MEN nie chce wśród lektur tekstu rtm. Pileckiego

(fot. Maciej Janiec / flickr.com / CC BY-NC-SA 2.0)

Ministerstwo Edukacji Narodowej, kierowane przez Joannę Kluzik-Rostkowską, po raz kolejny odmówiło wpisania na listę lektur szkolnych "Raportu Witolda" czyli raportów z Auschwitz autorstwa rotmistrza Witolda Pileckiego.

Jak przypomina internetowa strona pisma "Nowy Obywatel" "»Raport Witolda« to stustronicowy opis maszyny Holokaustu. Rotmistrz zorganizował w obozie koncentracyjnym komórki oporu, zwane Związkiem Organizacji Wojskowej (ZOW), których zadaniem było przekazywanie więźniom wiadomości spoza obozu, informowanie pozostających na zewnątrz co się dzieje w obozie, zdobywanie i podział pożywienia, oraz przygotowywanie ucieczek i zbieranie sił do ewentualnego opanowania obozu podczas ataku z zewnątrz. Pilecki opracowywał także pierwsze sprawozdania o ludobójstwie w Auschwitz i wysyłał je na zachód. Rotmistrz narrację zbeletryzował, uzupełnił własnymi refleksjami i wprowadził do niej dialogi".

DEON.PL POLECA

Michał Tyrpa, prezes Fundacji Paradis Judaeorum, która od wielu lat podejmuje działania na rzecz przywrócenia nie tylko pamięci Polaków postaci i czynu rotmistrza Pileckiego mówił niedawno "Rzeczpospolitej": "Rotmistrz Pilecki uosabia wszystko, co najszlachetniejsze w naszej tradycji. (…) Upowszechnianie tej lektury to najlepsze antidotum na podłą insynuację »polskich obozów«, która rozpanoszyła się w światowych mediach. Pierwsze relacje Pileckiego trafiły do aliantów na rok przed masowymi transportami do komór gazowych" (podkreślenie - K. W.).

Gdy kilka lat temu przeprowadzałem dla "Obywatela" wywiad z Michałem Tyrpą, sygnalizował, że najbardziej zasmuca go, iż wiele ważnych państwowych instytucji w ogóle nie jest zainteresowanych postacią rotmistrza Pileckiego. Gdy na początku 2008 r. podjęto działania w ramach akcji "Przypomnijmy o Rotmistrzu" odzew ze strony ważnych postaci życia publicznego/politycznego był mizerny: "Największym rozczarowaniem okazała się niechętna naszemu przedsięwzięciu postawa naczelnych władz Rzeczypospolitej oraz ważnych instytucji odpowiedzialnych za dziedzictwo i narodową pamięć. Muszę przyznać, że z tej strony liczyłem na coś więcej, niż całkowity brak zainteresowania wobec oddolnej inicjatywy obywatelskiej. Tym bardziej, że informacje i zaproszenia wielokrotnie kierowałem pod adresem prezydenta, premiera, marszałków parlamentu. Jak się okazało, prędzej można doczekać się odpowiedzi na e-maile wysłane do nie-polskich wysokich urzędników unijnych oraz głów i szefów rządów obcych państw, niż na priorytetowe listy polecone kierowane do naszych oficjeli!".

I przeciwnie - to "zwykli Polacy" najgoręcej i najaktywniej zaczęli włączać się w tę akcję. Wspólnym wysiłkiem wielu osób udało się choćby opublikować w Internecie angielskojęzyczną wersję "Raportu Witolda", która - szczególnie na osobach cudzoziemców, kompletnie nie znających tej historii - robi wielkie wrażenie. Raz jeszcze Tyrpa w wywiadzie dla "Obywatela": "To naprawdę wspaniałe, że bez politycznej »koncesji«, ogromnych środków i medialnego wsparcia, w realizację tego celu włączyło się tak wielu ludzi dobrej woli. Są to osoby o różnych biografiach, z różnych pokoleń, a nawet z różnych kontynentów. Nie zamierzam oczywiście przeceniać skali oddziaływania naszej akcji. Ale kiedy od Amerykanki z Kalifornii, głęboko poruszonej lekturą »Raportu Witolda«, dowiaduję się, że Polska historia jest niezwykle ciekawa; kiedy nieznani mi osobiście ludzie piszą, że nie tylko sami przeczytali ten dokument, ale zachęcili do tego kilku znajomych, a ci kolejne osoby; kiedy listy z poparciem otrzymuję od studentów, licealistów, kombatantów, nauczycieli, kuratorów oświaty, samorządowców, przedstawicieli władz lokalnych - przekonuję się, że zapotrzebowanie na autentyczną kulturę i żywą pamięć narodową wciąż istnieje".

Rotmistrz Pilecki, nie bez ogromnej pracy bardzo wielu ludzi, staje się postacią coraz lepiej przez Polaków rozpoznawalną. Oddolna akcja społeczna zainicjowana w 2008 roku przyniosła wymierny skutek, praktycznie bez większego wsparcia dużych mediów, publicznych instytucji. I najwyraźniej wciąż nie ma co liczyć na to, że państwo polskie na serio zaangażuje się w promocję postaci tak nietuzinkowej. Wielka szkoda, że MEN nie rozumie, jak ważnym dokumentem w najnowszych dziejach Polski jest "Raport Witolda". Kanon lektur szkolnych powinien być oczywiście zmieniany rozsądnie. Ale, jak sądzę, akurat dla tej publikacji, stanowiącej zbeletryzowany dokument odnoszący się do naszej tragicznej historii najnowszej, nie powinno zabraknąć miejsca. Także po to, żeby pokazać, jak aktywnie Polacy w czasie okupacji działali przeciw niemieckiej machinie zagłady.

Tu dochodzi jeszcze jedna istotna sprawa: postać rotmistrza Pileckiego była "na indeksie" przez dekady PRL. On sam został skazany na karę śmierci w 1948 r., wcześniej był straszliwie torturowany (w trakcie ostatniego widzenia z żoną miał stwierdzić: "Oświęcim to była igraszka"). Jego córka wspominała: "Ojciec dał mamie mały metalowy grzebyk i powiedział, żeby koniecznie kupiła książkę Tomasza á Kempis »O naśladowaniu Chrystusa«. Chciał, żeby mama codziennie czytała nam fragmenty tej cudownej książeczki. »To ci da siłę»« - powiedział do niej".

To naprawdę wielki wstyd, że w niepodległej III Rzeczpospolitej nie można się doprosić u jej oficjeli odpowiednich form propagowania dziedzictwa rotmistrza Pileckiego. Rzeczywiście, jak w tej sytuacji dziwić się, że tak łatwo innym przychodzi mówienie o "polskich obozach śmierci": nie szanuje się tych, którzy siebie samych nie szanują. Nie dba się o tych, którzy nie dbają o własną pamięć i dziedzictwo. Na marginesie: jako zupełnie fantastyczna przedstawia mi się sytuacja, w której niemieccy telewidzowie oglądają polski serial o rotmistrzu Pileckim... Tak jak nasi masowo oglądali serial "Nasze matki, nasi ojcowie".

PS Fundacja Paradis Judaeorum apeluje też o podpisywanie internetowej petycji w sprawie umieszczenia "Raportu Witolda" na liście lektur. Oto link do petycji

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

MEN nie chce wśród lektur tekstu rtm. Pileckiego
Komentarze (49)
T
tim
24 kwietnia 2015, 22:17
Proponuje przedsmiertny (ostatni)  wywiad Marka Edelmana dla pisma "Fakty i Mity". Powinien znależdz sie w każdym szkolnym podreczniku, wszyscy bylibysmy madrzejsi.
A
Anonimowy
23 kwietnia 2015, 10:59
Ciekawe, w jaki sposób MEN uzasadnia tę decyzję? Historia relacjonowana przez świadka zawsze ma duży walor poznawczy. Poza tym Raport Witolda Pileckiego czyta się, jak dobry reportaż, co świadczy o tym, że jego autor miał nie tylko talent wojskowy. I przede wszystkim, dobry, szlachetny, uczciwy, odważny, Żywej Wiary Człowiek, Kochający Mąż i Ojcieć. Jego postać pomieszcza w sobie, wszystkie najlepsze cechy Polaka - Katolika.
W
WDR
27 kwietnia 2015, 01:27
"Jego postać pomieszcza w sobie, wszystkie najlepsze cechy Polaka - Katolika." Chyba sam sobie odpowiedziałeś dlaczego.
W
wanda
21 kwietnia 2015, 22:03
Jest książka  prof Ludwika Hirszfelda.On odkrył grupy krwi.......Ukrywany przez Polaków z córką i żoną.Wydał po wojnie ksiązkę -" Historia jednego życia".Pisze tam ,w czasie kiedy ukrywał się z rodziną,że ma taką przeczucie,że nadejdzie czas,kiedy za cierpinia żydów zostaną oskarżeni Polacy.Konieczna lektura.
W
WDR
27 kwietnia 2015, 01:27
Nie przypominam sobie, żebym czytał. Dzięki za podpowiedź. Na pewno sięgnę.
W
wanda
21 kwietnia 2015, 15:46
Należy sie pamięć żolnierzom  wyklętym w szkole.Tak jak żołnierzom spod Monte Casino ,opisanych  przez Wańkowicza.
L
leszek
21 kwietnia 2015, 11:25
Poza tym, to trudno zrozumieć dlaczego wpisanie "Raportu Witolda" na listę lektur ma mieć takie przełomowe znaczenie. Wykaz lektur to bardzo luźna konstrukcja. Jest kilka tytułów obowiązkowych, lektury przykładowe, nauczyciel może także według własnego uznania czy na wniosek uczniów wprowadzać inne tytuły. Dodanie kolejnego tytułu wymienionego z nazwy nic więc nie oznacza. Tym bardziej, że sam Raport w sensie ściśle literackim czy narracyjnym niewiele oznacza, tekst czy relacja jak wiele innych. To musi być umieszczone w jakimś konktekście, mieć siłę sprawczą czy inspirującą,  wywoływać echo. Samo podejście hagiograficze "Rotmistrz Pilecki jest wielkim Polakiem,  więc Raport powinien się niejako z urzędu znależć w spisie lektur" czy polemicznym "umieszczenie Raportu zada kłam podłym insynuacjom"  to - jak dla mnie - trochę mało pociągające. To można umieścić w kontekście II Wojny Światowej czy Holocaustu - ale przeciez jest (i być musi) i Borowski czy "Kamienie na szaniec", o ile wiem, to w wykazie jest Ida Fink. "Raport Witolda" to przecież nie literatura, a dokument, relacja naocznego świadka. Jeśli ma być dodana relacja, to jednak trzeba wiedzieć, dlaczego ta, a nie inna.
J
j
22 kwietnia 2015, 22:48
Swego czasu były "Rozmowy z katem". Też dokument. Zatem argument, że tekst Pileckiego sie nie nadaje, bo to nie beletrystyka - odpada. Zresztą czytane dzisiaj ( jeszcze w niektórych szkołach) "Medaliony" czy "Zdążyć przed Panem Bogiem" to też teksty na kanwie relacji świadków. Bo jeśli o II wojnie światowej - to inaczej się nie da.
E
E.
25 kwietnia 2015, 21:50
To prawda - kiedyś (w latach 90.) czytaliśmy z literatury II wojny: opowiadania Borowskiego, Inny świat, Medaliony, Rozmowy z katem, Zdążyć przed Panem Bogiem - tylko że te właśnie teksty są silnie beletryzowane. Nie wiem, jak jest z książką rtm. Pileckiego. Problem obecnego liceum polega także na tym, że trwa 2 lata i 8 miesięcy. Czasu wystarcza na maksimum 3 pozycje z literatury dotyczącej II wojny, jeśli chce się uczniom opowiedzieć coś o latach 1945-2000 w literaturze.
26 kwietnia 2015, 00:30
Na jakim świecie ja żyję? Wypowiedzi Marka Edelmana są ok, a świadectwo życia Rotmistrza już nie? Jakiej historii chcecie uczyć młodzież ? Takiej, gdzie do do Getta wpada i ucieka Karski tak, a takiej, gdzie do Auschwitz wpada i ucieka Pilecki już nie? BO NIE BYŁ ŻYDEM? Takiej historii uczycie łgarze i kłamcy?
26 kwietnia 2015, 00:35
Rotmistrz Witold Pilecki (obecnie PUŁKOWNIK Pilecki) zmienił nazwisko w czasie wojny i dał się złapać do Auchwitz. Był tam, uciekł i sporządził raport który również został dostarczony na Zachód. I również raport Pileckiego olano. Jeszcze raz usłyszę o tym, że tępa kretyńska młodzież Kanady lub USA myśli, że Polska była krajem nazistowskim z całą swoją żenującą głupotą, która nie zna granic, wówczas stwierdzę, że jest to młodzież nieuleczalnie głupia i tępa. Amen.
NM
nauczycielka matka Polka
26 kwietnia 2015, 09:25
 oj, to nie tak! sama jestem nauczycielką języka polskiego w liceum - "moi" muszą czytać, podkreślam muszą, i Borowskiego, i Moczarskiego, i Krall, i Herlinga-Grudzińskiego, i Nałkowską; kanon literatury polskiej okresu wojny i okupacji; to przecież nasza historia najnowsza - tak, najnowsza, a nie mam stu lat; jeśli nie sięgną do tej literatury w klasie maturalnej, nie sięgną już nigdy; smutna prawda; rola wychowania w domu podupada, patriotycznie wychowuje już tylko garstka "obłąkanych" nauczycieli, bo po co? nie jest to pożądane, a nawet niewygodne; jednak "póki my żyjemy", trzeba trwać w całym anachronizmie swych przekonań; 
E
E.
26 kwietnia 2015, 12:56
Proszę mi nie tłumaczyć, kim był Witold Pilecki :-) (ale za zwrócenie uwagi na zmianę stopnia dziękuję)
E
E.
26 kwietnia 2015, 12:59
O, to nieźle. Przy okazji chciałbym Panią zapytać branżowo - ile udaje się Pani omówić lektur książkowych w klasie maturalnej? (ja dysponuję 4 godzinami tygodniowo)? Zbieram takie informacje. Ja omawiam mniej pozycji dlatego, że preferuję styl lektury powolnej i szczegółowej (głębiej w jeden wiersz, jedną powieść, opowiadanie), ale inni nauczyciele w mojej szkole wolą omówić więcej pozycji, lecz pobieżniej.
E
E.
26 kwietnia 2015, 22:58
Nie, no bez przesady, nikt tu chyba nie podważa celowości uczenia o rtm. Pileckim ani jego zasług. Poza tym 10% polskiego społeczeństwa przed wojną to byli Żydzi, więc pominąć ten wątek historii Polski byłoby też karygodne.
D
DG
21 kwietnia 2015, 08:49
Różne rzeczy wartoby przeczytać. Np. dziennik z getta dr. Henryka Goldszmita (znanego jako Janusz Korczak), pamiętnik Calka Perechodnika, "Ucieczka z getta" Haliny Zawadzkiej, choćby fragmenty z dzienników Victora Klemperera. A cóż powiedzieć o archiwum Ringelbluma? Ech... 
21 kwietnia 2015, 10:50
Oczywiście, że trzeba z Polaków robić popychadła, od tego przecież są polaczki.
D
DG
21 kwietnia 2015, 11:36
Drogi Panie, z pańskiej wypowiedzi widać, że nie czytał Pan tychże tekstów. Pamiętnik Perechodnika jest klopotliwy raczej dla Żydów. Calek Perechodnik jako członek policji żydowskiej w Otwocku załadował do wagonu jadącego do Treblinki własną żonę i własną córkę. W całym wszechświecie nie ma postaci bardziej godnej litości niż Calek Perechodnik. Niech Bóg ma go w opiece! Wymieniałem teksty, których lektura daje wiedzę wykraczającą poza stereotypy a skłaniającą do myślenia. Panu myślenie raczej średnio się udaje.  
L
leszek
21 kwietnia 2015, 11:44
Pamiętnik Perechodnika nie jest "kłopotliwy dla Żydów", problem i kłopoty z intepretacją to ty masz, a nie Żydzi.
D
DG
21 kwietnia 2015, 11:55
Szanowny Panie, nie spieram się o słowa (zwracam przy tym uwagę na "raczej"). Zauważę tylko, że nie było winą Perechodnika to, że znalazł się w skrajnie tragicznej sytuacji. Temat policji żydowskiej w gettach jest niezwykle trudny. Myślę, że rozsądny nauczyciel mógłby przeczytać z uczniami choćby fragmenty z Perechodnika, ukazując przy okazji to czym może być tzw. piekło etyczne. W tym miejscu nie ma sensu o tym rozmawiać, bo zaraz p. Słowiński coś głupiego napisze, inni skomentują etc. etc. PS. Nie znamy się osobiście proszę więc o uzywanie tzw. form towarzyskich.
L
leszek
21 kwietnia 2015, 12:09
Temat "policji żydowskiej" czy "jundenratów" nie jest ani mniej, ani bardziej trudny od jakichkolwiek innych zagadnień historycznych. Są to tematy znane i opisane w literaturze. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy ktoś wiedzę historyczną zastępuje "copy and paste". Z pamiętnika Perechodnika robi "copy and paste" jednego fr<x>amentu i pojawia się narracja o policjancie zydowskim, który "załadował do wagonu jadącego do Treblinki własną żonę i własną córkę" i jakieś nonsensowne interpretacje wyssane z palca, nawet niekoniecznie umytego.
D
DG
21 kwietnia 2015, 13:00
Szanowny Panie, trudno mówić abym pamiętnik Perechodnika jakoś interpretował. Co tam jest napisane to jest napisane. Teza, że wszystkie tematy historyczne równie łatwo opisać jest dość problematyczna. Życzę Panu wiele siły spokoju!
24 kwietnia 2015, 20:25
Panie Piotrze Słowiński, dzisiaj wyraźnie nie jest Pana dzień. Najpierw DG wykazał Panu ignoranctwo, następnie 1068 wykazał nieuctwo. Może czasami warto najpierw pomyśleć a dopiero pisać. Polecam do rozważenia słowa Akwinaty "Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji." Przepraszam nie chciałem kopać leżącego...
.
.
21 kwietnia 2015, 07:58
Autor trochę myli pojęcia. lista lektur to lista wybitnych dzieł literatury, zas  raport rotmistrza jest ważny ale z zupełnie innego powodu i bardziej odnosi się do historii niz do jezyka polskiego. Nauczanie o tej ważnej postaci niekoniecznie musi polegać na czytaniu lektur. Mam wrażenie że autor dał się wciągnął w rozgrywki polityczno-ideowe, pod pozorem różnych szczytnych celów.
21 kwietnia 2015, 10:44
Wychowywanie, zamiast tylko przekazywania wiedzy, to nie są 'rozgrywki polityczno-ideowe' i owszem - powinno mieć miejsce również na języku polskim. Katolicy przeciwko wychowywaniu to oksymoron na miarę "Wiara i tęcza" i zapewne z podobny memosiejni pochodzący.
.
.
21 kwietnia 2015, 11:42
To nie jest wychowanie tylko pokrzykiwanie. Ci którzy chcą wychowywać po prostu to robią. Na dodatek rzeczowo i merytorycznie. I takie też mają argumenty. Ci którzy chcą ugrać karierę polityczną pokrzykują o szczytnych celach nie mając żadnego merytowycznego przygotowania. Na ogół nie robiąc też nic poza sianiem zamieszania. Jest jeszcze wielu, którzy dali się wciągnąc w też  brudną grę  po prostu za braku rozeznania.
21 kwietnia 2015, 12:15
> To nie jest wychowanie tylko pokrzykiwanie. Ci którzy chcą wychowywać po prostu to robią. Fałszywa dychotomia. Oczywiście, że jeśli ludzie chcą uprawiać sport, to nie muszą korzystać akurat z sali gimnastycznej udostępnianej przez szkołę, ale udostępnienie owej sali przez szkołę na pewno uprawianie sportu ułatwia. Od tego owa sala jest, aby w niej sport uprawiać, a nie dla widzimisię dyrektora.
E
E.
21 kwietnia 2015, 18:30
Wychowywanie - no oczywiście, idee, wartości, filozofia, jak najbardziej. Ale przedmiot język polski służy analizie tekstów ARTYSTYCZNYCH, nie - historycznych, dla tychże jest miejsce na lekcjach historii, bo historię prowadzą osoby merytorycznie przygotowane do odbioru i nauczania źródeł historycznych.
22 kwietnia 2015, 09:47
Czy istnieje coś takiego, jak historia literatury, czy nie istnieje? Czy na języku polskim przerabia się literaturę polską w kontekście historycznym, czy wyłącznie w kontekście artystycznym? Czy na pewno dobór lektur to dobór samych najwybitniejszych tekstów artystycznych? Czy "Lokomotywa" Brzechwy to jakieś wybitne literacko dzieło? Czy bez wiedzy historycznej można poprawie zaintepretować literatury, na przykład aluzyjność służąca omijaniu cenzury w okresie zaborów? Mówimy o percepcji dzieci, czy jakichś małych literaturonerdów?
1
1068
23 kwietnia 2015, 20:05
Lokomotywa jest Tuwima. Ech, zawsze nieuk ma najwięcej do powiedzenia.
E
E.
25 kwietnia 2015, 21:45
Uczę języka polskiego w liceum, więc odpowiem Panu "ze środka" kwestii, bo chyba się nie zrozumieliśmy: - termin historia literatury niekoniecznie wiąże się z historią rozumianą jako przebieg wydarzeń politycznych (militarnych), ale jest też historią form artystycznych, motywów, historią ludzkiej wyobraźni na przestrzeni dziejów. W ramach tej ostatniej jest też oczywiście miejsce na wątki czystko polityczne i patriotyczne, ale literatura służy nie tylko budowaniu tożsamości narodowej; - omawia się literaturę zarówno w kontekście artystycznym, jak i historycznym, czyli o tyle interesują nas relacje historyczne, o ile da się o nich powiedzieć także coś interesującego pod względem formalnym; - no cóż, ponieważ w liceum omawia się jakieś 15-18 książek w cyklu trzyletnim, to muszą to być teksty bardzo dobre i wybitne, bo na słabe literacko nie ma czasu; - "Lokomotywa" - owszem, to bardzo dobry literacko tekst przeznaczony dla dzieci; Bogurodzica, Jan Kochanowski, Szekspir, Mickiewicz, Prus, Conrad, Żeromski - to autorzy książek wybitnych. Ale po prawdzie - zdarzają się też dzieła słabe, np. "Kordian" Słowackiego, z którego chętnie bym zrezygnował; - zgadzam się z Panem, że bez wiedzy historycznej nie zinterpretujemy "Dziadów" czy "Pana Tadeusza" i BARDZO UBOLEWAM nad nędzną wiedzą historyczną licealistów dzisiejszych. Mnie chodziło tylko o to, że tekst, który ma przede wszystkim wartość jako dokument historyczny, powinien być omawiany podcza lekcji historii.
E
E.
20 kwietnia 2015, 22:32
A swoją drogą dyskusje o kanonie są fascynujące - bo kanon zawsze czemuś służy, jakiejś idei, ma jakiś fundament. Obecny system doboru umożliwia to, że nauczyciele reprezentujący różne opcje ideowe mogą go modyfikować na potrzeby swojego projektu nauczania. I byłoby cudownie, gdyby nie to, że odbiorcy (uczniowie - rodzice) oczekują od nas nie intrygującej opowieści o świecie za pośrednictwem omawianych dzieł, lecz - usługi edukacyjnej. Zdania matury. Problem polskiej edukacji leży w moim odczuciu w katastrofalnej, ekonomicznej filozofii edukacji.
E
E.
20 kwietnia 2015, 22:26
Obecny kształt kanonu lektur języka polskiego w szkole średniej zakłada dużą swobodę nauczyciela. Jest zaledwie osiem pozycji obowiązkowych, które muszą być dokładnie omówione w każdej szkole średniej w Polsce: Bogurodzica, poezja Jana Kochanowskiego, Pan Tadeusz, Dziady cz. III, Lalka, Wesele, Ferdydurke. Jednocześnie nauczyciel musi w cyklu kształcenia omówić z uczniami co najmniej 13 lektur książkowych. Wynika stąd, że poza sześcioma wymienionymi powyżej dłuższymi lekturami, nauczyciel dobiera co najmniej 7 (w praktyce około 10) kolejnych książek. Jest także lista pozycji, z której się wybiera, na nią mógłby trafić rtm. Pilecki, obok Tadeusza Borowskiego, Hanny Krall, Herlinga-Grudzińskiego. Ale ten swobodny kanon lektur umożliwia również omawianie z uczniami książek spoza listy. Niewiele więc stoi na przeszkodzie, by nauczyciel omówił ze swoimi uczniami tekst Pileckiego. Jedynym problemem może być dostępność tekstu.
L
leszek
20 kwietnia 2015, 22:55
Ale to powinno być omawiane na lekcji języka polskiego czy na lekcji historii ?  Cytuję: -------------- Upowszechnianie tej lektury to najlepsze antidotum na podłą insynuację »polskich obozów«, która rozpanoszyła się w światowych mediach. Pierwsze relacje Pileckiego trafiły do aliantów na rok przed masowymi transportami do komór gazowych" ------------
E
E.
21 kwietnia 2015, 18:27
Moim zdaniem na lekcjach historii, bo na lekcjach języka polskiego omawia się poza treścią także warstwę językową, estetyczną, formalną dzieła. To są jednak zajęcia o sztuce, nie o historii.
M
Maciek
20 kwietnia 2015, 20:09
Mam olbrzymi szacunek dla osoby rtm. Pileckiego ale obawiam się, że próby odgórnego narzucania jego kultu stają się tak natrętne, że przyniosą skutek odwrotny do zamierzonego. Trzeba ze spokojem przyjać fakt, że rotmistrz nie zdobył sobie jeszcze takiej pozycji w sercach Polaków np. jak chłopcy i dziewczeta z Szarych Szeregów. Przypominać o nim trzeba ale pewne sprawy trzeba też pozostawić czasowi. Historia na pewno go doceni.
J
jerzy
21 kwietnia 2015, 00:33
Gdzie widzisz próby "odgórnego" narzucania kultu. W oddolnych inicjatywach obywatelskich, które próbują jedynie zachować pamięć o tym bohaterskim człowieku? Czytałeś tekst? Cała władza wykłada na rotmistrza Pileckiego, podczas gdy za to co zrobił powinien być bohaterem narodowym. Na Zachodzie imię i nazwisko Pileckiego nic nikomu nie mówi, mimo, że to najlepsze antidotum o posądzenia o odpowiedzialność Polaków za holocaust. Czujesz absurd i grozę tej sytuacji???? Pojmujesz to???
AL
Andrzej L
21 kwietnia 2015, 08:52
Macku - co ty piszesz !? " Odgórne narzucenie " , "rotmistrz nie zdobył sobie jeszcze takiej pozycji w sercach Polaków..." O rotmistrzu wielu dowiedziało się dopiero niedawno - prawie 70 lat po wojnie. Przez kilkadziesiąt lat komunizmu,  nieustannie pluło się na bohaterów. Nie pamiętasz tych epitetów :  "karły reakcji", "bandyci z AK" ... Społeczeństwo, tak jak i dzieci - trzeba sobie wychować. Przedziwne jest w tym to, że to właśnie oddolnie (a nie jak piszesz odgórnie) ludzie starają się na bazie człowieka- bohatera odbudować  autorytet słowa Ojczyzna ! Chcą wskazać młodym ludziom postać do naśladowania - 100 % patriotę. Niestety dzisiaj (w Polsce) promuje się "miałkość", a nie wyrazistość - tzw. "pływaków" - Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Jeżeli się już coś odgórnie promuje, to jest  to lewactwo wszelkiej maści (oczywiście odpowiednio "upiększone" polukrowane) -najlepiej imieniem wolności osobistej ... mam prawo do .... aborcji, eutanazji .... itd. 
M
Maciek
21 kwietnia 2015, 20:29
"Społeczeństwo, tak jak i dzieci - trzeba sobie wychować. Przedziwne jest w tym to, że to właśnie oddolnie (a nie jak piszesz odgórnie) ludzie starają się na bazie człowieka- bohatera odbudować  autorytet słowa Ojczyzna!" Tylko, że w XXI wieku nie wychowasz nikogo obowiązkowym kanonem lektur. Przerabialiśmy już przecież "Słowacki wielkim poetą był"... Większość akcji oddolnych upamiętniających rotmistrza jak najbardziej popieram ale ten akurat ostatni pomysł, podobnie zresztą jak inicjatywa wyniesienia na ołtarze, jest chybiony i przynieść może skutki odwrotne od zamierzonych
M
Maciek
21 kwietnia 2015, 20:31
"Gdzie widzisz próby "odgórnego" narzucania kultu. W oddolnych inicjatywach obywatelskich, które próbują jedynie zachować pamięć o tym bohaterskim człowieku?" Narzucenie wszystkim tego typu lektury obowiazkowej byłoby właśnie "odgórne".
AL
Andrzej L
22 kwietnia 2015, 08:52
Wychowujesz dzieci jako rodzic ?  Nie wiesz przecież jakie będą skutki Twoich działań... ale nie przestajesz wychowywać, bo chcesz, aby dzieci wyrosły na dobrych ludzi i aby dały sobie radę w życiu.  Tak samo jest w szkole. To nie jest obojętne co dzieci czytają i co nauczyciel omawia na lekcji :  Lenina, Tezy o Feuerbachu czy np. Pileckiego. Pamiętaj - "czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci"
L
leszek
20 kwietnia 2015, 18:30
Przyznam szczerze, że nie umiem zrozumieć tego biadolenia i narzekania. Dlaczego ukoronowaniem pamięci o rotmistrzu Pileckim ma być wpisanie raportu jego autorstwa na listę lektur szkolnych ? I dlaczego najważniejszą sprawą jest zainterowanie wysoko postawionych urzędów i skąd ktoś sobie wymyślił tę "niechętną postawę" ? To chyba takie myślenie z czasów państwa socjalistycznego, jeśli wysoko postawiony dygnitarz, urzędnik czy inny oficjał  się nie pochyli to temat nie istnieje. Michał Tyrpa nawet się zwrócił do Watykanu o beatyfikację rotmistrza Pileckiego. Mało prawdopodobne, aby Watykan na to zareagował, na pewno także jest "niechętny" pamięci rotmistrza Pileckiego.
.
.
20 kwietnia 2015, 19:43
To nic, że nie rozumiesz. Nie każdy musi wszystko rozumieć.
21 kwietnia 2015, 10:49
Zawsze na posterunku odwracania kota ogonem.
AL
Andrzej L
20 kwietnia 2015, 17:30
... a ja myślę, że to się z  kompleksów bierze. Są słabi, a słabi nie lubią (nie tolerują) bohaterów ... 
Janusz Brodowski
20 kwietnia 2015, 17:20
Dzięki za tekst! Petycję podpisałem, warto spróbować.
jazmig jazmig
20 kwietnia 2015, 16:17
Polską rządzą lokaje USA, niechętni Polsce i Polakom. Gdyby w książce Pileckiego były oskarżenia Polaków o antysemityzm, albo bodaj wyznanie, że był on homosiem, to może ta książka trafiłaby na listę lektur szkolnych, a nawet mogłaby się stać źródłem scenariusza filmu, na który PISF nie skąpiłby pieniędzy.
P
pg
20 kwietnia 2015, 16:32
Nie. Polską rządzą potomkowie tych co go zamordowali oraz Ci, którzy weszli z nimi w układ. I dlatego nie będą robić z rotmistrza bohatera. Głosujcie na nich dalej, czyli na PO i pana Komorowskiego. Wykreują nam nowych "bohaterów" na miarę Pawki Morozowa.
W
WDR
20 kwietnia 2015, 15:20
Czasem słyszę głosy: zmieni się władza to zrobimy to i tamto, w tym przypadku: wprowadzimy na listę lektur. Błąd. Bo co jeśli się nie zmieni? itp. Nie ma sensu żyć wyłącznie marzeniami. Trzeba naciskać tu, teraz i tę władzę. Jestem też pewien, że wielu zwolenników obecnej władzy, choć gruntownie się z nimi nie zgadzam, poprze ten pomysł. Dobrze, że Pan o tym piszę.