ME: Szkoda pierwszej połowy, Islandia ma brąz
Polska przegrała z Islandią 26:29 (10:18) w meczu o brązowy medal rozgrywanych w Austrii Mistrzostw Europy w piłce ręcznej.
Żal było patrzeć na poczynania polskich szczypiornistów w pierwszej połowie spotkania. Tym razem Polakom nie "przeszkadzali" już sędziowie, Polacy przeszkadzali sobie sami.
Grupa "dzieci we mgle", które zostały wypuszczone przeciw dobrze zorganizowanym Islandczykom. I słusznie, podczas jednej z przerw, Bogdan Wenta grzmiał: "Przecież oglądaliśmy wideo, a oni wchodzą, jak chcą". Bo rzeczywiście rywale robili z Polakami, co chcieli. A nasi jak ślimaki przemieszczali się ledwo z jednej na drugą połowę. Biało-czerwoni chyba nie cierpią gry z kontry, bo taki sposób rywalizacji stosują tylko w sytuacjach krytycznych.
Szkoda, bo kontra to dobra metoda na zdobywanie bramek. Znacznie lepsza niż ciągnący się w nieskończoność atak pozycyjny. Przekonali się o tym nasi na początku drugiej części gry, kiedy po wspaniałych 12 minutach, właśnie głównie dzięki kontrom, odrobiliśmy 6 bramek (do przerwy przegrywaliśmy 10:18).
W 42 minucie było 18:20. Polacy zaczęli wreszcie grać. Aż wróciła chęć patrzenia na poczynania biało-czerwonych. Nasi zaczęli grać agresywnie, szybko. Dlaczego nie mogli tego robić wcześniej? Na 3,5 min. przed końcem przegrywaliśmy tylko jednym golem 25:26. Ale znowu straciliśmy dwie bramki. I tego już nie odrobiliśmy. Polska przegrała z Islandią 26:29.
- W tym sporcie dwie, trzy bramki to jest nic, dziewięć to już dużo. Pokazaliśmy, że te dziewięć też mogliśmy złamać. W pierwszej połowie na pewno nie byliśmy takim zespołem, jak wynikało z przebiegu całego turnieju. Po wczorajszym spotkaniu (przegranym z Chorwacją w półfinale), po tej frustracji, zabrakło nam tego zacięcia. Islandczycy ukarali nas za łatwo. Dzisiaj w tych ostatnich dziesięciu minutach, gdy już było na dwie bramki straty - znów popełniliśmy takie śmieszne błędy. Szczególnie w wykończeniu akcji. To się mści. Pierwsze minuty bolą. Byliśmy nimi bardzo zdegustowani. - powiedział po meczu trener polskiej reprezentacji Bogdan Wenta.
Bramkarz Sławomir Szmal, wybrany do siódemki najlepszych zawodników turnieju dodał: - Islandczycy grali swoją grę. Weszliśmy w jakiś chaos. My zawodnicy. Bogdan przygotował nas taktycznie, bo wiedzieliśmy co oni grają, ale nie potrafiliśmy tego opanować. Zeszliśmy w dół i nie potrafiliśmy z niego wyjść. Dopiero w drugiej połowie coś się odbudowało. W szatni w przerwie powiedzieliśmy sobie wiele twardych słów. 10 minut drugiej połowy to jest za mało. My musimy grać 60 minut na miarę równym poziomie. Taki dół, jak pierwsze 30 minut, nie może nam się zdarzać.
Mistrzami Europy zostali Francuzi. W finale pokonali oni Chorwację 25:21 (12:12). Francuzi przechodzą do historii tej dyscypliny sportu jako pierwsi, którzy wygrali z rzędu trzy wielkie imprezy: igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata i Europy.
Skomentuj artykuł