jak sugeruje TomaszL. Chodzi o troskę; chodzi o to, że jeśli coś może zaszkodzić to się z tego rezygnuje, jeśli nie ze względu na siebie i swoje zdrowie, to ze względu na dziecko.  Gratuluję podejścia! Pełne odpowedzialności i miłości! 
15 września 2016, 12:05
Jest troska, chorobliwa troska i obsesja. Dziewczyana odmawiajaca sobie czekoladki z alkoholem w trosce o potencjalne dobro dziecka, czy dziewczyna nie jedząca potraw przygotowanych w oparciu o wino ze wzgledu na śladowe ilości alkoholu w tych potrawach przejawia niestety obsesję. Oczywiscie nikt nei namawia cieżarnych do pijaństwa, ale odmawianei sobie lampki wina, bo kiedyś zajdzie sie w ciąże to też jest obsesja. ps. pączki, faworki i wiele innych ciast ma w przepisie spirytus.
15 września 2016, 08:34
Dziecko urodzi sie pijane, bo mamusia zjadła potrawę smażoną z dodatkiem wina. Większych bzdur nie da się napisać? Ano da - kobieta w ciąży wypluwająca czekoladkę nadziewana alkoholem. I to wszystko w obawie przed FAS. Właściwe można jeszcze dalej dojść - każda kobieta czynna seksualnie w trosce o potencjalnie możliwą ciążę nie powinna jeść tortów, czy części ciast (bo mogą być nasączane), ale też nie wolno jej myć okien i używać niektórych medykamentów - bo może mieć styk z alkoholem. O spotkaniach w gronie znajomych, gdzie ktoś otworzy piwo też musi zapomnieć, bo będzie wdychać opary alkoholu.
WDR .
15 września 2016, 04:04
+
MR
Maciej Roszkowski
14 września 2016, 18:07
Trzymaj się, to się da zrobić, wiem to na przykładzie z najbliższej rodziny.